ROZDZIAŁ 08

190 30 0
                                    

Zapewne niektórzy, gdyby wiedzieli, kim naprawdę jest, by go wyśmiali, bo po jakiego czorta wampirowi parasolka? Jednak jak wiadomo, nie wiedzieli, kim był naprawdę, więc lepiej było wtopić się w tłum, niż odstawać od niego. To było jedyne rozsądne rozwiązanie, jeśli nie chciał zwracać na siebie samego uwagi.

Tym bardziej że nie pojawił się tutaj Taehyung dla zwiedzania okolicy, ale tylko po to, by odnaleźć Spadkobiercę. Spadkobiercę, który ponoć ponownie został gdzieś w tym mieście ulokowany. Chociaż i to nie było w stu procentach pewne, bo zdobyte przez nich informacje mogły być nieprawdziwe. Tak czy inaczej, dopóki nie upewni się, jakie one są, nie mógł stwierdzić czy nadaremnie tutaj się pojawił.

Jednak podświadomie miał nadzieję, że tym razem się nie mylili i w końcu uda im się, a w tym przypadku jemu go w końcu zabrać z tego miejsca. A co za tym idzie, miał nadzieję, że jednak tak będzie, ale dopóki go nie ujrzy, wszystkiego mógł się tak naprawdę spodziewać. Co wcale nie napawało go optymizmem, ale nic na to, jak wiadomo, poradzić nie mógł.

Westchnął tylko cicho i skupiając się, aby niczego nie pominąć. Bo jeszcze by mu brakowało, aby jednak było odwrotnie, niż miał nadzieję. Pokręcił tylko głową, aby za wszelką cenę odegrać te złe myśli od siebie. Powinien Taehyung myśleć pozytywnie, aniżeli pesymistycznie jak do tej pory myślał. Tylko tak mógł iść do przodu, niż stać w tym samym i jednym miejscu.

Teraz pozostało mu jedynie wejść w buty Jungkook'a, aby dowiedzieć się, gdzie się on mógł po opuszczeniu tego miejsca udać. Nie było to takie proste, bo Taehyung był wampirem, a Jungkook był człowiekiem. A co za tym idzie, musieli zupełnie inaczej, więc jeszcze trudniej mu było się w niego wcielić. Tak czy siak, jednak nie mógł pod tym względem się poddać, tego był pewny. W końcu jednak skupił się na tym, co aktualnie miał do zrobienia.

━━ Gdybym był na jego miejscu, co bym zrobił, gdybym miał możliwość ucieczki? ━━ spytał po chwili Taehyung samego siebie, bo nie miał nikogo innego o to właśnie zapytać.

Zarazem wytężając swój umysł, aby móc jak najszybciej sobie wyobrazić, co by Jungkook zrobił na jego miejscu. Jedyne co Taehyung'owi teraz przyszło do głowy to, to że mógł z początku iść przed siebie do najbliższego przystanku autobusowego. Najszybciej jak się mu wydawało, nie zważając na to, czy lało jak z cebra, czy też, czy nie lało jak z cebra.

A potem zapewne wsiadłby do autobusu, który by go zawiózł, miej więcej, w pobliżu zamieszkania jego przyjaciela. A potem udałby się do niego, aby móc na jakiś czas u niego pomieszkać. Jednak dalej nie miałby pojęcia, co robić dalej, bo nie miał nikogo innego poza nim. Tylko to przychodziło Taehyung'owi do głowy, a jeśli informacje były prawdziwe to jego przyjacielem, był nikt inny jak sam Jimin.

Więc było duże prawdopodobieństwo, że go nie wyda i nie nazwie pomyleńców. Chociaż i tego nie był w stu procentach, pewny, ale mógł tylko mieć, że jednak tak się nie stanie. Westchnął tylko cicho, spoglądając na to, co się przed nim aktualnie rozpościerało. Co jeszcze bardziej doprowadzało go do obłędu, ale doskonałe zdawał sobie sprawę z tego, że musiał to jakoś przetrwać, bo tylko tak mógł do niego dotrzeć, przed którymi chciał dotrzeć jako pierwszy.


***


━━ Jeszcze przepytującej mnie policji mi brakowało w takim momencie! ━━ syknął pod nosem Jungkook, nie zwracając uwagi na gadki mijających go ludzi.

A to dlatego, że nie było mu kompletnie na rękę i musiał do tego nie dopuścić. Więc jak najszybciej jego nogi w mokrych butach mu na poruszanie pozwalały. Oddalił się od tego miejsca, nim jednak dotarł na miejsce, musiał minąć co najmniej kwadrans. Nie odwracając się ani razu za siebie, aby nie dawać im żadnego sposobu na go zatrzymanie.

W życiu nie widział tak identycznie pomalowanych bloków, jak te, co rozpościerały się tuż przed nim. Pokręcił znowu głową, zastanawiając się, czy w końcu ona mu od tego całego kręcenia niebawem wyskoczy z zawiasów. Po upewnieniu się, że był to odpowiedni blok, powoli wspiął się Jungkook po schodach i stanął przed jego drzwiami wejściowymi.

Zarazem zdając sobie doskonale sprawę, jak obecnie sam wyglądał. A to dlatego, że wyglądał niczym jak zupełny włóczęga. Więc nie było mowy, aby mu ktokolwiek otworzył drzwi i wpuścił do środka. Przez chwilę stał jak kompletny kołek, skupiając się na tarczy domofonu, aby w końcu wybrać na nim odpowiedni numer mieszkania.

Teraz pozostało Jungkook'owi jedynie modlić się w duchu, aby kogokolwiek o tej porze zastał w domu. Chociaż i to nie było pewne, zważywszy, że uprzednio nie powiadomił o swoim pojawienie się u niego, więc wszystko było prawdę mówiąc, możliwe. Tuż po tym, jak w końcu przypomniał sobie numer mieszkania jego przyjaciela, wybrał numer i pozostało mu tylko czekać. Nic więc dziwnego, że niemało podskoczył na pół metra, kiedy usłyszał znajomy głos z głośnika.

Pewnie, gdyby jego myśli nie odfrunęły daleko, to by się teraz nie wystraszył. Jednak teraz i tak tego nie mógł już zmienić, więc musiał się z tym faktem pogodzić. Nie ważne, czy tego Jungkook chciał, czy też, czy nie. Stąd nabrał mocniej powietrza w płuca, aby po chwili wypuścić z nich powietrze. Bo tylko tak mógł wziąć się w garść i odezwać się, co nie było takie proste, jak mu się na samym początku wydawało. Jednak odwrotu już nie było i musiał się z pogodzić.

━━ Kto tam? ━━ usłyszał po chwili Jungkook głos dochodzący z głośnika a, który nie mało go wystraszył, bo tak mocno był skupiony na swoich myślach.

━━ T-tutaj Jungkook, czy zastałem może Jimin'a? ━━ spytał po chwili Jungkook z nieco trzęsącym się tonem głosu, bo jakby nie patrzeć na dworze było zimno, a on był w przemokniętych ciuchach do szpiku kości.

━━ Ah, to ty Jungkook! A już się zaczynałem o ciebie martwić, bo nie mogłem się do ciebie dodzwonić! W takim razie wchodź! ━━ odparł po chwili głos, który musiał, jak teraz się zastanowił Jungkook należeć do samego Jimin'a.

A, którego jak widać, kompletnie nie poznał po głosie, co było poniekąd dziwne, prawdę mówiąc jak dla niego. Kiedy w końcu usłyszał Jungkook charakterystyczne piszczenie, czy tam dzwonienie szybko nacisnął klamkę od drzwi wejściowych i wszedł do środka. Gdy drzwi się za nim zamknęły z głośnym kliknięciem, ruszył, nieco zataczając się, w stronę wind, aby pojechać na odpowiednie piętro.

A co za tym idzie, musiał zatrzymać się przy windach, które obecnie wskazywały różne piętra. Wcisnął guzik i grzecznie czekał, aby jedna z nich zjechała na dół. Nie miał zamiaru zasuwać po schodach, tego był w stu procentach, pewny. Nie wiedzieć czemu, ale nieco zaczął się Jungkook denerwować tym, jak zareaguje Jimin, kiedy go zobaczy, w jakim aktualnie był w stanie. Jednak nic na to poradzić już nie mógł, bo teraz najważniejsze w tym wszystkim było to, że udało mu się uciec z tamtego miejsca.

Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że oni w każdej chwili mogli wparować tutaj i go siłą stąd zabrać, nim ta durna winda raczy nadjechać. Czego naprawdę nie chciał, ale musiał wiedzieć, że tak również mogło się stać. A to mu naprawdę na rękę nie było, nieważne, z której strony by na to patrzył. Nic więc dziwnego, że ciężko z tego właśnie powodu westchnął. Cały czas miał mętlik w głowie, nie wiedział już, w co wierzyć, a w co miał już nie wierzyć.

Sumgyeojin Jinli | TOM 01 ( taekook )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz