Witam was w Nowym Roku!! Mam nadzieję, że on będzie o wiele lepszy niż 2020r. A teraz nie przedłużając życzę wam miłego czytania!!
Priv Cameron
Luiza wyszła z siłowni i zapadła cisza. Głucha, pożerająca nas cisza, nikt się nie ruszył nikt się nie odezwał staliśmy tak patrząc na siebie. To prawda, że Luizę mieliśmy pod obserwacją tylko dlatego iż Nick i dwóch innych moich ludzi stwierdziło, że trzeba ją kilka dni śledzić bo im coś nie pasuje w jej zachowaniu i ja głupi zgodziłem się na to, a konkretnego powodu mi nie dali. Nick załatwił osoby, które pilnowały jej, a później gdy nic nie było podejrzane zorganizował to coś w siłowni bo nawet nie umiem tego nazwać. Nie wiem czy wybaczy mi-nam to. Była tym bardzo załamana widziałem to w jej oczach i w jej ruchach. Mam nadzieje, że pojechała do domu i nadal będzie moją małą siostrzyczką. I mam nadzieję, że Nick jest zadowolony ze swoich testów jak to on powiedział. Wytarłem twarz o ręce i przerwałem tą cisze.
-Zadowolony jesteś Nick?-spytałem z wyczuwalną w głosie wściekłością na niego.
-Cam..Ja na prawdę myślałem, że ona coś ukrywa przed nami.-powiedział. Gotowało się we mnie gdy sobie przypomnę jej minę gdy na nas patrzała tymi oczami pełne łez.
-Dobra chłopcy po wszystkim nie odwrócicie tego. Mówiłem, że to zły pomysł, ale po co się słuchać lewej ręki.-wyrzucił ręce w górę-Teraz jest ważne ogarnięcie gdzie jest Luiza i co ona ma zamiar zrobić z tą całą sceną, która tu zaszła.-dokończył po chwili Luke. Zgodziłem się z nim. Ważna teraz była Luiza, a nie nasze kłótnie fakt nie znaliśmy dobrze Luizy i nie wiedzieliśmy co może zrobić w takiej sytuacji. Wymieniliśmy ze sobą jeszcze kilka zdań i pojechaliśmy każdy w swoje strony.
Siedziałem za biurkiem patrząc się w niewypełniony dokument szkolny. Do jutra muszę wybrać co piszę na końcowych egzaminach w końcu zostało tylko trzy miesiące i good bey szkoło. Po szkole nie idę na studia mam gang, który jest moim życiem. Studia może i to czasami najlepszy czas dla młodych dorosłych, ale gdy nastolatek już ułożył sobie życie tak jak on chciał to po co mu studia gdy ma ,,pracę'' i pieniądze no i kochających go ludzi. W końcu zdecydowałem i wypełniłem papierek wstając wziąłem telefon i poszłem do pokoju. Przed drzwiami zadzwonił telefon.
-No w końcu! I co jest w domu?-spytałem wchodząc do swojego pokoju.
-Tak, tak jest.-usłyszałem głos Luka.-Sorry, że dopiero teraz, ale podjechaliśmy do sklepu jeszcze po ulubione słodycze Luizy.
-Dobra.-rozłączyłem się i poszedłem spać.
Priv Luiza
Obudziłam się przez stukanie do drzwi pokoju podparłam się na łokciach i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Poduszki porozwalane, kołdra koło łóżka, koc rzucony na biurko pokręciłam głową i w tej chwili doszedł do mnie głos Luka.
-Otwieraj te drzwi, wiemy, że nie śpisz!-krzyczy. A żebyś kurwa wiedział, że spałam! Niezadowolona wstałam z łóżka i otworzyłam im drzwi z niezadowoloną miną.
-No w końcu.-powiedział blondyn. Wpuściłam ich do pokoju i usiadłam na łóżku, chłopcy też zajęli miejsca. Luke zaczął tłumaczyć Nicka, że tak nagle się pojawiłam i bez żadnej rekrutacji zostałam przyjęta itp. Dalej nic nie rozumiałam chłopcy tak chaotycznie tłumaczyli, że z każdą sekundą się w tym gubiłam. Wstałam i poszłam do garderoby, a chłopcy za mną szybko wybrałam jasne jeansy i zwiewną białą bluzkę na ramiączkach.
Wyszłam z łazienki ubrana i umalowana. Szybko ubrałam trampki i zeszłam na dół do garażu.
-Gdzie idziesz?-spytał Luke.
-Do siedziby.-powiedziałam i wzięłam klucze od swojego auta i odpaliłam je.
Weszłam i szybko pokierowałam się do gabinetu Nicka. Chciałam to z nim wyjaśnić w cztery oczy, szczerze porozmawiać, a nie testy.. Zatrzymałam się przed jego drzwiami i wzięłam głęboki wdech i weszłam Nick siedział za biurkiem i czytał papiery podniósł swój wzrok na moją osobę i od razu odłożył dokumenty na bok i gestem pokazał jeden z foteli. Usiadłam i zaczęłam od razu: -Wyjaśnij mi to.
Wziął łyka wody i zaczął mówić. Jego monolog był czasami przerywany moimi uwagami. W końcu po godzinie wybaczyłam mu ten incydent podaliśmy sobie dłonie na zgodę. Wyszliśmy razem z jego gabinetu i udaliśmy się do garażu po motory, aby pojeździć po mieście. Z Nickiem na motorach świetnie się bawiliśmy i nie tylko na tym się skończyło, pojechaliśmy do knajpy, która jest na obrzeżach miasta. Mają tam niesamowite burgery! W miedzy czasie zadzwonił Ashton z informacją, żebym dziś nie wracała do domu jeśli nie chce słuchać jęków w nocy. W tym domu spałam mniej razy niż w siedzibie. Jak to powiedziałam Nickowi to zaczął się śmiać. Około 16 wróciliśmy do siedziby ja poszłam do swojego gabinetu, a on do swojego. Spojrzałam na biurko czy przypadkiem nie ma na nich jakichkolwiek papierów do podpisania czy do uzupełnienia, ale nic. Pusto, czyli zapowiadał się wolny wieczór. Poszłam do gabinetu Camerona, ale go tam nie zastałam na biurku leżała kartka z informacją, że Cameron z Harrym i Liamem pojechali za miasto w sprawie interesów. Z smutna miną powędrowałam do swojego pokoju zamknęłam go na klucz, rozebrałam się i weszłam do wanny i odkręciłam kran na ciepłą wodę, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się jak woda leje się do wanny, gdy było jej już sporo zakręciłam kran. Ciszę mi przerwał mój telefon, wyszłam z wanny i poszłam po telefon na wyświetlaczu widniał napis Aron. Zmarszczyłam brwi i kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Tak?
-Luiza, chyba nie zapomniałaś, że dziś masz trening z nowymi o 18.-powiedział Aron. O cholera zapomniałam o tym! Przyłożyłam dłoń do ust, szybko spojrzałam na zegar na ścianie była 17:15.
-Nie zapomniałam. Właśnie się szykowałam.-szybko powiedziałam i pobiegłam do szafy aby spakować strój i buty na siłownię. Po drugiej stronie usłyszałam śmiech i pożegnanie. Odłożyłam telefon i wróciłam do łazienki aby się ogarnąć. Związałam włosy i poprawiłam bluzkę. Z torbą zeszłam na dół i udałam się do kuchni aby coś zjeść. Trafiłam akurat na jednego z mężczyzn z oddziału broni czy coś w takiego, gotował pierogi. Gdy mnie zobaczył od razu zaproponował mi pierogi ze szpinakiem i fetą, z przyjemnością je zjadłam i pochwaliłam go za nie. W końcu nie każdy facet umie ugotować pierogi:) Podziękowałam mu i poszłam do auta.
Na siłowni byłam 10 minut przed 18. Weszłam i podeszłam do recepcji, a za ladą nie ma tej młodej kobiety tylko mężczyzna. Zdziwiłam się no, ale nie mnie tu oceniać kto do jakiej pracy ma chodzić. Poprosiłam o kluczyk do szafki, ale za nim go dostałam to chłopak musiał się przedstawić i rozpocząć ze mną rozmowę no i gdy tak gadaliśmy pojawił się Aron.
-Rob nie uda ci się jej poderwać.-zaśmiałam się na jego uwagę.
-Skąd wiesz? Może i by mu się udało.-spojrzałam się w jego stronę z uśmiechem. Podszedł i przytulił mnie na powitanie.
-Nie kłam.-przewróciłam oczami. Chłopak patrzył się raz to na mnie raz to na swojego szefa i zaczął coś mówić.-Tto wy jesteście razem?
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem przez co oberwałam w bok od mężczyzny.-Rob ja przepraszam..-dalej się śmiałam
-Nie jesteśmy razem.-powiedział Aron. Chłopak kiwał głową na zrozumienie i położył kluczyk na blat. Ja w końcu gdy się uspokoiłam wzięłam kluczyk i jeszcze raz przeprosiłam chłopaka. Razem poszliśmy do szatni, Aron wszedł do damskiej szatni jakby to była męska kazałam mu się odwrócić i mógł wtedy mówić jaki jest plan na dziś i na następne trzy dni. Na sale weszliśmy równo o 18 i zaczęliśmy od biegu na bieżni przez 20minut. W czasie biegu totalnie wyłączyłam się patrzyłam przez szybę jak zahipnotyzowana nawet nie zauważyłam kiedy minął ten czas. Później ja na worek, a chłopcy na sztangi i następnie Aron brał po kolei na ring. I tak nam minęły dwie godziny treningu.
Przyjechałam wyczerpana do siedziby byłam cała obolała mimo, że ostatnia byłam na ringu to i tak dał mi popalić. Weszłam do kuchni wypiłam całą szklankę wody i poszłam na taras, wygodnie usiadłam na jednym z tarasowych foteli i patrzyłam to na stadninę to na odległe lasy. Po zachodzie zasnęłam.
CZYTASZ
Szefowa Gangu!?
Short StoryNazywam się Luiza mam 16lat i przeprowadziłam się do Los Angeles. Byłam dziewczyną, na którą nikt nie widział ,ale to się zmieniło...teraz jestem całkiem inną dziewczyną.A tak większości o mnie dowiecie się czytając moją historie. Luiza/Sunny Queen�...