× Seventeen ×

2.5K 175 343
                                    


Killua...?

Spojrzałem w szoku jak Killua ze spuszczoną głową i zacisniętymi pieściami, powtrzymuje się by nie uderzyć jakiegoś typa.

A może to dziewczyna? Nie, po budowie ciała wnioskuję że chłopak.

Długie czarne włosy za pas i blada skóra.

Najwidoczniej mnie nie zauważyli a Killua tylko wysłuchiwał repremendy od tego gostka.

Miałem już ich wyminąć i iść dalej ale zobaczyłem jak Ten typ chce się zamachnąć by uderzyć Killue.

Nikt Nie będzie mi chłopaka bił.

Nie myślałem o konsekwencjach czy coś w tym stylu, po prostu    nie chciałem by on uderzył Killue. Podbiegłem najszybciej jak mogłem i z całych sił odepchnąłem Czarnowłosego, on nie miał jak się obronić przed upadkiem i spadł na tyłek conajmniej cztery metry dalej.

Killua podniósł wzrok na mnie i ze zdziwienia zmieniło się w lekką złość. Tylko teraz czy jest zły na mnie czy na niego, po jego wzroku stwierdzam że na mnie. Hahah...

— A ty kim jesteś? — Zapytał bez emocji z wyraźną pogardą, wstał i odtrzepał się z kurzu.

— Gon co ty odpierdalasz?! — Krzyknął na mnie kładąc mi dłonie na ramiona. Mimo wszystko, delikatnie je ścisnął, chyba coś zepsułem hah...

— On chciał cie uderzyć, nie mogłem na to pozwolić... — Wyszeptałem patrząc na niego z lekkim i głupim uśmiechem.

Ciekawe w co się wrąbałem...

— Po cholere się wtrącasz w nie swoje sprawy, życie ci nie miłe?! — Krzyknął i Odwrócił głowę do tego gościa, który zresztą szedł w naszą stronę. No daleko nie miał...

Odrazu Killua stanął przedemną osłaniając swoim ciałem. Mimo iż nie wiedziałem o co chodzi to słodkie.

— Kill odsuń się, pozbędę się problemu. — Powiedział a jego dłoń zmieniła się tak jak Killui kilka dni temu. Upsiii...

— Illumi, Nie mam zamiaru z tobą walczyć więc lepiej zostań tam gdzie jesteś. — Powiedział  i mimo iż nie widziałem jego twarzy to Slyszałem że mówił to z wyraźnym mordem w oczach.

A więc ten chłopak nazywa się Illumi, no ciekawie, ciekawie.

— Kill stawiasz mnie w sytuacji bez wyjścia, wiesz że nie mogę cię zabić. Czemu bronisz tego dzieciaka? — Spytał Killui i wskazał na mnie palcem. Nie będę się dawać nazywać Dzieciakiem!

— Tylko nie dzieciaku ty, ty- — Nie zdążyłem dokończyć ponieważ Killua odwrócił się w moją stronę i pożył mi dłoń ja ustach. Był wkurzony, no trudno.

— Zamknij się Gon i nie pogarszaj swojej sytuacji. Nawet nie wiesz z kim masz do czynienia.

— Kill dobrze mówi, lepiej idź się zabij czy coś i daj nam spokój.

Wtedy przegiął.

Wyrwałem się z ręki Killui i z wyraźnym wkurzeniem na twarzy, podszedłem do Illumiego.

Oczywiście Killui się to nie spodobało i pociągnął mnie za ręce do tyłu. Złapał za moje nadgarstki i unieruchomił mi je bym nie mógł się wyrwać. Zacząłem się szarpać by pokazać temu kur- nie miłemu człowiekowi, iż jestem silniejszy niż mu się zdaje. Co on sobie myśli?

— Gon do Cholery uspokój się!

— Ja ci dam zabij się, ty prostaku! — Wykrzyczałem dalej sie wyrywając, próbowałem nie przeklnąć. Nienawidziłem jak ktoś przeklinał i ja również nie lubiłem używać brzydkich słów. No czasem mi się zdarzy.

Ignorowałem go że nadgarstki zaczęły mnie trochę boleć od coraz mocniejszego uścisku Killui.

— Killua po co go trzymasz? Niech spróbuję mnie chociaż uderzyć, będę w głębokim szoku jak mu się to uda i nie zginie przypadkiem. — Powiedział i uśmiechnął się ledwo widocznie. Co za Cham!

— Illumi wiedz że jeśli go zabijesz to nigdy więcej nie zobaczysz mnie ani nikt z naszej rodziny. — Powiedział z stu procentową powagą i puścił moje nadgarstki które miały bardzo wyraziste czerwone ślady.

Odrazu zacisnąłem pieści mjmo ogromnego bólu na nadgarstkach i patrzyłem jak Illumi bo chyba tak się zwał wyciągnął żółte igły.

Nim zdążyłem się na niego rzucić i wydłubać te okropne oczy, zostałem pociągnięty w tył. Po uścisku na nadgarstkach i tych ciepłych dłoniach domyśliłem się że to Killua.

— Przepraszam Gon, zmieniam zdanie nie będziesz szedł na pewną śmierć. wiem jak to się skończy i nie mogę dopuścić byście się pozabijali...

— Własnie Dzieciaku, Idź sobie i zostaw Killa w spokoju. Myślisz że kim ty jesteś? — Powiedział Illumi, próbując mnie sprowokować. Oczywiście udało mu się to i znów zacząłem się szarpać, jednak jeśli chodzi o siłę to z Killuą nie mogłem się nawet porównywać.

— Killua puszczaj mnie, pokaże mu gdzie jego miejsce! — Teraz już byłem wkurwiony.

— Gon Kurwa, Przestań się wyrywać! — Powiedział i jeszcze mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach. Jak tak dalej pójdzie to złamie mi oba nadgarstki, boli jak cholera.

— Illumi nie prowokuj go!

— Nawet nie wiesz jak świetnie się bawię. — Powiedział przechylając trochę głowę w bok.

— Ty Mały- — Nim zdążyłem dokończyć, zostałem przerzucony przez ramię Killui. Co ja worek?

Zacząłem go bić piesciami po plecach by mnie puścił, ten tylko zignorował i szedł w stronę swojego domu.

— Killua puszczaj mnie!

— Nie bo pójdziesz i będziesz chciał iść się z nim bić. — Warknął a ja słysząc że jest mocno wkurzony zamknąłem się i przestałem go bić.
Jeszcze się obrazi i będzie Problem.

— Możesz mnie już puścić? Kręci mi się w głowie. — Zapytałem czując zawroty głowy.

— Nie.

— Ale...

— NIE. Trzeba było się nie wtrącać. — Powiedział a jego złość było czuć na kilometr.

— Ale on chciał się uderzyć...

— To by mnie uderzył, trudno. Nawet Testamentu nie zdążysz napisać a on już będzie stał z nożem nad tobą w nocy. — Westchnął i czułem jak mocniej zaciska ręce na moim ciele bym nie spadł i tego głupiego łba nie rozbił.

— Napewno nie będzie tak źl -

— Kurwa Gon, Nawet nie wiesz jaki los na siebie zgotowałeś...

Nie odpowiedziałem już tylko czekałem aż chłopak mnie odstawi.

Kilka minut później doszliśmy do domu chłopaka, wyciągnąłem z kieszeni klucze i mu podałem.

Weszliśmy do środka i poszedł ze mną do salonu. Jak gdyby nigdy nic rzucił mnie na kanape i z dalej zirytowaną miną wskazał na mnie palcem.

— A ty tu leżysz. — Mruknął i odszedł.

Prychnąłem i usiadłem, co on mi będzie rozkazywać? Oficjalnie ogłaszam bunt.

Wstałem i poszedłem do kuchni, usiadłem na blacie i czekałem aż wróci.

Dosłownie dwie minuty później zszedł z góry, wyraźnie zirytowany.

— Jesteś tak cholernie upierdliwy...

𝚃𝚊𝚗𝚒𝚎𝚌.. | | | 𝙺𝚒𝚕𝚕𝚞𝙶𝚘𝚗 ✔︎ | 𝚉𝙰𝙺𝙾𝙽𝙲𝚉𝙾𝙽𝙰 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz