— Nie podoba mi sie to... — Warknął ewidentnie wkurzony i podszedł do, czułem coraz większy niepokój i strach.
Położył mi dłonie na ramionach i zacisnął na nich palce, przyprawiając mnie o lekki ból. Podszedł jeszcze bliżej wręcz zmuszając mnie do wycofywania się. Kiedy byłem wystarczająco blisko ściany pchnął mnie brutalnie na nią. Pewnym krokiem doszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany, teraz dopiero zauważyłem jak bardzo jest wkurzony.
— Bardzo mi się nie podoba twoje zachowanie. — Powiedział I nie spuszczał ze mnie swojego wzroku.
Chciałem spróbować go odepchnąć i to nie wyszło mi na dobre, ponieważ złapał moje nadgarstki w szczelnym uścisku i nie wyglądał jakby miał zamiar je puścić. Przycisnął je mocno do ściany nad naszymi głowami, no to jestem w pułapce.
— C-Co masz na m-myśli...? — Wydukałem starając nie pokazywać strachu.
— Ta dziewczyna cie ewidentnie podrywała a ty nic z tym nie robiłeś.
Retz? Mnie? Podrywała? Nie, musiało mu się wydawać. Ona jest tylko moją przyjaciółką, nie podrywałaby mnie.
— Retz to tylko przyjaciółka, ona mnie nie podrywała...
— Przecież widziałem, nie rób ze mnie idioty! — Krzyknął a ja od razu się trochę skuliłem w sobie. Nienawidziłem krzyku, był okropny i straszny.
— Nie krzycz... — Szepnąłem i starałem się nie popłakać.
— Podobało Ci się to jak ona cie podrywa? — Zapytał a ja mimo iż znałem odpowiedź nie potrafiłem wydusić z siebie nawet słowa.
Stałem przestraszony i milczałem, to chyba najgorsza rzecz jaką można zrobić w takiej sytuacji.
— Pytam się, do cholery! — Znów Krzyknął i Walnął z pieści w ścianę obok mojej głowy.
Pisnąłem i zamknąłem oczy w obawie że mnie uderzy. Po moim policzku spłynęła jedna łza, zaraz po niej kolejna i kolejna.
Zacząłem cicho łkać spuszczając głowę, Killua puścił moje nadgarstki i Zabrał pięść ze ściany.
Odrazu osłoniłem głowę rękoma jakby chciał mnie uderzyć, bałem się go...
Killua znów dotknął moich ramion tylko tym razem delikatnie, co nie zmieniało faktu że się wyzdrygnałem.
Przyciągnął mnie delikatnie do siebie, wtulając mnie w swój tors. Już nic nie rozumiem, przecież był na mnie zły...Pozwoliłem mu mnie przytulić i łkałem w jego tors. Opuściłem ręce i pozwoliłem im bezwładnie spadać w dół.
— Gon ja... — Wyszeptał głaszcząc mnie uspokajająco po plecach i po chwili dokończył. — Przepraszam...
Nie umiałem odpowiedzieć więc tylko płakałem, mimo że nie zasługiwał na to by móc mnie teraz jakkolwiek dotykać, nie umiałem się sprzeciwić.
— Po prostu wizja że ona mogłaby mi cie zabrać... Chyba to mnie wprowadziło w taki stan, Przepraszam... — Wyszeptał mi do ucha, nie przestając mnie głaskać. Próbował mnie uspokoić, ale jednocześnie nie usłyszałem w jego głosie ani trochę kłamstwa. — Nie chciałem cie uderzyć, nie dałbym rady. Obiecuję że nigdy więcej już tak nie zrobię, nie chce byś się mnie Bał...
Miał rację, bałem się go. Ale jeśli nie chce bym się go Bał to niech przestanie odwalać takie akcje...
— O-Obiecujesz...? — Wydukałem przez płacz, Ledwo trzymając się na nogach.
— Obiecuję, Kruszyno... — Wyszeptał i zaczął mnie w swoich objęciach delikatnie bujać na boki. To pomogło, w uspokojeniu mnie lecz nie pomagało z moją równowagą.
Za każdym razem jak się czegoś bałem i płakałem nie umiałem się utrzymać na nogach, a jak już mi się to udawało to ledwo. Nie dziwne więc było że gdyby nie silne ramiona chłopaka które mnie przytrzymały, bym padł na ziemię.
Zrobił coś czego się szczerze nie spodziewałem i podniósł mnie jak panne młodą. Mimo że się trochę przestraszyłem tego ruchu, ponieważ się go nie spodziewałem to nic nie zrobiłem i pozwoliłem się powoli nieść. Objąłem go rękoma w wokół szyi bym na sto procent nie spadł i wtuliłem się w niego.
Cały czas miałem zamknięte oczy więc musiałem się domyślić że idzie do sypialni.
Już chwilę później poczułem jak kładzie mnie delikatnie na miękkim materacu. Otworzyłem zaszklone oczy i mimo iż myślałem że Killua odejdzie to ten klęknął przy mnie na łóżku i złapał mnie za dłoń.
Pocałował ją delikatnie a jego miękkie wargi zetknęły się z moją skórą, przyprawiając mnie o dreszcze. Kolejna fala łez spłynęła po mojej twarzy, spadając na Jasnoniebieską bluzę. Nawet nie obchodziło mnie to że dalej mam buty, nawet mi ich zdjąć nie dał.
Splótł nasze palce ze sobą i przyciągnął mnie drugą ręką do siebie, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej. Znowu zaczął mną lekko bujać i jeździł dłońmi po moich plecach.
Jak to ja musiałem się kolejny raz rozkleić i popłakać, on ze mną ma gorzej niż z dzieckiem. Tylko płakać umiem.
— Ciii, nie płaczemy... — Szeptał uspokajające słówka starając się mnie uspokoić. Odsunął się trochę odemnie i kciukiem starł moje łzy, które zresztą nie przestawały lecieć.
— Przepraszam Gon, Tak cholernie cie przepraszam! — Powiedział półkrzykiem i widziałem że również był na granicy płaczu przez łzy w oczach. Po otarciu moich łez znów mnie do siebie przytulić i pocałował krótko w główkę.
— Nigdy sobie nie wybaczę że mogłem ci to zrobić...
CZYTASZ
𝚃𝚊𝚗𝚒𝚎𝚌.. | | | 𝙺𝚒𝚕𝚕𝚞𝙶𝚘𝚗 ✔︎ | 𝚉𝙰𝙺𝙾𝙽𝙲𝚉𝙾𝙽𝙰 |
FanfictionCo się stanie jeśli Gon przegra zakład z Leorio i będzie musiał iść na impreze w sukience. Jeśli na tej imprezie pozna chłopaka, który obróci jego życie o 180°. Chłopaka o ślicznych włosach białych jak śnieg, cudownych niebieskich oczach i tak...