× Twenty Four ×

2K 170 309
                                    


Chłopak odsunął się odemnie i złapał mnie za rękę. Nie rozumiem nic z tego co się dzieje.

Killua podszedł do okna, ciągnąć mnie za sobą.

Kiedy stanął obok okna puścił moją rękę i zakrył nią usta.

- Killua...?

Ku mojemu zdziwieniu chłopak zacząć się śmiać. To był jakiś żart, tak?

Cofnąłem się dla pewności o dwa kroki w tył i słuchałem jak jego śmiech całkiem zmienia barwę i jest coraz bardziej demoniczny.

Scena niczym w słabym horrorze.

Chłopak opuścił ręce i rozluźnił ramiona. Powoli odwrócił się w moją stronę, dopiero wtedy zrozumiałem co to jest strach.

Jego twarz wyginała się w o wiele za szeroki uśmiech, przerażający.

Zacząłem się wycofywać kiedy zobaczyłem Że Killua zaczął do mnie powoli podchodzić. Długo nie wytrzymałem i już po chwili moje plecy Uderzyły o zimną ścianę. Czułem chłód już nie tylko od ściany ale również bijący od chłopaka, mimo tego z jego twarzy nie znikał uśmiech.

Podniósł jedną dłoń na wysokość mojej szyi i przejechał po niej palcem.

Przełknąłem nerwowo ślinę i spróbowałem się poruszyć. Oczywiście bezskutecznie ponieważ strach mnie skutecznie unieruchomił.

Byłem sparaliżowany...

Zrobił coś czego nigdy bym się po nim nie spodziewał.

Otoczył moja szyję swoją dłonią, lecz jej nie Ścisnął i nie zaczął mnie podduszać.

Po prostu trzymał rękę, niestety z mojej własnej głupoty straciłem oddech.

Mimo że miałem kilka okazji odepchnąć go i uciec to ja siedziałem i dawałem się straszyć.

Nie zdążyłem się nawet Rozejrzeć a moje usta wypełniła szkarłatna ciecz.

Usilnie próbowałem złapać oddech, lecz jakimś cudem nie mogłem.

Zacząłem się dławić krwią a w głowie coraz mocniej mi się kręciło, oparłem się bardziej o ścianę.

Ostatnie co zobaczyłem przed ciemnością to szeroki Uśmiech Killui...


 

 

 

 
 

Poczułem że leże na czymś miękkim, czy ja umarłem? Tak wygląda życie po śmierci?

Moje powieki były nadzwyczajnie ciężkie, nie miałem ochoty ich otwierać przez strach co mogę zobaczyć po otwarciu oczu.

Jednak ciekawość zwyciężyła a ja uchyliłem oczy. Leżałem w łóżku Killui!?

To ja nie umarłem? Szkoda...

Rozejrzałem się wokół i dopiero teraz zobaczyłem Killue robiącego coś w telefonie.

Na dworze było już jasno.

W ustach nie czułem metalicznego smaku krwi który wcześniej czułem.

To był sen?

Tego pukania w okno i Tej ręki nie było?

Moja rozmowa z Kurapiką nigdy się nie wydarzyła?

Ale Kurapika przecież serio miał staż...

— Killua, która godzina? — Spytałem zmęczonym głosem i przetarłem zmęczone oczy dłonią.

— Dzień dobry, trochę po ósmej. — Powiedział i odwrócił głowę w moją stronę patrząc na mnie z uśmiechem.
Na szczęście ten uśmiech nie był tak szeroki jak wczoraj tylko spokojny i czuły.

— Kiedy usnąłem? — Znów zadałem mu pytanie by wiedzieć kiedy odpłynąłem. Bo może być tak że zasnąłem chwilę po tym jak Killua wrócił do domu.

— Od razu po przyjściu do łóżka po naszej jakże cudownej kąpieli. — Odpowiedział z uśmiechem i przyciągnął mnie do siebie. Złożył na moim czole krótki pocałunek i wrócił do przeglądania czegoś w telefonie.

Wtuliłem się w jego bok i schowałem w nim twarz. Poczułem ulgę że jednak to wszystko było snem a Killua jest tym Killuą którego pokochałem.

A nie jakimś dziwnym potworem co mnie zabił siłą woli.

— Czyli nigdzie nie wyszedłeś, nikt nie pukał w okno, Kurapika nie groził mi że mnie przykuje do kaloryfera a ja żyje i ty mnie nie zabiłeś, zamieniając się przy tym w jakiegoś potwora? — Zapytałem podnosząc głowę i patrząc jak zdezorientowanie znów wkrada się na jego twarz. Już po kilku sekundach, Spojrzał na mnie jak na Idiote i cicho się Zaśmiał.

— Nie mógłbym cie zabić, Kochanie.

— Jednak dobrze że to był tylko jakiś koszmar...

— A teraz wyjaśnisz mi o co chodzi i co ci się takiego śniło że przez pół nocy mówiłeś moje imię i prawie płakałeś? — Westchnąłem tylko i zamyśliłem jak mógłbym mu to sensownie wyjaśnić.

Postawiłem jednak na stu procentową prawdę i zacząłem mu opowiadać wszystko po kolei. W trakcie mojego Monologu chłopak zdążył się prawie popłakać ze śmiechu i zrobić ze mnie przytulankę.

Jak skończyłem to Killua zamknął w szczelnym uścisku i pocałował mnie kilka razy w główkę. Z tego co wywnioskowałem po jego bardzo czułym Zachowaniu, chyba próbował mi udowodnić że nie potrafiłby mi zrobić nic złego. To wszystko było takie realistyczne...

— Niezła akcja, z tego co mówiłeś wyobraziłem sobie, siebie z uśmiechem niczym Jeff the Killer. — Mruknął cicho a ja rozbawiony jego porównaniem, wybuchnąłem śmiechem.

— Byłeś straszy i zabiłeś mnie, to było nie miłe... — Wyszeptałem przestając już się śmiać.

Killua odsunął się odemnie i usiadł na łóżku patrząc mi z powagą prosto w oczy.

Zdezorientowany ja, czekałem aż cokolwiek powie.

Złapał moją dłoń i zaczął pocierać jej wierzch kciukiem, wywołując u mnie lekkie rumieńce. To było słodkie.

Położył drugą rękę na sercu i splótł nasze palce ze sobą.

— Obiecuję że nigdy więcej nie będę próbował cie zabić...

𝚃𝚊𝚗𝚒𝚎𝚌.. | | | 𝙺𝚒𝚕𝚕𝚞𝙶𝚘𝚗 ✔︎ | 𝚉𝙰𝙺𝙾𝙽𝙲𝚉𝙾𝙽𝙰 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz