Rozdział XII.

873 54 16
                                    

To było niesamowite. Harry nie mógł znaleźć słów opisujących jak wspaniale się czuł. Zdecydowanie nigdy nie czuł czegoś takiego w stosunku do Cho. Ani do kogo innego, jeśli o tym mowa. Myśl o robieniu tego z Cho była wręcz odrzucająca.

Za każdym razem, gdy Seamus przynosił nowy magazyn, chłopcy z dormitorium gromadzili się wokół niego i z zachwytem przyglądali się zmysłowo poruszającym się nagim lub półnagim czarownicom. Harry natomiast zawsze czuł się nie na miejscu. Zamiast zainteresowania odczuwał dyskomfort i zakłopotanie. Nie był wtedy nawet pewien jak powinien zachowywać się w związku z Cho. 

Może naprawdę był gejem? A może jego połączenie z Tomem było na tyle wyjątkowe, że każde uczucie było o wiele bardziej intensywne. Oczywiście, mógł być bi. Niemniej, było to zbyt skomplikowane, by Harry mógł o tym teraz rozmyślać. W tej chwili zajęty był wspaniałym uczuciem, jakie zalewało go, gdy Tom całował go bez opamiętania. Pocałunki pozbawione były rytmu czy powodu, ale Harry wiedział, że pragnie więcej tego uczucia. Więcej Toma. Trzymali się za ramiona, w talii lub okazjonalnie za włosy. Tom coraz mniej się wahał, więc  Harry zaczął nabierać więcej odwagi. Pozwolił więc swoim dłoniom eksplorować jego klatkę piersiową i ramiona. Już wiedział, że nigdy nie będzie miał dość tego uczucia. Odkrył także jak niesamowite były pocałunki i ssanie jego szyi. O wiele bardziej zdumiewające, niż mógł podejrzewać. 

A oddech Toma owiewający jego ucho... Za każdym raze odczuwał dreszcze przebiegające w dół jego kręgosłupa i przyjemne mrowienie w podbrzuszu.

Tom zdecydowanie bardziej znał się na rzeczy niż Harry, co było oczywiste. Harry był kompletnie niedoświadczony. Całował się tylko raz, z Cho pod tamtą jemiołą. Było to jednak dość ograniczone doświadczenie. 

Wiele razy nakrywał też różne pary całujące się w pokoju wspólnym. Zawsze wprowadzało go to w zakłopotanie i niezręczność. Zazwyczaj było tak, ponieważ czuł, jakby naruszał czyjąś prywatność, którą niepotrzebnie wyciągali do miejsca publicznego. Poza tym, zawsze uważał to za niedorzeczne. Zastanawiał się, co takiego mają w sobie pocałunki, że ludzie potrafią spędzać nad nimi aż tyle czasu. Według niego nie wyglądało to na tyle interesujące, by spędzać przy nich tak cholernie dużo czasu. 

Nie wiedział ile czasu minęło, gdy w końcu odsunęli się od siebie, ciężko oddychając. Czuł jakby jego serce miało zaraz wyskoczyć z piersi. Czuł podekscytowanie, ale nadal bał się posunięcia o krok dalej. 

Tom pochylił się lekko i oparł czoło o ramię młodszego, ciężko oddychając. -Powinniśmy przestać. -Wychrypiał. -Jeśli nie przestaniemy teraz, nie wiem czy dam radę przerwać to później. 

-Uh... tak. -Powiedział nerwowo Harry, tocząc wewnętrzną walkę pomiędzy obezwładniającym przerażeniem a niepowstrzymanym pożądaniem. 

Tom podniósł głowę i uśmiechnął się, spoglądając przez grzywkę. Szybko pocałował Harry'ego w usta i wstał. Odwrócił się od niego i poprawił ubrania. Wyglądały one kompletnie inaczej niż zazwyczaj. Nawet rozpiął koszulę, czego Harry nie zauważył. Doprowadził się jednak natychmiast do swojego normalnego, idealnego stanu. Przez chwilę rozglądał się nerwowo, lecz ostatecznie wziął głęboki oddech i ponownie stanął twarzą do młodszego. Harry musiał powstrzymać potrzebę przyciśnięcia dłoni do swojej pachwiny, ponieważ fala pożądania ponownie zalała jego umysł. Zrozumiał też, czemu Tom rozpiął koszulę i nie mógł powstrzymać uśmiechu.

-Um... Więc zostało jeszcze coś dzisiaj do zrobienia z eliksirem? -Zapytał, mimo iż doskonale znał odpowiedź. Po prostu musiał jakoś wypełnić tą ciszę. 

-Nie, musi przeczekać nienaruszony do jutra. -Odpowiedział Tom. -Prawdopodobnie powrócę do książek. -Wskazał naa stosik na stoliku kawowym. -Ta, którą czytałem wcześniej zdaje się dokądś prowadzić. Myślę, że zawiera jakieś cenne informacje, ale mam jeszcze dużo do przejrzenia. 

Wtrącanie się złośliwego twórcy - tłumaczenie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz