Tom zapukał do drzwi frontowych następnego ranka. Petunia była zauważalnie niezadowolona z jego obecności, lecz nie sprzeciwiła się gdy Harry wyszedł z nim, mówiąc jedynie, że dostanie obiad i kolację i wróci po zmroku.
Tom wskazał mu gdzie znajdowali się członkowie Zakonu, więc Harry pomachał w ich kierunku, mimo że nie mógł ich w żadnym stopniu dostrzec. Doszli do parku, gdzie aportowali się z miejsca za drzewami, którego używali od początku. Było to znacznie mniej wygodne, niż kiedy aportowali się prosto z pokoju Harry'ego, ale chłopakowi podobała się ta krótka przechadzka. A szczególnie fakt, że nie musi się już skradać. Zakon wiedział, że wychodzi, ale nikt nie mógł nic na to poradzić.
Gdy dotarli do domu eliksir delikatnie bulgotał. Nie wymagał żadnej pracy aż do późnego popołudnia. Tom zaczął więc trening od kilku mentalnych, magicznych ćwiczeń, takich jak poprzedniego dnia. Dopiero po dłuższej chwili ogłosił, że mogą zacząć rzucanie zaklęć.
-Zaczniemy powoli. -Powiedział Tom, każąc Harry'emu wstać i unieść swoją różdżkę. Harry wstał więc z miękkiej, wyczarowanej przez Toma poduszki, na której wcześniej wykonywał magiczne ćwiczenia.
-Myślę, że nie powinniśmy wykonywać tego tutaj. -Zaczął Tom. -Nie chcemy przecież, by cokolwiek zakłóciło proces warzenia eliksiru. Chodźmy więc gdzieś indziej.Harry podążył za starszym przez wąski korytarz aż do salonu. Na przeciw wejścia, między dużą belką nośną i sąsiednią ścianą, znajdowały się wąskie drzwi. Nie pasowały do całego miejsca i Harry zastanawiał się jakim cudem wcześniej ich nie dostrzegł.
-Czy to było tu już wcześniej? -Zapytał Harry, gdy Tom podszedł do owych drzwi i je otworzył.
-Nie, nie było. -Powiedział Tom, uśmiechając się do Harry'ego. -Tak właściwie, to umieściłem tutaj to pomieszczenie wczoraj.
-Umieściłeś tu... Pokój?
-Piwnicę. -Uściślił Tom. Za drzwiami Harry ujrzał wąskie schody prowadzące w dół. -Ten domek nigdy nie został znacznie zmodyfikowany. Ustawiłem jedynie totemy i odrobinę o niego zadbałem. Nie był przeznaczony do mieszkania w nim przez dłuższy czas, lecz był wystarczający na moje potrzeby. Jest jednak dość mały, a poza barierą anty-aportacyjną, zaklęcia ochronne nie sięgają poza obszar domu. Dlatego musiałem umieścić dodatkowe miejsce w obrębie totemów.
-Uh... Czy to na pewno bezpieczne? Umieszczanie piwnicy pod istniejącym już domem? -Zapytał Harry ostrożnie podążając za Tomem w dół schodów.
-Tak właściwie jest to powiększona przestrzeń, więc według wszelkich środków technicznych pozostaje jedynie dziurą w piachu i kamieniach.
-Czekaj, nie rozumiem. Co?
-Za ścianą był mały obszar pustego miejsca, wciąż znajdującego się w obrębie totemów. Powiększyłem więc to miejsce. -Powiedział prostym, wyjaśniającym głosem Tom.
-Oh, powiększyłeś to miejsce. -Powtórzył Harry, przewracając oczami. -Czy to działa jak te czarodziejskie namioty?
-Czarodziejskie namioty?
-Cóż, na Mistrzostwach Świata w Quidditchu spaliśmy w takim namiocie. Z zewnątrz wydawał się malutki, ale w środku był znacznie większy.
-Tak, to ten sam rodzaj magii. -Potwierdził Tom, wchodząc do dużego, pustego pomieszczenia. -Obawiam się, że w tej chwili jest tu dość pusto. -Przeprosił Tom. -Jak mówiłem, umieściłem tu to pomieszczenie dopiero wczoraj i nie zdążyłem nad nim popracować.
CZYTASZ
Wtrącanie się złośliwego twórcy - tłumaczenie
FanficCo jeśli mityczna istota ukaże Harry'emu i Tomowi inną stronę rzeczywistości, którą dotąd znali? Rozdziały dodawane bardzo nieregularnie. Link do oryginalnej wersji: https://m.fanfiction.net/s/11654689/5/