Rozdział II.

1.6K 73 4
                                    

Znalezienie książki Rilinda Bandiego nie było trudne. Czytanie natomiast było irytujące, gdyż zawierała wiele szczegółów które musiał sam wymyślić lub całkiem improwizować gdy był młodszy.

Praktycznie w każdej kulturze istnieje tabu na temat używania jakiejkolwiek formy nekromancji a manipulowanie duszą się do tego zalicza. Dlatego ciężko jest znaleźć informacje na ten temat, a szczególnie o horkruksach. Co prawda Voldemort stworzył wiele zaklęć, których przez lata używał by tworzyć i ochraniać horkruksy. Był z nich całkiem dumny. Wciąż jednak, te informacje byłyby bardzo przydatne lata - nie, dekady temu.

Pomimo tych wszystkich postępów, jakie udało mu się osiągnąć na ten temat, wciąż brakowało mu kilku istotnych informacji. Informacji które Rilind Bandi najwidoczniej odkrył w czasie swoich licznych podróży do Nowej Gwinei, gdzie konsultował się z niezwykle odizolowanym plemieniem czarodziejów którzy uznawali manipulację duszą za tradycję i nie istniało tam żadne tabu na ten temat.

Książka Bandi'ego była skarbnicą informacji i szczegółowo opisywała proces przywoływania fragmentów duszy które nie były przywiązane do niczego. Obejmowało również stworzenie małego naczynia które chwilowo przetrzymywało fragmenty duszy, które inkubowały się i łączyły się nim zostały ponownie umieszczone w ciele.

Horkruks ze zniszczonego dziennika znajdował się tam od ostatniego dnia i  Voldemort czuł się usatysfakcjonowany tym, że pęknięcia między fragmentami zagoiły się na tyle by mógł przywołać je do swojego ciała. Mogłyby co prawda leczyć się dalej w ciele, ale nie był pewien, czy jego ciało jest w na tyle dobrym stanie by taki proces się tam odbywał.

Książka szczegółowo opisywała rodzaj degradacji umysłu, która miała miejsce, gdy dusza została rozerwana i nie miała odpowiedniego środowiska by uleczyć się i naprawić zniszczenia wywołane przez stworzenie horkruksa. Voldemort z niechęcią musiał przyznać, że być może doświadczył wielu rzeczy wymienionych w tekście.  Niektóre z nich wydawały się niezbyt poważne i nie tak szkodliwe, na jakie książka to uczyniła.  

Zmniejszona empatia, zmienione moralne standardy, brak zrozumienia rodzajów konsekwencji... to były trochę bezsensowne bzdury, które Dumbledore mógł głosić wśród swoich wiernych wyznawców. Empatia i morale to słabości których Voldemort pozbył się lata wcześniej. 

Ale fragment książki opisywał konsekwencje, które faktycznie go zainteresowały. Problemy z dedukcją, kreatywnością i rozwiązywaniem problemów... były bardzo uderzające i niechętnie musiał przyznać, że rzeczywiście odczuł te problemy u siebie przez lata. 

Tendencja do zachowań obsesyjnych w stosunku do kwestii irracjonalnych lub nieistotnych. 

Możliwe... możliwe, że to również jest prawdą. 

Jeśli przywrócenie tej części duszy może naprawić te problemy, to będzie warto. I to nie tak, że nie byłby w stanie ponownie podzielić swojej duszy i włożyć jej większości z powrotem do innego horkruksa, po tym jak go ponownie wchłonął, jeśli czuł się tak skłonny do tego.

Nie mógł tego zrobić dopóki nie wchłonąłby najpierw duszy.

Pozostawienie tego fragmentu samemu sobie było  głupie i bezcelowe. Powoli niszczyłby się, co nie miałoby żadnej wartości.

Nie, wchłonięcie go było jedyną opcją.

Obecnie przebywał w małym domku który zakupił w czasie wojny w latach 70-tych i o którym od tamtego czasu zapomniał. Używał go czasami jako kryjówki i wycofał się tam gdy pozostawił Bellatrix samą sobie w Malfoy Manor. Oczywiście musiała znaleźć sobie kryjówkę, lecz mężczyzny to nie obchodziło, gdyż obecnie miał ważniejsze sprawy do załatwienia. 

Wtrącanie się złośliwego twórcy - tłumaczenie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz