Night City - miasto marzeń. Dla wielu miejsce gdzie mogą być wolni, a dla innych symbol niewolnictwa i charownia dla korporacji rządzących miastem. Ludzie jednak są zgodni w jednym. To miasto rodzi nowych ludzi i każdy ma ogromne możliwości, jeżeli tylko będzie miał odwagę zrobić coś więcej niż słuchać poleceń Korpów. Chciałem się dostać na sam szczyt, jako dzieciak z Heywood nie myślałem nigdy, żeby zostać kimś wielkim, ale wkraczając w świat dorosły, gdzie moje decyzję miały bezpośredni wpływ na moją niedaleką przyszłość sprawiły, że zacząłem myśleć o staniu się silniejszym, co za tym idzie lepszym. Chciałem być kim rozpoznawalnym jak V.
Nigdy jej nie spotkałem. Podobno z klanem Nomadów zaatakowała Arasake i wdarła się do Mikoshi. Po tamtym incydencie Arasaka upadła na kolana i wszystko wskazuje na to, że prędko się nie podniosła. Sama V wyjechała z miasta. Mówią, że nie żyje. Była chora. Wtedy mówili jej, że zostało jej sześć miesięcy życia. Minął od tamtego czasu rok. Jeżeli to prawda V już nie ma na tym świecie, ale mam dziwne wrażenie, że wcale tak nie jest. Czasami o tym myślę, spotkać legendę Night City, to by było coś. Moje małe marzenie, które prawdopodobnie się nie spełni, jak to marzenia, które są poza twoim zasięgiem. Jeżeli nie robisz nic by osiągnąć cel, on sam do ciebie nie przyjdzie. Spotkanie z V jest poza moim zasięgiem. Nie mam jak się z nią spotkać, albo ona nie żyje, koniec.
Co by było gdyby nagle wróciła? Pewnie całe miasto stanęło by na głowie, a fixerzy zabijali by się o takiego najemnika. Mogłoby być to bardzo ciekawe doświadczenie, bez wątpienia.
ㅡ Alex kurwa, pomożesz mi czy nie?
Odwróciłem się za siebie odrywając wzrok od placu usłanego trupami i spojrzałem na swoją wspólniczkę. Właśnie pakowała do bagażnika samochodu faceta, którego mieliśmy dostarczyć gdzieś w Watson. Nie pamiętałem dokładnego adresu. Nie musiałem go pamiętać. Od tego mam Jade, jest netrunnerką, hackerką, która może włamać się praktycznie wszędzie i doskonałym strzelcem. Strzela lepiej ode mnie, hackuje i... we wszystkim jest chyba lepsza. Pracujemy razem od kilku miesięcy. Z początku zdziwiłem się, że netrunner chce pracować w terenie, a nie w swoim centrum dowodzenia, ale Jade nie lubi siedzieć w jendym miejscu zbyt długo.
Ma dwadzieścia dwa lata. Ma jasną karnację i błękitne oczy oraz platynowe włosy. Nosi duże, okrągłe okulary. Twarz ma raczej spokojną i opanowaną. Sprawia wrażenie miłej i delikatnej, ale jest zupełnie na odwrót. Nie jest za wysoka. Na oko jakieś sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu. Przy pasku zawsze nosi pistolet. Szczerze nigdy nie widziałem jej nieuzbrojonej. Mam wrażenie czasmi, że chodzi spać z bronią robiącą jej za przytulnke. Czasami sprawia, że współczuję nieszczęśnikom, którzy z nią zadarli. Lubi się bić, to na pewno. Kilka razy musiałem interweniować i rozdzielać grupę idiotów od niej. Nie dlatego że bałem się, że Jade skończy w czarnym worku na zwłoki. Skąd, że. Wiedziałem, że zabiła by ich bez większego problemu. Po prostu wolałem uniknąć wojny z całym gangiem. Szczególnie, jeżeli chodzi i Maelstrom. Kurwa, ci to mają zjebane czerepy. Wydaje się, że wyrżnięcie ich to zrobienie czegoś dobrego dla matki ziemi. Nigdy nie wiadomo o co się wkurwią i conim strzeli do tych pustych łbów.
ㅡ Alex, kurwa mać! Chodź mi z nim pomóż, skurwiel waży z tone!
ㅡ Dobra, już... wyluzuj ㅡ odpowiedziałem i podszedłem do bagażnika.
Mieliśmy wziąć jakiegoś Animalsa. Jebany był ważnym w ich środowisku, a że Animalsi zaszli ostatnio za skórę fixerowi, to za zajebanie całego gangu i podstawienie auta, gdzie w bagażniku będzie czekał na nich szef gangu było naprawdę dobrze płatną robotą. Aninalsi to gang dryblasów. Niektórzy z nich do sztangi to sobie obciągają, pojeby... Nigdy nie zrozumiem dlaczego im tak odjebało na punkcie masy mięśniowej.
CZYTASZ
CYBERPUNK 2077 - VOID
FanfictionNight City po nieoficjalnym upadku Arasaki, nie zmieniło się w ogóle. Wojny gangów, strzelaniny i zabójstwa. Minął rok odkąd dokonano szturmu na Mikoshi. Każdy mówi o tym, że dokonali tego Nomadzi z klanu Aldecaldos, jednak zwykły obywatel nie zna c...