RIOT

96 9 8
                                    

Był wieczór. Na ulicach miasta zapadł mrok, który rozświetliły latarnie przy drogach. Słońce jeszcze nie zaszło, ale budynki w centrum skutecznie przesłaniały światło słońca, przez to wydawało się jakby tarcza gwiazdy schowała się za horyzont dawno temu.

Podjechaliśmy pod klub Riot i zatrzymałem samochód. Spojrzałem na bramki, przy których stał rosły ochroniarz. Przeskanowałem go na wszelki wypadek. Jego wszczepy nie były jakieś zaawansowane, a odporność na płomienie wynosiła pięćdziesiąt procent.

ㅡ Co robisz? ㅡ zapytała białowłosa patrząc się na mnie i na moje oczy, które zmieniły kolor na pomarańczowy.

ㅡ Obserwuję ㅡ mruknąłem przyglądając się kolejce ludzi i całemu budynkowi ㅡ Myślę jak wejść do środka ㅡ westchnąłem i skończyłem skan, spoglądając na nią.

Zacząłem się zastanawiać dlaczego miałem ją zabrać ze sobą. Uważałem, że nie miało to sensu.

ㅡ Weź ją ze sobą, niech się wdroży i zobaczy co i jak ㅡ przypomniałem sobie słowa V. Zacisnąłem zęby i wziąłem głębszy oddech. Wdroży w co? W zabijanie i o okradanie? Robienie za niańkę jakieś wyrwanej z rzeczywistości dziewczyny, nie brzmiało jak coś ciekawego i takie też było, a teraz mam jeszcze ją wziąć na akcje. Sam się o to trochę prosiłem, jako jedyny nie chciałem jej sprzątnąć. Wszyscy uznali to za głupie i skoro tak, to się nią zaopiekuje... Rozumiałem ich tok myślenia, ale intuicja mówiła mi, żebym tak właśnie zrobił. Zajął się nią. Przynajmniej na chwilę.

Przewróciłem oczami i spojrzałem na nią raz jeszcze.

ㅡ Masz broń? ㅡ zapytałem wyciągając swoją.

ㅡ Broń mi zabrano ㅡ powiedziała lekko przygnębiona.

ㅡ Mhm. Mogłem się domyślić ㅡ mruknąłem sprawdzając czy broń jest załadowana. Zaciągnąłem zamek, wprowadzając pocisk do komory pistoletu i schowałem go za pasek ㅡ Wyluzuj trochę. Jestes jakaś sztywna ㅡ dodałem i wysiadłem z samochodu. Spojrzałem raz jeszcze na wejście do klubu zastanawiając się nad tym co mam z nią zrobić. Nie miała broni, więc teoretycznie musiałbym jej pilnować i nie spuszczać z oczu, ale było jedno wyjście, pod warunkiem, że umiała używać broni palnej ㅡ Chodź, znajdziemy ci jakiegoś boczniaka, a potem najwyżej zachaczymy o sklep z bronią ㅡ oznajmiłem.

Dziewczyna wysiadła z samochodu i rozejrzała się. Widziałem z początku na jej twarzy lekki grymas niezadowolenia. Trudno się dziwić, w końcu smród spalin skutecznie maskowały inne zapachy miasta, ale poza tym wydawała się zachwycona wyglądem budynków i kolorami ulic.

ㅡ W jaki sposób, chcesz zdobyć broń? ㅡ zapytała idąc obok mnie i zerknęła w moją stronę.

ㅡ Ochrona ㅡ odparłem krótko idąc przed siebie ㅡ Najpierw musimy znaleźć wejście do środka ㅡ dodałem przechodząc przez ulicę, wykorzystując dziurę w ruchu drogowym. Dziewczyna szła za mną krok w krok. Nie podeszliśmy pod główne wejście, weszliśmy w uliczkę obok, gdzie na ścianie budynku były schody pożarowe.  Spojrzałem na drabinę prowadzącą na metalową konstrukcję i na śmietnik pod nimi. Rozejrzałem się, chcąc znaleźć jakieś inne wejście, ale nigdzie nie było takiego miejsca, przez które można by się dostać do środka.

ㅡ To co teraz? ㅡ zapytała spoglądając na mnie ciekawsko.

ㅡ Wchodzimy ㅡ odparłem i podskoczyłem do drabiny jakieś cztery metry w górę. Złapałem się za jeden ze szczebli drabiny i zacząłem się wspinać aby ją spuścić na dół. Ciri przyglądała mi się delikatnie zdumiona tym co właśnie się stało. Zerknęła na ulicę, którą przechodzili ludzie, mający gdzieś co dzieję się w uliczce.

CYBERPUNK 2077 - VOIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz