KONTAKT

87 4 0
                                    

Zanim zaczniecie czytać, chciałem powiedzieć, że od dnia dzisiejszego, rozdziały będą przeredagowywane, ale nie będzie miało to wpływu na fabułę, która pozostanie taka sama. Jednak warto będzie przeczytać wszystko od początku, ponieważ wiem, że jest wiele niedociągnięć i niejasności;)

Było już ciemno. To znaczy w Night City nigdy nie jest ciemno. To miasto żyje całą dobę. Osobiście uważam to za irytujące, bo w końcu nie ma miejsca gdzie jest cisza i spokój, ale czego się spodziewać po takim mieście jak Night City, czego oczekiwać...?

Dostałem zlecenie. Zadzowniła do mnie Wakako.

— Alex? Witaj. Mam robotę. Nieskomplikowaną i dobrze płatną — powiedziała staruszka

— Oho... Duża kasa oznacza kłopoty... —  odparłem.

— Nagle zaczęło ci to przeszkadzać? — zapytała.

— Co to za robota? — przeszedłem do rzeczy unikając odpowiedzi.

— Kurierska, masz przewieść coś z miejsca do miejsca. Klient, chce całkowitej dyskrecji i profesjonalizmu — mruknęła do słuchawki.

— Jak każdy. Szczegóły poproszę — odparłem

— W parku w centrum będzie czekać na ciebie pośrednik. Będzie miał dla ciebie towar. Masz go przekazać do punktu odbioru. Nie wiem gdzie. Dostaniesz instrukcje na miejscu.

— Mhm... — mruknąłem niego zamyślony.

— Coś nie tak? — zapytała.

— Ty mi powiedz. Kim jest klient, że nawet ty nie znasz szczegółów — odparłem.

— Nie jestem od zadawania pytań. Ty też nie. Wiem tyle ile muszę, ty również. Płaci dobrze, nawet bardzo, a robota trudna nie jest. Bierzesz ja czy nie?

— Klient nasz pan... Biorę — odparłem.

— Jedź pod Embers, tam się dowiesz co dalej — powiedziała i rozłączyła się.

Westchnąłem.

Nie pasowało mi coś. Wiedziałem że kiedy fixer nie zna szczegółów akcji to znaczy, że coś ma do ukrycia. Oczywiście to nic nadzwyczajnego. Fixerzy to w większości skurwysyny, ale zawsze mówią ci to co musisz wiedzieć, jednak teraz Wakako z jakiegoś powodu podała mi tylko miejsce spotkania z pośrednikiem, więc albo ma kłopoty, albo właśnie wpakowałem się w głębszy syf. Nie wiedziałem co gorsze. Nie miałem za bardzo wyboru. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę Embers.

Glen było dzielnicą dość specyficzną. Nie wiadomo było do kogo tak naprawdę należy. Za bogata dla edgerunnerów i za biedna dla korpów. Wyglądało to trochę tak, jakby korporacja upodobała sobie tę dzielnicę to załatwiania swoich szemranych interesów. Dzielnica blisko centrum, w dodatku kontrolowana przez Valentinosów jest w pewnym sensie otwarta na prowadzenie swobodnych interesów.

Dotarłem pod Embers. Zaparkowałem z boku i rozejrzałem się po ulicy. Nie widziałem nikogo kto wyglądałby mi na łącznika lub kogoś z kim mógłbym się skontaktować. Po chwili ktoś zapukał w okno. Od razu wycelowałem pistolet w mężczyznę za szybą. Był ubrany w białą koszulę i czarną kamizelkę. Wyglądał jak korpos, ale z twarzy przypominał bardziej Valentinosa, w szczególności z tatuażem krzyża na szyi. Otworzyłem szybę cały czas do niego celując. On podał mi drzazgę.

—Odpal te drzazgę. Tam znajdziesz wszystkie informacje — mruknął i odszedł.

Spojrzałem w lusterko obserwując go do momentu aż zniknął za rogiem. Schowałem broń i spojrzałem na drzazgę, którą mi dał. Po chwili ja wczytałem. Gdy to zrobiłem zrobiło mi się słabo a system wykrył awarie. Zamroczyło mnie. Po chwili drzazga się włączyła.

CYBERPUNK 2077 - VOIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz