Zgoda

2.4K 150 8
                                    

Bee 

Przełknęła porcję jajecznicy i zmusiła się by na niego spojrzeć. Phil. Zachowywał się zupełnie naturalnie. Tak jakby nic się nie stało. Tak jakby całkiem normalne było to, że znalazła się w jego łóżku i uprawiali razem seks. Kiedy wreszcie pozwolił jej wstać, dał jej swój t-shirt i spodnie od dresu, a ciuchy z poprzedniego wieczora wrzucił do pralki. Potem dał jej nową szczoteczkę do zębów i zrobił jajecznicę na śniadanie. Tak jakby to wszystko było normalne. Jej niewesołe rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. W przypływie paniki spojrzała na Phila, który ruszył w kierunku korytarza, by otworzyć je przybyłemu gościowi. Czy on zupełnie oszalał? Chce, żeby ktoś ją zobaczył? Spanikowana zeskoczyła z wysokiego stołka i w panice rozejrzała się po mieszkaniu. Kiedy zobaczyła jakieś drzwi, które prowadziły, w sumie to nawet nie wiedziała gdzie, otworzyła je z impetem, a następnie szybko za sobą zamknęła. Z ulgą wypuściła powietrze. Zdążyła, zanim gość Phila wszedł do kuchni. Nawet jeśli zdziwiły go dwa talerze, to przecież nie było tajemnicą, że Phil korzystał z życia, a przez jego łóżko przewinęło się mnóstwo kobiet. Czy powinna się martwić, że była tylko jedną z nich? Powinna z nim porozmawiać. Ale jak to zrobić? Od czego zacząć? Uwięziona w pomieszczeniu, który był jego gabinetem zaczęła rozglądać się po wnętrzu. Dojrzała dyplom ze studiów oprawiony w ramkę i zdjęcie, z jakiejś imprezy dobroczynnej, na której pozwali w trójkę - ona, Ed i Phil. Aż dziw, że nie wyciął ją z niego nożyczkami, pomyślała odstawiając je na miejsce. W pewnym momencie jej wzrok przykuła leżąca na biurku, nieco pomięta kartka papieru. Wzięła ją ostrożnie do ręki i zdumiona popatrzyła na nią. Była to lista rzeczy, którą miała załatwić w związku ze ślubem. Wszystkie były powykreślane czerwonym długopisem, tak jak gdyby ktoś skreślał jedną za drugą, po uprzednim załatwieniu. Czy to dlatego gdy zadzwoniła odwołać tort, okazało się, że ktoś zrobił to za nią? Bee poczuła jak kręci jej się w głowie. Dlaczego Phil to zrobił? Nie musiała czekać długo, aż będzie mu mogła zadać pytanie, bo po chwili drzwi do gabinetu otworzyły się i mężczyzna stanął w drzwiach. 

-Tu się schowałaś - mruknął wchodząc do środka.  

-Co to tu robi?- spytała machając mu przed oczami listą. Była zdenerwowana, ogłupiała, na granicy paniki. 

-To lista spraw związanych z twoim ślubem - odparł wzruszając ramionami. 

-Wiem!- Niemal się wydarła - Dlaczego jest u ciebie?

-Znalazłem ją zmiętą w twoim mieszkaniu i uznałem, że się tym zajmę. Dla ciebie, mogłoby to trudne. 

-Po co to robisz? Dlaczego taki jesteś? Dałabym sobie radę! Tak i wtedy tak i wczoraj. Gdyby ten cholerny barman do ciebie nie zadzwonił, byłabym teraz w swoim mieszkaniu i odsypiała kaca. Poradziłabym sobie! - krzyczała wyprowadzona z równowagi. Nic nie powiedział, choć jego oczy zwęziły się w drobne szparki. Kiedy zaczęła mówić, że nie potrzebuje jego uwagi, że nie chce być kolejną panienką na jego liście zdobyczy, również nic nie powiedział. Ani wtedy, gdy wykrzyczała mu, że przecież go nie lubi. Dopiero gdy po jej policzkach zaczęły płynąć łzy, gdy chciała wybiec z jego mieszkania, zatrzymał ją.

Phil

-Powiedziałaś już wszystko? - spytał spokojnie, bo jedyne w wierzył to w moc spokoju. Tylko on mógł mu pomóc, kiedy miał do czynienia z rozszalałą z bólu i wstydu kobietą. Zatrzymała się gwałtownie i wytarła rękawem jego bluzy, mokrą od łez twarz. Chciała mu uciec, ale nie pozwolił na to. Wziął ją na ręce, mimo, że oponowała,  zaniósł ją do sypialni i posadził sobie na kolanach.

-Czemu? - Była tak oszołomiona, że niemal się uśmiechnął widząc jej zawstydzenie. 

-Masz mnóstwo pytań, prawda? - zapytał biorąc jej twarz w dłonie i zmuszając by na niego spojrzała. Z jej ust nie wydobył się nawet jęk. Zazgrzytał zębami nakazując bycie ostrożnym. 

OdnalezionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz