– No mówię ci Liam, byłem w większym szoku niż myślałem.
– Dlaczego, przecież mówiłem ci że jest z nim ciężko, Hazz.
– Wiem, ale...
– Rzuciłeś go na głęboką wodę, Harry – przerwał mu Zayn, oglądając swoje paznokcie, rozwalony na fotelu Liama. Od czasu swojej choroby szczególnie często tu przebywał. Z kuchni dało słyszeć się szczęk naczyń, gdy szatyn opróżniał zmywarkę – Mówiliśmy ci że od czasu...
– Zayn!
– ... że od pewnego czasu próbujemy naprawić w nim obraz samego siebie, ale jego samoocena jest tak zniszczona, że nawet my nie potrafimy go przekonać – dokończył mulat, nieco nerwowo wpatrując się w kuchnię, martwiąc się by nie powiedzieć o słowo za dużo, po ostrej reprymendzie od spokojnego jak ocean Liama.
Harry przyglądał się chłopakowi ze zmarszczonymi brwiami.
Był już taki zmęczony...
Potrzebował choć odrobiny snu by móc znów rozwiązywać swoje, Louisa, oraz ich wspólne problemy, jednocześnie nie grzebiąc doszczętnie innych rzeczy.Wciąż bał się Zayna, ale zrozumiał, że dopóki z jego winy Louis nie przyjdzie do chłopaka z pociętą żadną częścią ciała, brunet może być spokojny o swoje życie.
Miewał też swego rodzaju „głębokie rozmowy" z Liamem, które po pewnym czasie zamieniły się też w „głębokie rozmowy" z Liamem i Zaynem.
Szatyn wrócił do salonu odczytując wiadomość z popękanego wyświetlacza, na co zmarszczył brwi, chwilę później rozbieganym wzrokiem pędząc do drzwi, które rozległy się nieregularnym pukaniem.
Szatyn spojrzał po dwójce przyjaciół, siedzącej w salonie, gdy goście wciąż dobijali się do drzwi, wystukując dziecinne szyfry.
– Japierdole, Nini, nie pukaj, to tylko Lima, nie jebany papież... – dało się słyszeć po chwili stłumiony głos, dźwięk głośnego przełykania, chlupot cieczy obijanej w szkle i zrzucanych dwóch par butów, zanim przybysze nie wtargnęli do salonu, jeden z rozczochraną, pobielałą czupryną, momentalnie złapany przez Zayna, gdyż w drodze do seksownego oparcia się o framugę, upadł prosto na fotel mulata, oraz drugi, wciąż chlupoczący niepełną butelką, jęczący z niezadowoleniem, gdy Liam skonfiskował mu alkohol. W końcu zachodzące subtelną mgiełką szafirowe oczy przepłynęły z gracją po wszystkich tu obecnych, zanim zatrzymały się na zagubionej zieleni, marszcząc brwi i wskazując ją oskarżycielsko palcem.
– To ty! Ty kradniesz mi przyjaciół! – jęknął rozpaczliwie, zupełnie przecząc swojej mimice, zanim nie odwrócił się z powrotem do nieco zdezorientowanego Liama, klepiąc go po policzku z rozczulonym uśmiechem.
– Louis, siadaj – powiedział spokojnie szatyn.
– Louis nie usiądzie! – odparł zdecydowanie, gdy Lima prowadził go do kanapy, blisko brzegu, gdyby poczuł się gorzej i musiał biec do łazienki.
– Czy ty jesteś podpity? – odezwał się w końcu Harry, nachylając się nieznacznie w stronę chłopaka, by spojrzeć mu lepiej w oczy, na co ten zaśmiał się głucho i również pochylił się prowokacyjnie.
– Nie są strasznie nawaleni, wystarczy ich lekko ocucić – odparł Zayn, kołyszący na kolanach rozkojarzonego Nialla. Harry wciąż nie mógł do końca oswoić się z tą słodką i przesadnie troskliwą naturą mulata.
Liam po chwili ponownie wszedł do salonu, niosąc za sobą na malutkiej tacce pięć sporych szklanek wody z kolorowymi rurkami, na które Louis rzucił się łapczywie jak dziecko, wybierając sobie najładniejszą rurkę.
CZYTASZ
❝ we keep this love on a photograph ❞
FanfictionAU, gdzie Louis to początkujący model, który wybrał akurat ten zawód po części dlatego że to go fascynuje i pociąga, a po części w nadziei na wyzbycie się swoich lęków i kompleksów. Natomiast Harry to młody fotograf, w niechlujnym koczku i w wieczni...