Azja

441 20 16
                                    

UWAGA fragment zaznaczony kursywą zawiera PRAWDZIWE słowa z 16 tomu opublikowane w filmie
,,Jak się pisze książkę" Na kanale Rafał Kosik.

Za oknami ciemność, podłoga wibruje, jednostajny szum silników usypia. Gdyby to był zwykły samolot, większość pasażerów klasy business już by smacznie spała, a pasażerowie klasy ekonomicznej próbowaliby znaleźć najmniej niewygodną pozycję. Ale to nie był zwykły samolot. Właśnie w klasie ekonomicznej Laura Poniatowska prawie spała, ale coś jej to uniemożliwiało. Jej opiekunka na czas wyjazdu do Chin: Thiang Huo również próbowała zasnąć, by ponad 10 godzinny* lot z Azji Środkowej do Polski zajął względnie mniej czasu. Jednak coś było z tym samolotem nie tak. Ludzie siedzieli w nim wyprostowani, patrzący przed siebie, tak jakby byli tylko statystami, nie robiącymi nic więcej jak tylko uzupełniającymi wolne miejsca. Ten niepokój nie pozwalał Laurze zasnąć. Wstała i skierowała się do toalety, aby zebrać myśli. ~O co tu chodzi? Pewnie o nic... Tak... Histeryzuję~ W tym momencie poczuła, że jakaś siła pcha ją na prawą stronę toalety. Domyśliła się, że samolot skręca. Tylko dlaczego? Przecież mieli lecieć do Polski! Wyszła z toalety i skierowała się do kabiny pilota.
- Excuse me, why...
Przerwała, bo zobaczyła, że samolotem nikt nie kieruje. Drążek sam się obracał. Zamurowało ją. Próbowała przestawić drążek, ale jedynym skutkiem było naderwanie sobie mięśnia. Syknęła z bólu i wróciła na miejsce. ~Może ktoś tym steruje zdalnie? ~ Od rozmyślań wyrwał ją głos:
- O Laura, wiesz jakby ci to powiedzieć... Nie wrócisz do Polski.
* * *
Felix czekał na lotnisku już dobrą godzinę. ~A co jeśli pomyliłem godzinę? ~
Spojrzał jeszcze raz na notatki w telefonie. ,,Lotnisko Chopina godzina 16:00" Wzruszył ramionami. Może się spóźni?
* * *
Dżungla za oknem. Bardzo silne uderzenie. Okropny ból... ~Gdzie ja jestem... ~ Coś mnie przygniata... Gdzie jest Felix?
-Wstawaj! -krzyczała opiekunka- Musimy uciekać! Strzał. Opiekunka leży na ziemi. Wokół pełno krwi.
-Jak widzisz musieliśmy awaryjnie lądować. Ciekawe co zrobi twój chłopak.
Laura miała łzy w oczach. Bardzo lubiła Thiang Huo. Nagle narodziła się przerażająca myśl. ~A co jeśli zrobią to też ze mną...Po co jestem im potrzebna!
Nagle ten ktoś wszedł w pole widzenia. Wyglądał jak terminator. Połowie twarzy miał ludzką a połowę metalową. Podszedł do niej i wydobył ją spod skrzydła samolotu. Laura dopiero Laura dopiero teraz zobaczyła co ją tak bolało. Miała złamanie otwarte w ręce i bardzo bolała ją miednica. ~Może też złamana~. Gdy chciała wstać poczuła przeszywający ból. ,,Terminator'' chwycił ją za ramię i siłą zaprowadził do samochodu. Ból przy chodzeniu był nie do opisania. Laura płakała z bólu.
* * *
Była już 19:00 Felix powoli tracił nadzieję na dzisiejszy przyjazd Laury. Załamany poszedł do domu. W drodze myślał: A co jeśli coś się stało? Ta myśl dręczyła go tak bardzo, że jak wrócił do domu zapytał Manfreda o pokazanie zdjęć satelitarnych z tego obszaru. Włączył telewizor, ale nawet na niego nie zerknął. Cały czas badał zdjęcia.
-Felix. - powiedział Manfred - lepiej spójrz na telewizor...
Felix zaciekawiony spojrzał na telewizor. To co tam zobaczył wprawiło go w osłupienie.
- Tragedia w zachodnich Chinach rozbił się samolot pasażerski. Z wstępnych ustaleń wynika, że nie żyje tylko jedna osoba. Została zabita strzałem w głowę. Rodzinie Thiang Huo składamy najszczersze kondolencje. Pod skrzydłem znaleziono dużo krwi. Trwa badanie do kogo należała. Ta osoba musi mieć pękniętą miednicę i złamanie w ręce. Może nawet otwarte.
Felix złapał się za głowę. Przecież Thiang Huo to opiekunka Laury. Co jeśli to ona leżała pod skrzydem? ~Muszę tam jechać~.
* * *
Wrzucili ją do jakiegoś ciemnego pomieszczenia, co spowodowało kolejną falę bólu. Rozejrzała się wokół. W pokoju była sama. Miejsce miało około 10 metrów wysokości, jakieś 5 szerokości i 5 długości. Czarne ściany z czarnymi rurami biegły do czarnego sufitu. Również czarne drzwi z wąską szparką do wsuwania jedzenia i malutkim okienkiem straszyły wyglądem żywcem wyjętych z więzienia. Laura skuliła się na ziemi i zaczęła płakać.
* * *
- Tato, ale ja muszę tam jechać!
- Nie Felix. Mamy pandemię, a Laurze na pewno nic nie jest.
- Nie rozumiesz, że Thiang Huo to była opiekunka Laury?! Jedyna martwa, bo postrzelona osoba. Tylko ona i Laura były ranne! Ona nie żyję, czyli to Laura musiała leżeć pod skrzydłem.
Włączył telewizor. Akurat wyświetlił się reportaż o awaryjnym lądowaniu w Azji.
- Po badaniach, naukowcy z Azjatyckiego Zakładu Testów DNA odkryli, że krew należy do polki -Laury Poniatowskiej.
Felix już dalej nie słuchał. Osunął się na kanapę. Miał szczerą nadzieję, że nie będzie miał racji. Jego ojciec powoli usiadł obok niego.
- Kochasz ją? -zapytał
Felix powoli pokiwał głową.
Tata Felixa westchnął i powiedział:
- To idź ją ratować.
Felix rzucił się ojcu na szyję i poszedł do piwnicy.
- Manfred? Wyszukaj mi najtańszy lot do Azji Zachodniej.
* * *
Felix wchodził do samolotu. Usiadł w ostatnim rzędzie, by spokojnie przeanalizować mapę Azji. Dzięki Manfredowi odkrył, że samolot wylądował na współrzędnych 77°43'N, 1°16'S, 26°03'E i 169°40'W.
- Lecę do ciebie -szepnął patrząc na jej zdjęcie w telefonie.
* * *
Samolot właśnie lądował. Felix wyszedł jako jeden z pierwszych i skierował się do autobusu. Do współrzędnych miał 18 kilometrów. Kupił bilet i usiadł na miejscu. Porozumiewał się po angielsku, ale tubylcy ledwo go zrozumieli, bo w tych stronach rzadko kto mówił no angielsku. Dotarł do miejsca po półgodzinie. Była 17:00, a on nie miał noclegu, ale nie przejmował się tym. W tamtym momencie zależało mu jedynie na Laurze. Dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo ją kocha. Wysiadł z autobusu i skierował się w stronę, którą pokazywał mu GPS. Dotarł do dżungli otoczonej stalowym płotem. Bez namysłu wyciągnął multitoola i wszedł w dzicz.
* * *
Dotarł do miejsca o 17:28. Zobaczył rozbity samolot otoczony policyjną taśmą. Nikogo wokół nie było więc przeskoczył taśmę i sprawdził teren. Samolot musiał się rozbić celowo, bo wszystkie instrumenty były sprawne. Wyciągnął telefon i podpiął go do czarnej skrzynki. Tak jak myślał, decyzją pilota samolot pikował w dół. Tylko czemu? Jeżeli pilot nie zginął to znaczy, że nie mógł pilotować... Czyli pilotował zdalnie... W tym momencie w jego głowie narodziło się jedno słowo: Morten.
Zobaczył ślady opon. To był samochód wojskowy M-ATV. ~Co on tu robił~...
W tym momencie ktoś chwycił go od tyłu i uderzył w tył głowy. Dalej widział już tylko ciemność.
* * *
Obudził się w ciemnym pomieszczeniu. Czarne ściany, czarne rury i dziewczyna z czerwonymi włosami skulona na ziemi. Felix od razu do niej podbiegł. Zobaczył, że na złamanie otwarte w ręce i chyba pękniętą miednicę. Oddychała ledwie wyczuwalnie. Felix sięgnął po apteczkę i opatrzył złamanie. Laura otworzyła oczy i szepnęła:
- F-Felix?
- Tak kochanie jestem tutaj. Kto ci to zrobił?
- Samolot... Awaryjnie lądował... Skrzydło mnie przygniotło... Ktoś mnie zawiózł tutaj... Strasznie mnie boli miednica...
- Najprawdopodobniej masz pękniętą. Ale wyjdziesz z tego obiecuje!
Felix rozejrzał się po pomieszczeniu. Rury wyglądały na wytrzymałe. Odczepił jedną i podważył drzwi. Odskoczyły, ale zdążył je złapać. Wziął Laurę na ręce i wyszedł na korytarz. Strażników nie było nigdzie widać. Kamer też. Przeszli przez korytarz i napotkali zamknięte drzwi. Felix położył Laurę i poszedł szukać swojego plecaka. Znalazł go, wyjął klucz uniwersalny i otworzył drzwi. Wyszli na wolność. Byli w dżungli. Felix otworzył GPS-a, ale w tym momencie usłyszeli:
- Łapcie ich!
Felix natychmiast pobiegł w losowym kierunku starając się przedzierać tak by Laura na tym nie ucierpiała. Gdy byli pewni, że ich zgubili Laura powiedziała wyczerpana:
- Zatrzymajmy się...
Felix zatrzymał się i odłożył Laurę na ziemię. Ta położyła dłoń najbardziej jego policzku i szepnęła:
- To nie twoja wina... Każdy kiedyś umrze...
- Laura o czym tylko mówisz? -zapytał że łzami w oczach. - Przeżyjesz obiecałem ci to!
Laura uśmiechnęła się i powiedziała:
- Zawsze będę cię kochać. I nawet śmierć nas nie rozłączy...
-- Laura odsłonęła bluzkę ukazując wielką wciąż krwawiącą ranę na brzuchu. -straciłam za dużo krwi. Ale wolałabym to krótkie życie z tobą niż nieskończone z kimś innym.
Mówiła coraz słabiej aż w końcu zamilkła z uśmiechem na twarzy. Wyciągnęła rękę w nieokreślonym kierunku i opuściła ją.
Felix rozpłakał się już na dobre. Przytulił Laurę i zadzwonił na pogotowie.
* * *
Myślicie, że nic mi to nie dało? Przecież najmocniejsze ogniwo tej nędznej superpaczki pogrążyło się w depresji. Teraz zaatakuje. Wszyscy są załamani. Nie będą chcieli walczyć, a może nawet chcieli będą połączyć się ze zmarłą przyjaciółką? Muszą przyznać, że programy AI tym bardziej ja: Morten są potężniejsze od ludzi.

Nie płaczcie. W następnym opowiadaniu Laura będzie żyła... Takim akcentem kończyny to 1377 słowowe (jest takie słowo?) opowiadanie jutro next, tym razem o wiele weselsze.
Narka!

Felix, Net, Laura i Nika oraz One shotyWhere stories live. Discover now