Urodziny kuzyna.

316 13 7
                                    

Laura z ponurą miną wpatrywała się w okno samochodu. Razem z rodziną mieli jechać na 18-stkę kuzyna, którego Laura prawie nie znała i chciała zostać w domu, ale jej mama powiedziała, że to też jest rodzina i muszą pojechać wszyscy. ~Dobrze, że niedługo jadę na ferie~. Na miejsce dotarli po niespełna godzinie. Restauracja ,,Pod niebieskimi konarami’’ wyglądem przypominała pierwszą lepszą salę komunijną. Była niska, ale za to niesamowicie długa. Laura weszła do sali i przyszła pora na tę przykrą czynność, czyli witanie się z każdym krewnym, oraz przypominanie sobie ich imion, co było nawet gorsze. Po przywitaniu się z większością krewnych, Laura poszła do toalety, by chociaż trochę odpocząć od ich obecności. Wyszła po jakiś 10 minutach surfowania po internecie, ku zdziwieniu wszystkich, którzy nawet nie zauważyli kiedy wyszła. Usiadła na pierwszym lepszym miejscu, ale napotkała wymowne spojrzenie mamy i zdziwione spojrzenia innych. Natychmiast się zreflektowała, nieco za głośno powiedziała ,,Aha!’’ i usiadła na wskazanym miejscu. Po zjedzeniu rosołu Laura była już pełna, a było to dopiero pierwsze danie. Szepnęła więc do mamy:
— Ja na chwilę idę na dwór
Mama kiwnęła głową nie przerywając dyskusji politycznej z jakimś wujkiem. Laura wyszła z sali, ale zamiast wyjść, postanowiła się pokręcić po domu. Po jakimś czasie weszła do pokoju z telewizorem, gdzie znalazła swojego kuzyna z kolegami. Jeden z nich trzymał zapałki.
— Dobra — powiedział — pokaże wam taką fajną sztuczkę ze zniknięciem ognia.
Zapalił zapałkę, schował ją za dłonią i po chwili wyjął zapałkę bez ognia.
Koledzy zaczęli się śmiać, bo oczywiste było, że zgasił zapałkę namoczonym palcem. Ten z zapałkami naburmuszył się i wyciągnął kolejną. Tym razem znowu ją zapalił, schował za dłonią... I w tym momencie zapałka spadła na obrus, który natychmiast zajął się ogniem. Potem ogień przeniósł się na dywan, a następnie na drewniane krzesło. Laura natychmiast wyciągnęła telefon i zadzwoniła na 112.
— Halo? — usłyszała niemal od razu.
— Dzień dobry wieczór, tutaj Laura Poniatowska, restauracja się pali! Już ogień jest wszędzie! Proszę szybko przyjechać!
— Jaki to jest adres?
— Warszawa, łączna 43.
— Już kogoś do was wysyłam. Wyjdź z domu i wprowadź wszystkich.
Laura kiwnęła głową, choć operatorka nie mogła tego zobaczyć i poszła do sali z krewnymi. Kuzyn z kolegami próbowali ugasić powiększający się ogień, ale na próżno. Laura krzyknęła:
— Szybko! Musimy uciekać!!!
Wszyscy w sali popatrzyli na nią, ale zobaczyli osmalonego kuzyna i natychmiast pobiegli w stronę wyjścia.
*   *   *
Po kilku minutach przyjechały 3 jednostki Straży Pożarnej by ugasić... Dopalający się stół z obrusem, drewniane krzesło i dywan, który już się nie palił. Wszyscy w tym strażacy spojrzeli na Laurę z pretensją.
— No co? W moich oczach wyglądało to groźniej.

Okej, wedle zamówienia, przeszłość bohaterów zanim się poznali. Next raczej dzisiaj.
Naura! 443 słowa

Felix, Net, Laura i Nika oraz One shotyWhere stories live. Discover now