Rozdział siedemnasty.

819 34 54
                                    


— Halo? — zacząłem rozmowę. — Weronika słyszysz mnie?

— Tak Seba. Gdzie ty jesteś? Co się z tobą dzieje? — zapytała, niecierpliwiąc się.

— Wiem, że tym co powiem, spieprze naszą relację, ale przemyślałem wszystko, co zrobiłaś dla mnie i czego nie. Traktowałaś mnie jak śmiecia, przez trzy lata związku i wtedy, kiedy nie byliśmy razem. Nie chce już dłużej ciągnąć, tego niby uroczego związku, bo wiem że mnie nie kochasz, a moje zarobki, czy po prostu jesteś ze mną dla seksu. Nie chce już  z tobą być. Przykro mi Weronika. — rozłączyłem się, nie czekając na to co powie. Było mi cholernie głupio, czułem się dziwnie, ale z drugiej strony byłem z siebie dumny. Tak naprawdę, to że przebywam z Lilą tyle czasu i szczere rozmowy z nią, pomogły mi zdecydować, jak chce żyć. Na pewno w moim życiu nie ma miejsca na Weronikę. Jeżeli raz mnie zdradziła, zrobi to i drugi raz. Nie warto tracić nerwów na nią, mimo że trudno mi będzie się z tym pogodzić, bo byłem przekonany, że jest tą jedyną. Miłością mojego życia, ale pozory mylą.

*Lila*

Kiedy szłam do kuchni, usłyszałam rozmowę Sebastiana. Nie mogłam uwierzyć w to, że postawił się Weronice, i zrobił to. Jestem dumna z niego, jeszcze go tylko przekonać do rzucenia wódy. Ale to będzie trudniejsze. Rozłączył się, a ja szybko poszłam do kuchni, by nie było kłótni, o podsłuchiwanie.

Napiłam się wody i miałam wychodzić z pomieszczenia, gdy wszedł White. Podszedł bardzo blisko mnie, tak że ja oparłam się o blat.

— Seba? — zapytałam.

— Dziękuję. — powiedziałam radośnie, tuląc mnie mocno do siebie.

— Udusisz mnie zaraz. — zaśmialiśmy, chłopak wypuścił mnie z objęć, a ja kontynuowałam. — Coś ty taki wesoły? — mimo, że wiedziałam  jak źle się teraz czuję.

— Zerwałem z Weroniką. — po usłyszeniu tego, poczułam ulgę. Nie wiem, czemu, ale czułam się spokojniejsza.

— Jak to? — brnęłam w to dalej.

— Po długich i szczerych rozmowach z tobą, przemyślałem wszystko, od a do z. Gdyby nie ty nadal bym tkwił w tym toksycznym związku. Nieodwzajemniona miłość w związku, boli bardziej niż zdrada. A to też boli w chuj.

— Wiem, wiem jakie to uczucie, widząc kogoś na kim ci cholernie zależy, kochającego się z kimś innym. Zalewa cię krew, masz ochotę zapaść się pod ziemię, zabić tą dwójkę i siebie, za to że dopuściłeś do tego. Po pewnym czasie wchodzi, rozkmina "czy to dla tego, że za mało go kocham?" Nie to nie dlatego, to dlatego, że tacy ludzie kochają tylko siebie i dbają o swoje potrzeby. Życzę ci, by wszystko się ułożyło, bo zasługujesz na wszystko co najlepsze. Dobranoc. — powiedziałam, biorąc do ręki szklankę wody.

— Lila? — rozpoczął kolejną rozmowę.

— Tak? — odwróciłam się w jego stronę.

— Wiesz... — widziałam, że chłopak się denerwował. Odłożyłam szklankę, i podeszłam bliżej.

— Spokojnie, pomału. — uśmiechnęłam się czuło, by dodać mu otuchy.

— Bo ja ci nie mówiłem, ale wstydziłem się tego, że trudno mi było przyjechać tutaj. — trochę się poplątał.

— Nie zrozumiałam nic a nic, więc chodź do mnie do pokoju, a wszystko powiesz pomału. Okej? — chłopak przytaknął, wzięłam znowu do ręki szklankę, wyszliśmy z pomieszczenia, gasząc w nim światło. Udaliśmy się do mojej sypialni, gdzie usiedliśmy na łóżku. — Jeszcze raz, wdech i wydech.

— Dobra, zapomnij. — wstał z łóżka.

— Seba, zaczekaj. O czym mam zapomnieć? — chwyciłam go za nadgarstek, by nie wychodził z pokoju.

— O tym, że... — ze zdenerwowania przygryzł wargę.

— No Seba. — naciskałam na to, by powiedział, o co mu chodzi. — Proszę. — powiedziałam ciszej, puszczając jego nadgarstek.

— Zapomnij. Dobranoc. — wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą, z myślami, o czym mi chciał powiedzieć.

Gapiłam się w sufit, myśląc co Sebastian chciał mi przekazać i co tak śmierdzi? Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, poszłam do pokoju Sebastiana, po chwili zamarłam. Sebastian palący blanta.

— Sebastian kurwa! — krzyknęłam, czując że w oczach zbierały mi się łzy, które zamazywały mi obraz.

— Lila, słuchaj to nie tak. — wstał i podszedł do mnie.

— Kłamałeś o alkoholu,wybaczyłam ci to. Ale jointy? Sebastian, myślałam że jesteś porządniejszy.

— Bo jestem. — podszedł jeszcze bliżej, zgasił to gówno o dywan, chciał złapać mnie za ręce, ale mu je wyrwałam. — Proszę, wysłuchaj mnie.

— Nie Sebastian, za dużo razy wykorzystałeś moje zaufanie do ciebie. Dlaczego Seba?

— Chciałem zapomnieć. — spuścił głowę.

— Mówisz tak, o każdej używce Sebastian, zawiodłam się na tobie. — wyszłam z jego pokoju, cała we łzach, myślałam, że jak ją rzuci to się ogarnie, ale widzę, że sprowadza się na jeszcze większe dno, z mojej winy.

Ja mu mówiła, że zerwanie z nią to dobry pomysł, ale widzę że jednak nie. Położyłam się na łóżku, znowu gapiąc się w ten sam sufit, czując jak moje zaufanie do niego znikło. Nie sądziłam, że znowu mnie okłamie. A jednak, jeszcze kurwa chodzi o używkę. Nie mogę powstrzymać tego, co ciśnie mi się na usta, mimo to nie powiem tego. To jedna wielka głupota, było wsiadanie do niego, gdy przyjechał po mnie. Mogłam jechać sama, nie wydarzyło by się to, ja bym się nie dowiedziała, a może w ogóle, by ze sobą nie zerwali, bynajmniej nie przeze mnie.

— Lila? — chciał, wejść ale odwróciłam się plecami do niego,  by zrozumiał, że nie chce z nim rozmawiać, przynajmniej nie teraz. — Lila, proszę wysłuchaj mnie. Poczułam jak usiadł na łóżku. — Nie chciałem byś dowiedziała się w taki sposób, chciałem ci powiedzieć ale...

— Ale co? Bałeś się? Może po prostu nie miałeś odwagi, bo wiedziałeś jak zareaguje? Może miałeś mnie w dupie? Albo po prostu, ona ci broniła jarać, więc jakbym się dowiedziałam, to srałbyś w gacie, że jej powiem. Ale nie, nie powiedziałabym jej. — odwróciłam się do niego górną częścią ciała.

— Nie przez nią jaram. — zaczął bawić się palcami. Trochę się uspokoiłam, ale nadal byłam na niego zła. — To przez to, że... — zatrzymał się, zaczął szlochać? Otarł łzę i mówił dalej. — Moja mama jest chora. Nie chce mojej pomocy, a z dnia na dzień, widzę jak słabnie. Przepraszam, że cię zawiodłem. — nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.

— Jezu Sebastian, nie wiedziałam, przepraszam, że się na ciebie wydarłam. Czyli, to o blantach chciałeś mi powiedzieć. — było mi mega głupio, za całą zaistniałą sytuację.

— Skąd miałabyś wiedzieć, jak ci nie mówiłem? Nie gniewam się. Wiem, że chcesz dla mnie dobrze i nie chcesz bym, brał używki. Widzę to, ale nie mogę przestać. Czasami żyje tak jak one mi rozkazują, a nie tak, że ja rządzę moim życiem. Wpakowałem się w gówno, ale sam nie dam sobie rady. — usiadłam bliżej niego.

— Pomogę ci, spróbuję przekonać też twoją mamę, by dała sobie pomóc. — uśmiechnęłam się ciepło, wiedząc jaki ciężar dźwiga Sebastian. Opiekowanie się osobą chorą jest ciężkie.

— Dziękuję, będę się już zbierać. — wstał, ja również. Coś kazało mi go zatrzymać. To coś, kazało mi dać ręce na okolice jego ramiona, trochę wyżej gdzie zaczynała się szyja, którą gładziłam kciukami. Coś co mi rozkazywało w tym momencie, kazało mi go przytulić. Sebastian położył swoją głowę na mojej i również się do mnie przytulił. Tak staliśmy jeszcze chwilę, dopóki Sebastian nie zaproponował bym spała u niego w pokoju. . .














_______________________________________


NIECH ŻYJE SBM I WAP NA ZAWSZE! BESOS💋
 

Porsche // WHITE 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz