Obudziłem się rano, czując zimno na gołym ciele. Głowa pękała mi, przez kaca, spowodowanym za dużą ilością alkoholu. Obróciłem się na drugi bok, szczerzej otwierając oczy, zatkało mnie. W moim łóżku, moja ex, bez ubrań. Zaraz, chwila. Ja też jestem bez ubrań. O kurwa.— Weronika? Co ty tu robisz? Kto cię do cholery wpuścił? — zapytałem, budząc szatynkę.
— O Sebastian, obudziłeś się. No ty, nie pamiętasz? Oh no tak, byłeś pijany. — uśmiechnęła się chytrze.
— Po co tu przyszłaś? — zeszła z łóżka, w celu ubrania się.
— Chciałam wrócić do ciebie, co najwidoczniej mi się udało. — powiedziała całując mnie w policzek. Odepchnąłem ją. — Ojej, już mnie nie kochasz. — powiedziała udawanym smutkiem.
— Kocham, nie mogę zapomnieć o tobie, ale nie chcę z tobą być.
— Ale słowa pijanych, to myśli trzeźwych, a zgodziłeś się na drugą szansę. — odpowiedziała, zakładając szpilki.
— Nie mam zamiaru, wracać do ciebie. Zdradziłaś mnie. — powiedziałem, czując gule w gardle. Podszedłem do szafy, by ubrać spodnie.
— Ale przeprosiłam cię i mi wybaczyłeś. — uśmiechnęła się tym swoim sztucznym uśmiechem.
— Nie chcę cię, rozumiesz? — co ja gadam, przecież ona wie, że szaleje nadal na jej punkcie.
— Jak zmądrzejesz, to zadzwoń. — wyszła z mieszkania, a ja udałem się do barku po alkohol.
Wypiłem już kolejną butelkę. Czułem procenty, które rozrywają mój organizm. Nie mogłem usiedzieć na miejscu, aż w końcu się wywróciłem. Nie mogłem wstać, a jedyne co widziałem to wspomnienia z poprzedniej nocy. Przepraszającą Weronikę, która powoli się rozbiera. A jej wybaczyłem i poszedłem z nią do łóżka. Moje serce biło jak szalone, bo naprawdę ją kocham, ale cholernie mnie to zabolało, widząc ją z innym.
Wróciłem z trasy zmęczony, ale zadowolony, lekko pijany, ale w cudownym humorze. Wchodząc do mieszkania zauważyłem dwa kieliszki i pełną butelkę wina, byłem przekonany że to dla nas, jej ubrania, leżące po kolei na ziemi, myślałem że czeka na mnie. Wszedłem do sypialni, a moje serce pękło, otrzeźwiałem. Rzuciłem się na tego typa z pięściami, wyrzuciłem miłość swojego życia na ulicę i zostałem sam, z flaszką i jointem.
Puste mieszkanie stało się codziennością, mieszkałem w nim sam, mając nadzieję że wróci, a ja jej wybaczę. Kocham ją jak nikogo innego, a z drugiej strony nienawidzę jej najbardziej na świecie. Uwodzi mnie swoim pięknem, lecz czasami przeraża swoim charakterem, który potrafi być wredny.
Jest idealna pod każdym względem, ale nie potrafię zapomnieć o zdradzie i nie umiem, jej tego wybaczyć.
Leżąc na ziemi, usłyszałem dźwięk otwierania drzwi.
*Lila*
Pukałam do drzwi, a nikt mi nie odtworzył, więc postanowiłam wejść. Moim oczom ukazał się, leżący na ziemi Sebastian, z rozbitą butelką wódki koło ręki.
— Boże Seba! — krzyknęłam, podbiegając do chłopaka. Mówił coś niezrozumiale pod nosem. Starałam się go obrócić na bok, bo leżał na brzuchu, co po chwili mi się udało. Zamurowało mnie, gdy zobaczyłam malinki na jego szyi. Czyli musiał ktoś tu być przede mną.
No shit Sherlocku — pomyślałam. Próbowałam, ocucić go już wszystkim. Wodą ciepłą i zimną, jakimiś zapachami, ale bez skutku.
Sprawdziłam, czy nie skaleczył się odłamkami szkła i stwierdziłam, że poczekam, aż wytrzeźwieje na ziemi. Nie mam chęci, siły, ani zamiaru podnosić go i zanieść na łóżko.
Po prawie dwóch godzinach, Sebastian zaczął wracać do siebie.
— Co jest? — mruknął, wstając powoli.
— Spokojnie, do góry. — pomogłam mu wstać, by nie przewrócił się. Wspólnymi siłami, podeszliśmy do łóżka, na którym usiadł. Złapał się za głowę i zaczął marudzić, na straszliwy ból głowy.
— Co się stało? — opowiedziałam mu wszystko od początku, gdy przyszłam. — Dziękuję ci za pomoc. — podrapał się po karku.
— Nie ma za co. — delikatnie się uśmiechnęłam, co odwzajemnił. — Czemu tyle pijesz? — wypaliłam bez namysłu. — Znaczy... Już nic. — speszyłam się. — Sorki. — czułam, jak robię się czerwona, przez własną głupotę.
— Bo lubię i pomaga mi. — odpowiedział.
— Jak alkohol może ci pomóc? Nie rozumiem. — pokręciłam głową.
— Dzięki nie mu, nie myślę o dołkach, które kopie sam pod sobą. — odpowiedział, po czym upił łyk wody, którą przyniosłam mu chwilę wcześniej.
— Jakie dołki? — zmarszczyłam brwi.
— Kłótnia z mamą, sytuacja z byłą dziewczyną, kłótnia z tobą.
— Boże Seba, to moja wina. Jakaś dziewczynka stała się dla mnie ważniejsza od ciebie, ale siedząc sama w czterech ścianach, zrozumiałam że to ty, jesteś tym ważniejszym od niej. Jesteś moim przyjacielem Seba.
— Naprawdę? Czyli, mam zapomnieć o kłótni? — pokiwałam twierdząco głową.
— Lepiej powiedz, kto ci zrobił te malinki. — powiedziałam roześmianym głosem.
Złapał się za szyję i pojeździł po niej dłonią. — Moja była. — powiedział załamanym głosem.
— To źle? — zapytałam, ponieważ Seba mówił, że nadal coś do niej czuje.
— Z jednej strony tak, z drugiej nie. Nadal ją kocham, ale zraniła mnie. Powinnaś wiedzieć, jak się czułem, gdy mnie zdradziła.
— Tak, wiem i to za dobrze. — rozumiem go, bo sama byłam w podobnej sytuacji.
— Właśnie. Przyszła do mnie wczoraj w nocy, byłem kompletnie pijany. Tęskniłem za nią i tak jakoś wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku. — wytłumaczył się.
— Ale Seba, nie musisz mi się tłumaczyć, wasze życie, wasze łóżko, wasza sprawa. — odpowiedziałam. — Jak się czujesz?
— Już mi lepiej, dziękuję, że się mną zaopiekowałaś. Zrobię wszystko dla ciebie, by wyrwać tą małą z austriackich rąk, a jej mamę ocalimy. Obiecuję ci Lila. — uśmiechnął się ciepło, a ja mimo, iż nadal był pijany, przytuliłam go, i odwzajemniłam czule uśmiech.
Seba postanowił się położyć. Jego jakże krótka drzemka, przedłużyła się w kilku godzinne spanie, ale czuwałam przy nim, by niczego mu nie brakło, gdy dochodził do siebie. Siedziałam w jego sypialni na fotelu przy łóżku, od czasu do czasu przyglądając mu się, jak spał.
— Musisz odpocząć Seba, od tego wszystkiego. — powiedziałam cicho do niego. — Ta dziewczyna cię niszczy. — szepnęłam. Z powrotem wlepiłam wzrok w telefon, gdzie sprawdzałam Instagrama.
— Nie chcę cię, rozumiesz? — majaczył. Ewidentnie śniła mu się sytuacja z byłą dziewczyną. Oj Seba, Seba. Wyśpij się, a ja pójdę na kanapę.
Wzięłam jedną poduszkę z pokoju Sebastiana i położyłam ją na sofie, ułożyłam się wygodnie i próbowałam usnąć.
— Weronika!? Weronika! — krzyczał przez sen, zerwałam się z łóżka i pędem pobiegłam do niego.
— Seba? — zapytałam, mając nadzieję że się obudzi.
— Co się stało? Co się ze mną dzieje? — odpowiedział zaspany.
— Wydaje mi, że śniła ci się Weronika.
— Bardzo możliwe. Jak mam o niej zapomnieć? — zapytał rozpaczliwie.
— Nie wiem. — usiadłam obok niego, na końcu łóżka.
— A ty? Jak się odkochałaś w byłym? — zapytał, a mnie zamurowało. . .
CZYTASZ
Porsche // WHITE 2115
Fanfiction- Zrozum, że chce czegoś więcej. - szepnął mi na ucho. - Seba, ja też ale... Nie mogę o tym zapomnieć. - mruknęłam. - Wiem, przepraszam cię z całego serca. - przytulił mnie - Jak mogłeś!? - zaczęłam krzyczeć. - Byłem pijany. Znasz mnie... - spuścił...