Rozdział czwarty

1.4K 48 49
                                    

— Naprawdę i on cię tak po prostu zdradził? — zapytał, wypuszczając dym z ust.

— Tak. — odpowiedziałam upijając łyk z butelki.

— Mnie dziewczyna też zdradziła. Z jakimś swoim przyjacielem. Nie sądziłem, że po tylu latach można komuś coś takiego zrobić. — powiedział smutny.

— Przykro mi. — powiedziałam zgodnie z prawdą.

— Mi też. Która godzina? — spytał, nagle zmieniając temat.

— Trzecia, trzydzieści. — odpowiedziałam.

— Niby tak późno, a jakoś spać mi się nie chce. — przerwał na chwilę. — Bo w dobrym towarzystwie, nie chce się marnować cennych sekund. — uśmiechnął się.

— Ładny masz uśmiech. — wypaliłam nagle.

— Dziękuję. — ponownie się uśmiechnął. Wziął do ust kolejnego papierosa, zapalił go i odłożył na stół zapalniczkę.

— Ja, ja dziękuję, że przyszedłeś. Naprawdę miło mi się spędza z tobą czas. — powiedziałam, nerwowo bawiąc się palcami.

— Wzajemnie. — wypuścił dym z ust.

Nagle ziewnęłam. Chłopak to zauważył i zgasił papierosa.

— Idź już spać, posprzątamy rano. Dobranoc. — powiedział.

— Dobranoc. — Nie zostało mi nic innego, niż odpowiedzieć tym samym Weszłam do swojego pokoju, który znajdował się na parterze. Był to pokój mamy, a mój na górze, kiedy była chora. W skrócie, jak była chora to się zamieniłyśmy i ona spała na parterze. — Seba. — zaczęłam. — Bo zapomniałam, że mam jeszcze jeden pokój na górze, więc nie musisz spać na ten nie wygodniej kanapie. — powiedziałam lekko zakłopotana swoim zapominalstwem.

— Nie no, spokojnie mogę tu spać. Nie jestem jakimś księciem z bajki. Prześpię się tu, a ty naprawdę idź już spać. Masz podkrążone oczy i na pewno jesteś zmęczona. — powiedział troskliwie.

— To prawda. — chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale mi przerwał.

— Więc szybko, przebrać się, siusiu, paciorek i spać. — powiedział ojcowskim głosem.

— No dobrze tato. — przewróciłam ironicznie oczyma.

— Branoc Lila. — powiedział, układając się na kanapie.

— Branoc Sebek. — odpowiedziałam wchodząc do pokoju. Zamknęłam i odetchnęłam. Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć.

Myśląc długo, przez kolejne dwie godziny udało mi się nagle zasnąć.

Po kilku godzinach snu, obudziły mnie promienie słońca, ponieważ zapomniałam, zasunąć rolety. Mądra ja. Jako, że jest niedziela mam dzisiaj dużo czasu na odespanie całego, ciężkiego tygodnia.  Przeciągając się, usłyszałam pukanie do drzwi.

— Proszę! — krzyknęłam, by osoba po drugiej stronie, mogła mnie dobrze usłyszeć. Nagle do pokoju wszedł mniej zaspany Sebastian, niż ja. W rękach trzymał tace śniadaniową.

— Hej, chciałem sprawić ci przyjemność. — mimowolnie się uśmiechnęłam. Oparłam się o oparcie, a chłopak tackę położył koło mnie. — Ja siadam obok, jak nie to umrę z głodu. — zaśmialiśmy się.

— Ale to ładnie wygląda. — powiedziałam widząc, sok, herbatę, sałatkę owocową z musli, jajecznicę z szynką, oraz kanapki z serem i warzywami.

— Jedzmy już. — marudził.

— No dobrze, już już. — wzięłam do rąk musli i zaczęłam je jeść. — W ogóle to smacznego. — uśmiechnęłam się, znaczy próbowałam bo mam wypełnioną buzię musli.

Porsche // WHITE 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz