Rozdział 7

505 72 27
                                    

Atsumu ziewając, wszedł do swojej sali lekcyjnej. Był dużo wcześniej, ale chciał jeszcze raz przed sprawdzianem przejrzeć notatki, które opracował razem z Tomoko.

Chłopak podszedł do swojej ławki, ale nagle się zatrzymał. Spojrzał na blat, gdzie znajdowała się puszka z oranżadą winogronową. Zmarszczył brwi i rozejrzał się po klasie.

Nie było w niej nikogo, oprócz samego Atsumu. Blondyn usiadł w ławce i chwycił puszkę, patrząc z zaciekawieniem na karteczkę, która była do niej przyklejona.

"Powodzenia na sprawdzianie! Wypij napój i odetchnij trochę świeżym powietrzem. Zostawiłam okno otwarte. Liczę na ciebie!"

Miya oparł brodę na dłoni, wpatrując się w wiadomość. Przeniósł wzrok na okna i faktycznie, jedno z nich było otwarte. Chłodne powietrze miło orzeźwiało.

Od dobrze napisanego przez niego egzaminu minęły już dwa miesiące, mimo to chłopak dalej korzystał z pomocy, jaką oferowała mu Tomoko w naucę.

Dzięki niej radził sobie całkiem nieźle i rezultatem były dużo lepsze niż wcześniej wyniki z testów i egzaminów.

Delikatnie zdjął karteczkę z opakowania i włożył ją między strony zeszytu, który założył specjalnie do dodatkowych lekcji.

Była to miła niespodzianka, jak na rozpoczęcie dnia. Otworzył zeszyt na odpowiednim temacie i czytał, w międzyczasie otwierając puszkę. Upił parę łyków napoju, skupiając się na materiale.

Tomoko uśmiechnęła się delikatnie, widząc chłopaka przez szybę z korytarza. Była szczęśliwa, że tak się stara i chcę zdobyć dobre oceny. Była z niego po prostu dumna. 

- Co tu robisz? 

Dziewczyna podskoczyła na dźwięk głosu Kity, który przechodząc niedaleko, postanowił ją zaczepić. Odwróciła się do przyjaciela i uśmiechnęła niewinnie. 

- Obserwuję. - Rzekła krótko - I po cichu kibicuję Atsumu. 

- To dobrze, że tak dbasz o swoich kouhai, ale musimy już iść na lekcję. - Wskazał za siebie kciukiem. 

Tomoko zmarszczyła brwi będąc pewna, że ich lekcję dobiegły końca. 

- Mamy lekcję wychowawczą. - Wytłumaczył. 

Yoshida od razu zrobiła kwaśną minę, na co Kapitan się zaśmiał. Szarooka podeszła i objęła przedramię siatkarza swoimi ramionami. 

- Błagam, pomóż mi jakoś, dłużej tego pajaca nie zniosę. - Powiedziała i wydęła dolną wargę, próbując zrobić uroczą minę. 

- Postaram się, ale nic ci nie obiecam. - Zaśmiał się i razem ruszyli w stronę klasy - Szczególnie, że niedługo już święta i walentynki, więc będzie was terroryzował o prezenty. 

- O cholera... - Skwitowała i zrobiła duże oczy - Zapomniałam o tym! - Złapała się za głowę. 

Spóźniona dwójka weszła do klasy, od razu przepraszając. Wychowawca odesłał ich do swoich ławek, po czym rozpoczął swoje gadki, których nikt i tak nie słuchał. 

- Ale! - Zawołał nagle - Już niedługo święta! - Wstał i oparł dłonie na biurku - Informacja do dziewcząt : nie zostało wam już dużo czasu w szkole, więc jeśli chcecie dać mi jakieś upominki, to musicie się pospieszyć. - Uśmiechnął się szeroko. 

- Boże...Zaczyna się. - Tomoko wywróciła oczami i oparła brodę na dłoni - Zobaczysz, że zaraz się do mnie przyczepi. - Szepnęła do siedzącego obok Arana. 

Dopóki Nie Zjawiłeś Się Ty || Atsumu MiyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz