Rozdział 16

155 13 3
                                    

- Atsumu, skup się na rozgrzewce. - Shinsuke poklepał drugoklasistę po ramieniu.

Blondyn wydawał się przygnębiony. Rozglądał się wokół, wodząc wzrokiem za dziewczyną, która ostatnimi czasy zawróciła mu w głowie.

Jednak nigdzie jej nie było, choć do meczu została niecała godzina. Stresował się niesamowicie i potrzebował oczyszczenia umysłu.

Zbyt dużo spraw pojawiło się w jego głowie na raz.

- Spróbuję. - Mruknął nieco przygaszony i ruszył w kierunku boiska, by nieco pobiegać.

Shinsuke skrzyżował ramiona na torsie i po chwili zastanowienia i przyglądania się Atsumu, sam zabrał się za rozgrzewkę.

W tym samym momencie, Tomoko przeklinała, że akurat w tym dniu postanowiła pojechać autobusem. Tak, jak się właśnie tego spodziewała, spóźniał się.

Spojrzała na zegarek, ale w końcu straciła swoją cierpliwość i wyklinając w myślach autobus, westchnęła głęboko.

Podwinęła rękawy swojego sweterka i poprawiła ramiona plecaka, po czym ruszyła biegiem w stronę szkoły, wiedząc, że wcale nie zostało jej dużo czasu.

W głowie miała tylko jedno.

Biec tak szybko, by zdążyć przed meczem porozmawiać z Atsumu. W końcu obiecała mu to poprzedniego dnia przez telefon przed snem.

Tomoko nie była osobą, która łatwo odpuszcza. I na pewno nie osobą, która nie dotrzymywała słowa.

Biegła więc, mimo tego, że jej kondycja była praktycznie zerowa. Czuła nieprzyjemny ból w płucach. Pieczenia sprawiało, że podczas biegu miała ochotę ciągle kaszleć, ale próbowała nie zwracać na to uwagi.

Przez ten cały pośpiech, po drodze wpadła na młodego, ciemnowłosego chłopaka.

- Przepraszam! - Zawołała na szybko, nie mając czasu nawet na to, by się zatrzymać i spojrzeć na potrąconą osobę.

~

Atsumu zarzucił sobie ręcznik na ramię i wyszedł na moment z hali. Przechadzał się korytarzem, pijąc zachłannie wodę z bidonu.

Tego dnia, w szkole nie było nikogo, prócz zawodników meczu towarzyskiego. Nie czuł się dobrze, był przygnębiony, a to nie wpływało dobrze na drużynę.

Westchnął i oparł się dłońmi o parapet, odstawiając na niego bidon. Spojrzał za okno, obserwując ptaki chodzące spokojnie po trawie.

- Atsumu.

Odwrócił głowę w bok, reagując na wołający go głos.

Shinsuke stał w drzwiach hali, na końcu korytarza.

- Za dziesięć minut zaczynamy. - Powiadomił go, a gdy blondyn kiwnął głową, Kapitan zniknął za drzwiami hali.

Usłyszał jak ciężkie drzwi zamykają się, roznosząc echo po pustym korytarzu.

Wrócił wzrokiem we wcześniejsze miejsce, zaciskając usta w wąską linię.

Znów ten natłok myśli.

Złapał się za głowę z nerwów i kucął, zaciskając z całych sił zęby.

Ręcznik opadł z cichym szelestem na płytki obok nastolatka.

Miya nie był w stanie odgonić złych myśli i zmartwień, by skupić się na meczu.

- Nie dam rady. - Szepnął do siebie czując, jakby miał się zaraz rozpłakać z nerwów.

Dopóki Nie Zjawiłeś Się Ty || Atsumu MiyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz