Viktor Nikiforov, łyżwiarska legenda, jeden z najseksowniejszych mężczyzn świata według wielu plotkarskich czasopism. Bożyszcze tłumów, człowiek mający posłuch nie tylko wśród kobiet. A prywatnie samotny właściciel brązowego pudla, zamieszkujący jeden z droższych apartamentów w Petersburgu.
Viktorowi nigdy jakoś za bardzo nie przeszkadzało mieszkanie samemu, nie licząc wiernego psa. Skupiony na rozwoju kariery, szukanie swojej bratniej duszy odłożył na bok. W całym swoim dwudziestoośmioletnim życiu był w trzech, może czterech związkach, które na takową nazwę nawet nie zasługiwały. Jego partnerce zależało jedynie na ładnej buźce Rosjanina, koncie w banku i seksie. Najkrótsza z takich relacji trwała niewiele ponad tydzień, a najdłuższa - prawie trzy tygodnie, jednak wszystkie łączyły dwie rzeczy. Brak jakichkolwiek uczuć i zaangażowania Nikiforova. Zwykle kontakt urywał się po pierwszej kłótni i wyrzuceniu kobiety za drzwi razem z walizką.
To było jednym z powodów, przez które nie szukał sobie nikogo od ponad dwóch lat. Drugim było przeświadczenie, że los nie zapisał mu w planach nikogo, kto mógłby wypełnić dziurę w sercu i wypełnić jego świat kolorami. W jego mniemaniu nie pozostało mu nic innego jak pogodzić się z tym i przejść do porządku dziennego. Nie było to łatwe. Każdy człowiek szuka swojego miejsca na Ziemi, szuka osoby, z którą miałby dożyć końca swoich dni. Nawet, jeśli ktoś się tego wypiera to jego serce bezwiednie robi to za niego.
Can you hear me? S.O.S.
Help me put my mind to restŁyżwiarz pustkę starał się zapełnić wypadami ze znajomymi. Spotykał się z osobami z klubu, chodzili razem do restauracji, teatrów czy na zakupy. Gdy nie mógł na nich polegać, bo mieli akurat coś ważnego do roboty to spędzał czas na lodowisku trenując. Odgłos ostrzy tnących gładką powierzchnie był dla niego ukojeniem. Każdy krok, każdy ruch rękoma, każdy skok czy piruet. To wszystko odrywało go od samotności i ponurych myśli.
Jednak bywają w życiu człowieka też i te gorsze momenty lub dni. Takowe również przydarzały się zapracowanemu obywatelowi Rosji. Wracał wtedy do domu po treningu, jednak nawet łyżwy i lód nie potrafiły odgonić mroku i obślizgłych macek pustki. Kładł się wtedy na kanapie, nie zwracając uwagi na swoje ubranie i z Makkachinem między nogami spędzał tak resztę dnia, wpatrując się w niebo za oknem. Rozmyślał wtedy jakby to było, gdyby ktoś zechciał go pokochać nie za to, co zdobył, a za to, kim jest prywatnie - pełnym niedoskonałości mężczyzną.
I get robbet of All my sleep
As my thoughts begin to bleed
I let go but I don't know how
Yeah I don't know how but I need to nowI wtedy pojawiło się światełko w tunelu. Uroczy japoński chłopak z pokładami dziecięcej radości, pomimo smutnej przeszłości. Z ciekawością w bursztynowych oczach i nieśmiałym uśmiechem na ustach. Nikiforov cieszył się, że tamtego pamiętnego dnia zapomniał bluzy z sali konferencyjnej.
Nie wiedział, co to za uczucie, jednak chciał mu się poddać całkowicie. Pragnął obecności kruchego Japończyka w swoim życiu nie tylko, jako dobrego znajomego czy przyjaciela. Nie wiedział, kiedy, a zaczął o nim myśleć jak o swoim obiekcie westchnień. Gdy tylko jego umysł podsuwał mu obraz brązowych oczu i zarumienionych policzków, jego serce przyspieszało, powodując rozlewające się po klatce ciepło, a motyle w brzuchu urządzały sobie wyścigi Formuły 1. Chciał być dla Katsukiego kimś więcej, jednocześnie bał się odrzucenia, a jednak walczył. Starał się jak tylko mógł rozkochać w sobie ukochanego, przekonać do siebie i nie popełnić przy tym błędów.
I can feel your love pulling me up from the underground
I don't need my drugs
we could be more than just part-time lovers***
CZYTASZ
A może zdjęcie? [Vctuuri]
FanfictionOsiemnastoletni Katsuki Yuri musiał porzucić swoje marzenie spotkania się ze swoim idolem - Viktorem Nikiforovem - na jednym lodzie i zawalczeniu przeciwko niemu na światowym poziomie. Po sześciu latach Katsuki wraca na zawody, jednak nie jako zawod...