- Proszę Pana te zdjęcia są... świetne! - dotarło do Yuriego.
Kojarzył ten głos, ale jak na złość jego umysł nie chciał mu podsunąć twarzy, która by do niego pasowała. Nie zdążył się odwrócić aby spojrzeć na mężczyznę, ponieważ ten podsunął mu pod nos aparat, ukazując jedno ze zdjęć autorstwa Yuriego.
Młody fotoreporter wstrzymał oddech, patrząc na fotografie. Uchwycił na niej Viktora Nikiforova, który unosił swój złoty medal na wysokość piersi trzymając za tasiemkę. Łyżwiarz częstował fotografów jednym ze swoich markowych uśmiechów, wystawiając na widok śnieżnobiałe zęby. Victor wyglądał jakby patrzył dokładnie w obiektyw aparatu Katsukiego.
W końcu przypomniał sobie o oddychaniu i z ulgą odgarnął włosy z twarzy, zaczesując je do tyłu. Oczywiście z marnym skutkiem, ponieważ włosy w większości od razu wróciły na swoje miejsce.
Czyli jednak mnie nie zwolnią. Całe szczęście.
Do uspokojonego mężczyzny dotarło, że przecież nie jest w pomieszczeniu sam. A do tego ten ktoś odezwał się do niego perfekcyjnym angielskim, chociaż dało się usłyszeć lekki akcent. Wstał i odwrócił się szybko z zamiarem podziękowania za komplement. I właśnie na zamiarze się skończyło, bo o to uśmiechał się do niego Viktor Nikiforov we własnej osobie.
Viktor w swoim konkursowym stroju stał jak gdyby nigdy nic, patrząc na rozmówcę z ustami nadal rozciągniętymi w uśmiech. Japończyk starał się nie patrzeć w te piękne, hipnotyzujące oczy o odcieniu czystego morza w słoneczny dzień. Yuri mógłby na piśmie deklarować, że widział radosne błyski pomieszane z tymi należącymi do zaciekawienia, tańczące na źrenicach Rosjanina.
- Dz... Vi... - wydukał nieskładnie Yuri. Gdy zrozumiał co wydobyło się z jego ust, zarumienił się niczym truskawka. - Dziękuję... - powiedział cicho i zażenowany swoim zachowaniem, wbił wzrok w swoje buty.
- Twoje zdjęcia są świetne. Pozwoliłem sobie obejrzeć też te z poprzednich zawodów. Jak tylko masz pole do popisu to czynisz cuda. - powiedział Rosjanin. - Tak właściwie jak ci na imię?
- Ka... Yu... - mruknął cicho i niewyraźnie fotograf.
- Mógłbyś powtórzyć? Nie dosłyszałem. - poprosił Viktor.
- Katsuki Yuri... - mężczyzna spełnił prośbę.
- Yuuri... bardzo ładne imię. Zupełnie tak jak osoba, która je nosi.
Yuri zdziwił się tym i spojrzał na rozmówcę. Mężczyźnie się zdawało, czy właśnie został skomplementowany przez swojego idola? Ta część umysłu Yuriego, odpowiadająca za rozumowanie obecnej sytuacji stwierdziła, że właśnie teraz zdobędzie fartem bilet na wycieczkę do ciepłych krajów i poleci, zostawiając skołowanego Yuriego sam na sam z rzeczywistością.
- Dla jakiej gazety pracujesz Yuuri? - spytał zaciekawiony Viktor.
- "Asahi Shimbun"...
- O to ta najsłynniejsza gazeta sportowa w Japonii, prawda?
- T-tak...
- Pewnie ciężko było się tam dość, co?
Yuriego, po raz kolejny dzisiaj, zdziwił się żywą ciekawością z jaką Viktor wypytywał go na temat jego pracy.
Co pięciokrotny mistrz świata widzi ciekawego w japońskiej gazecie sportowej?
- T-trochę. - odparł nieśmiało.
Yuri widząc te radosne błyski w oczach idola, zmieszał się jeszcze bardziej. Co ma zrobić? Czy ma coś powiedzieć? Przecież na pewno się zbłaźni!
Argh... dlaczego. Viktor dlaczego teraz? Dlaczego tutaj? Dlaczego tak? Dlaczego po tym co się stało, a nie wcześniej? Nigdy nie byłem godzien rozmawiać z Tobą, ale jako łyżwiarz jakoś łatwiej było mi myśleć, że może jednak... A teraz? Jestem tylko nic nie znaczącym fotoreporterem, o którym zapomnisz jak tylko stąd wyjdziesz... To boli Viktor. To tak cholernie boli...
Yuri zebrał się w sobie, wziął głęboki oddech i powiedział na wydechu:
- G-gratuluje wygranej w zawodach. B-byłem pewny, że P-pan sobie poradzi.
- Jaki tam znowu "Pan". Mów mi Viktor. W końcu jestem nie wiele od Ciebie starszy, prawda? - Nikiforov uśmiechnął się i wyciągnął rękę w stronę Japończyka.
Dokładnie mówiąc to prawie cztery lata...
Pomyślał Yuri i trochę niepewnie uścisnął rękę Viktora. W duchu zachwycił się delikatnością skóry swojego idola. Nie spodziewał się, że ten to wykorzysta i przyciągnie Japończyka do siebie, wolną ręką obejmując mocno w pasie. Fotoreporter przełknął ślinę, wpatrując się w lazurowe oczy swojego idola. Ale czy aby na pewno tylko idola?
Yuri zawsze gdy widział występ rosyjskiego łyżwiarza czuł jak serce niebezpiecznie przyspiesza, chcąc się wyrwać z klatki piersiowej. Do tego te przyjemne motyle w brzuchu... To nadal był tylko czysty podziw czy może jednak już zauroczenie? A może miłość? Yuri na początku nie wiedział co o tym sądzić, więc nie próbował rozkładać tego na czynniki pierwsze. Poddawał się temu uczuciu, a teraz nawet jakby chciał coś zmienić to nie porafił.
Teraz gdy był tak blisko, gdy czuł klatkę piersiową Viktora przy swojej, gdy ich nosy dzieliło zaledwie kilka milimetrów, A usta... te piękne, lekko różowe i wypowiadające słowa z taką subtelnością i nutką erotyzmu usta... NIE! Yuri powstrzymaj swoje żądze. Przecież nie możesz się... W nich zatopić... aby je spróbować... oh jak bardzo Yuri tego chciał.
Natomiast Viktor wpatrywał się uważnie w te śliczne, przypominające bursztyny lub czekoladę oczy. Puścił dłoń Katuskiego i przeniósł ją na podbródek mężczyzny. Delikatnie przejechał kciukiem po dolnej wardze Yuriego, rozchylając je minimalnie. Zachwycił się ich miękkością i barwą. Pragnął poczuć je na swoich ustach, ale resztką zdrowego rozsądku się powstrzymał. Chciał wyryć w głowie te oczy, usta, gładkość skóry... Pragnął je widzieć i czuć cały czas, jednak wiedział, że ich drogi tutaj się spotkały i zapewne rozejdą. Bardzo tego nie chciał, ale cóż on mógłby zrobić aby tak było?
- Vitya?! Ile jeszcze masz zamiar tam siedzieć?! Miałeś przecież pójść tylko po bluzę, której zapomniałeś!
Obaj mężczyźni drgnęli, słysząc głos trenera kadry rosyjskiej. Niechętnie się od siebie odsunęli. Yuri cały czerwony na twarzy, spuścił głowę i wbił wzrok w swoje stopy.
Viktor podszedł do swojego krzesła, zgarnął bluzę, którą zarzucił na ramiona i wracając do speszonego fotoreportera powiedział kierując słowa do trenera, stojącego za drzwiami.
- Już idę Yakov! - stanął przed Yurim. Nachylił się i owiewając ciepłym oddechem jego policzek, szepnął: - Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Yuuuuri.
Po chwili już go nie było. Zdziwiony Japończyk wpatrywał się w drzwi, za którymi zniknął Nikiforov, dotykając opuszkami nadal czerwony policzek.
Notes▪︎
Witam witam,
Drugi rozdział prezentuje się właśnie tak. Co sądzicie?
Myślę, że nie ma tu nic co trzeba by było wyjaśnić. Ot po prostu taki rozdział zapoznawczy dla naszej parki. Jest tylko jedna rzecz, na którą chciałabym zwrócić uwagę, chociaż pewnie już to zauważyliście. Myśli bohaterów będą pisane w trochę inny sposób niż miało to miejsce w pierwszym rozdziale. Nie będę go zmieniać, ale od tego postaram się aby były one w tym samym stylu. Dodatkowo dla tych, którzy nie ogarniają to zdania w dialogach pisane kursywą są wypowiadane w innych językach niż angielski. W tym wypadku Yakov i Viktor porozumiewali się po rosyjsku. Mam nadzieję, że będzie to dobrym rozwiązaniem.
Na dzisiaj tyle.
Do następnego. Trzymajta się!
CZYTASZ
A może zdjęcie? [Vctuuri]
FanfictionOsiemnastoletni Katsuki Yuri musiał porzucić swoje marzenie spotkania się ze swoim idolem - Viktorem Nikiforovem - na jednym lodzie i zawalczeniu przeciwko niemu na światowym poziomie. Po sześciu latach Katsuki wraca na zawody, jednak nie jako zawod...