14. Obca samotność

616 42 21
                                    

Jedna z cech osobowości, powiązana z emocjami, intelektem i doświadczeniem życiowym. U jednych mocna niczym żelazny mur, u innych krucha jak kreda. Pozwalająca na przetrwanie trudnych sytuacji lub nadszarpywana przez nie. Psychika. Tak bardzo ważna, mimo swojej często destruktywnej egzystencji.

Pewien Japończyk nie mógł poszczycić się mocnym i wytrzymałym na bodźce z zewnątrz charakterem. Od zawsze miał w tej kwestii pod górkę. Nie potrafił uwierzyć w siebie i swoje możliwości, co również nie pomagało mu podczas emocjonalnych zjazdów. Wahania nastroju i słaba psychika były niczym znak rozpoznawczy mężczyzny.

Yuri pomimo zapewnień rosyjskiego idola nie potrafił wykrzesać z siebie, chociaż odrobiny entuzjazmu. Całe dnie spędzał w pokoju lub na lodowisku, a reszcie rodziny pokazywał się tylko na posiłkach. Bezskutecznie starał się zastąpić sobie obecność starszego mężczyzny jego psiakiem. Makkachin mimo nieustającej chęci na pieszczoty (czym bardzo przypominał swojego właściciela) nie potrafił ukoić nadszarpniętych przez rozłąkę nerwów. Mimo to Japończyk doceniał starania brązowego pudla i cieszył się z jego obecności.

Zbawieniem okazały się wiadomości wysyłane przez Nikiforova. Jedne dłuższe, inne krótsze, jednak łączyło je jedno. Po prostu były. Okraszone uczuciami i ozdobione emotikonami. Opowiadały o tym, co akurat Viktor robił lub co miał w planach. Oczywiście nie zabrakło słów wyrażających tęsknotę i żal z powodu rozstania oraz zapewnień o setkach o ile nie tysiącach uścisków, jakie Yuri miał od niego dostać. Działały niczym balsam uśmierzający ból samotnej egzystencji, która niby dobrze brunetowi znana, była jakaś taka obca. Bardziej dokuczliwa i trudniejsza do zwalczenia w pojedynkę.

Telefon Katsukiego rozdzwonił się niemiłosiernie, przeszkadzając swojemu właścicielowi w celebracji poranka pod kołdrą wraz z nieodłącznym pudlem i objęciami Morfeusza. Brutalnie wyrwany ze snu mężczyzna wyplątał się z pościelowych macek i szurając gołymi stopami podszedł do biurka, na którym spoczywała znienawidzona w tym momencie komórka. Yuri jęknął cierpiętniczo po rzuceniu okiem na godzinę. Dźwięk powtórzył się drugi raz, gdy zobaczył, kto śmiał do niego dzwonić o tak wczesnej porze. Szef. Czemu to zawsze musi być szef i dlaczego do cholery dzwoni przed ósmą w wolny dzień?

- Moshi Moshi? - zapytał, po przyjęciu połączenia i przyłożeniu telefonu do ucha.

- Katsuki w końcu odebrałeś! - po drugiej stronie połączenia rozbrzmiał podirytowany głos pana Kato.

- Dzień dobry, Kato-san. Coś się stało? - zapytał brunet, maskując ziewnięcie i przecierając twarz.

- Armagedon! - zabrzmiał głos starszego mężczyzny, na co biedny fotoreporter musiał odsunąć od ucha telefon, aby na nie nie ogłuchnąć. - Misaki miała polecieć dzisiaj do Petersburga, aby przeprowadzić wywiad z Nikiforovem, ale złapała paskudną odmianę grypy i nie może się z łóżka ruszyć. Hajime wyjechał do znajomego z innego kraju na dwa tygodnie urlopu i nie mam jak go ściągnąć z tej pieprzonej Ameryki na czas! Reszta reporterów jest na wyjazdach. Nikogo nie ma, a to najważniejszy wywiad w tym miesiącu!

Yuri nie za wiele z tego zrozumiał, być może powodem tego był bełkot, którym posługiwał się jego rozmówca, albo to sen nie do końca wypuścił jego umysł ze swoich szponów. Co on miał do tego, że Misaki jest chora a Hajime wyjechał? Czego szef od niego oczekiwał w tej sytuacji? Ma wsiąść w samolot i na złamanie karku lecieć do Petersburga, aby przeprowadzić wywiad z Vik... Vikto... Viktorem?! Ciemnowłosy zachłysnął się powietrzem i momentalnie oprzytomniał.

- Z tym Viktorem Nikiforovem? - dopytał, gdy po drugiej stronie jego szef nabierał powietrza, które uciekło mu podczas przydługiego monologu.

- A znasz jakiegoś innego, Katsuki?! Oczywiście, że z tym!

Umysł Yuriego natychmiast zaczął długie obliczenia uwzględniając najróżniejsze prawdopodobne scenariusze. Nawet, jeśli spakuje się w tym momencie, to droga na lotnisko zajmie mu do półtorej godziny, a sam lot kolejne osiemnaście. Ah jeszcze trzeba wziąć pod uwagę czy uda mu się zdobyć bilet na jak najwcześniejszy lot i hotel już w samym Petersburgu. Biorąc to wszystko razem, doszedł do jednego wniosku. Nie zdąży. Nie było szans, aby bogowie się nad nim zlitowali i bez przeszkód pozwolili mu dotrzeć na miejsce. W dodatku na czas, bo przecież Misaki była umówiona z rosyjską legendą na odpowiedni dzień i godzinę. A żadna ze stron nie mogła tego przesunąć: Viktor, ponieważ miał już bilet na lot powrotny do Japonii, a gazeta, dlatego że potrzebowała tego wywiadu do końca tygodnia, który kończył się za trzy dni.

- Kato-san ja bardzo chętnie bym poleciał, ale boje się, że nie zdążę. Przecież ja jestem w Hasetsu! - powiedział trochę spanikowany brunet.

- O to się nie martw. Za półgodziny masz pociąg do Fukuoki. Dowiezie cię na lotnisko czterdzieści minut przed twoim samolotem. Miała nim polecieć Misaki, ale zmieniłem jej dane na twoje, więc nie będzie problemów. Wszystkie potrzebne dokumenty masz na skrzynce pocztowej razem z pytaniami przyszykowanymi przez Kawabate, więc o nic się nie martw. - odpowiedział już trochę spokojniej starszy rozmówca.

- Dobrze, zgadzam się. Pojadę przeprowadzić wywiad z Nikiforovem. - niewiele myśląc, Yuri zgodził się na szaloną podróż.

Rozłączył się i podbiegł do szafy. Wyciągnął z niej sportową torbę i nie zwracając uwagi na to, co łapie w ręce zaczął ją pakować. Ubrania bez ładu i składu trafiały do jej obszernego wnętrza, całe pogniecione. Katsuki nie przejmował się tym. Dla niego liczył się czas, którego jak na złość miał coraz mniej. Po spakowaniu się i przebraniu w codzienne ubrania, wybiegł z pokoju, po drodze na nos zakładając okulary, do kieszeni spodni chowając telefon i zarzucając sobie torbę na ramie. Jakim cudem się podczas tego nie zabił? Nie widział.

Wbiegł do kuchni i szybko zgarnął kawałek chleba i szynkę. Krzyknął do mijanej w drzwiach mamy, że wyjeżdża na kilka dni, jedzie do Rosji w sprawach służbowych i odezwie się do niej, aby wszystko wytłumaczyć, jak tylko znajdzie się w pociągu. Nim zdziwiona Hiroko zdążyła jakkolwiek na to zareagować jej syna już nie było w budynku. Jedynie zimowa kurtka, wisząca w przedsionku, falowała jeszcze na wietrze stworzonym przez istny huragan o czarnych włosach i bursztynowych włosach.


Note▪︎

Ohayo
Dzisiaj krócej niż zwykle niestety.

Jeśli ktoś jeszcze nie widział to we wtorek na mojej tablicy pojawiło się głosowanie na temat nowego fika, o którym była mowa w poprzednim rozdziale. Zachęcam do zajrzenia i zostawienia głosu. Bardzo mi to pomoże.

Z góry przepraszam za błędy i późną publikację rozdziału.

Do następnego!

A może zdjęcie? [Vctuuri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz