4. Los to przekorna rzecz

791 63 22
                                    

Yuri odetchnął, prostując się, gdy udało mu się z powodzeniem zmienić pościel w pokoju gościnnym. Aktualna przerwa między zawodami pozwoliła dwudziestoczteroletniemu mężczyźnie wrócić do domu i pomagać rodzicom w prowadzeniu Yu-Topi. Była to praca na jego własne życzenie, za którą oczywiście nie przyjmował zapłaty. Traktował to raczej jako odwdzięczenie się za to, że nadal może u nich mieszkać. Tak. Katsuki Yuri, dorosły mężczyzna, nadal mieszka na garnuszku u rodziców. Nigdy się na to nie skarżył. Szczególnie po pięciu latach w Stanach gdzie mieszkał z mającym-sto-pomysłów-na-minute-Phichitem w jednym pokoju akademika.

Yuri wyszedł z przygotowanego pokoju. Od mamy dowiedział się jedynie, że jakaś grupa obcokrajowców ma dzisiaj przylecieć do Japonii na dwa tygodnie urlopu. Nie był tym jakoś specjalnie zdziwiony. Dużo osób zza granicy przyjeżdżała odkąd założył stronę internetową rodzinnemu onsenowi. Cieszył się, że dzięki temu rodzice nie muszą zamknąć interesu.

Mężczyzna zszedł na dół do części ogólnej i zajrzał ukradkiem do jadalni aby zobaczyć czy ktoś czegoś nie potrzebuje lub czy nie trzeba posprzątać. W środku było dość spokojnie. Dwóch starszych mężczyzn siedziało przy stole i oglądało sport w telewizorze, popijając przy tym sake, dalej siedziała kobieta z mężem, zajadając się potrawką wieprzową. Oprócz tej czwórki nie było tam nikogo więcej, więc Yuri ruszył do kuchni, w której Hiroko gotowała.

- Ostatni z trzech pokoi dla obcokrajowców gotowy mamo. - powiedział przekraczając próg.

- Świetnie. Dziękuję synku. Z tego co wiem to mają przybyć za niedługo. - odparła pulchna, niższa od mężczyzny o półtorej głowy kobieta, uśmiechając się do syna.

- Pomó-

Brunet nie skończył pytania, ponieważ z recepcji zabrzmiał dzwonek oznajmujący przyjście nowego gościa. Katsuki rzucił jedynie "zajmę się tym" i szybko wyszedł z kuchni.

Przemierzył odległość między kuchnią a małą recepcyjką i staną za ladą z uśmiechem gotów przywitać nowo przybyłych.

- Witamy w Yu-To... - ostatnie słowo zostało ucięte gdy Yuri zrozumiał z kim ma do czynienia.

Przed nim stała czwórka obcokrajowców. Trzech mężczyzn i jedna kobieta. Dziewczyna o rudych włosach, koło dwudziestki miała na sobie czerwony top, czarną spódniczkę do kolan i szary sweter. Blondyn, na oko w wieku piętnastu może szesnastu lat, ubrany był w czarną bluzę z kapturem z głową tygrysa na piersi oraz takiego samego koloru spodnie. Czarnowłosy mężczyzna o niezbyt przyjemnej twarzy miał czarny gładki płaszcz zapięty pod samą szyję i zwykłe szare dżinsy. Natomiast uśmiechając się od ucha do ucha platynowłosy stał w szarym rozpiętym płaszczu, spod którego na świat wyglądał niebieski sweter oraz czarne spodnie. Każdy z nich był zaopatrzony w minimum jedną walizkę. Oprócz nich po holu ciekawsko węszył brązowy pudel. Rosjanie.

Yuri wytrzeszczył oczy widząc przed sobą legendę łyżwiarstwa figurowego i swojego idola w jednym, Lodowego Tygrysa Rosji oraz gościa od czarnej magii i czarownic. Kobiety nie znał, jednak po jej budowie i towarzystwie był pewny, że również jest łyżwiarką.

Ta wiedza wcale nie pomogła biednemu i skołowanemu Katsukiemu. Co czworo rosyjskich łyżwiarzy robi w Yu-Topi? Dlaczego teraz? Dlaczego tutaj? Czy to nadal jest prawda czy tylko jakiś głupi sen?

- Ten wieprz tu pracuje? - zapytał Jurij z obrzydzeniem patrzeć na Japończyka.

Powiedzieć, że nastolatek go nie lubił to jak stwierdzić, że w gorących źródłach jest ciepło. Jurij Pilstecky nienawidził Yuriego od samego początku ich "znajomości". Wszystko zaczęło się gdy Rosjanin stał razem z Yakovem przy bandzie na zawodach dla seniorów, a biedny młody Japończyk wpadł na niego przez przypadek. Wtedy jeszcze w wieku dziecięcym nastolatek był tam, dlatego że chciał obejrzeć Viktora z bliska na co Yakov mu pozwolił. Po tym zdarzeniu Jurij przysiągł sobie, że zmiecie Japończyka z lodu na jego najbliższych zawodach seniorskich osobiście, jednak nie zdążył, bo Yuri się wycofał. Nastolatek wiedział czemu, przez co złość jeszcze bardziej brała nad nim kontrolę.

- Jurij zachowuj się. - powiedziała rudowłosa po rosyjsku do młodszego kolegi.

- Nie matkuj mi tutaj. Zasługuje na to. - odburknął Yurio, jednak nic więcej nie powiedział. Został przy rzucaniu pogardliwych spojrzeń.

- Yuuri... co ty tu robisz? - zapytał Viktor, uśmiechając się pogodnie, chociaż w oczach widać było miłe zaskoczenie. Japończykowi nie umknęło to jak jego idol przedłużył "u" w jego imieniu. Poczuł dziwne ciepło w klatce. Gdy cisza się przedłużała Nikiforov zapytał: - Nie pracujesz już jako fotoreporter? Przecież twoje zdjęcie było niesamowite! Nie mieli prawa cię wyrzucać! - uniósł się.

- Nie-nie-nie-nie! To nie tak. - powiedział szybko Yuri, kręcąc głową na boki i machając uspokajająco rękoma. - Spokojnie. Wszystko jest dobrze. - urwał na chwilę. Westchnął i gdy zebrał myśli kontynuował wypowiedź. - Jak na razie wszystkie inne ważne zawody mają już obstawę f-fotoreporterską z gazety więc nie mam żadnych wyjazdów. Poza wyjazdami m-mieszkam tutaj, więc pomagam rodzicom w i-interesie.

Przy ostatnim słowie zrobił zamach ręką, pokazując na hol i recepcyjkę. Viktor mocno się zdziwił tą wiadomością.

- Rodzicom? Czyli że gorące źródła należą do twoich rodziców? - zapytała uprzejmie młoda Rosjanka.

- T-tak. "Yu-Topia Katsuki" należy do moich rodziców. Od dawna ją prowadzimy, lecz dopiero niedawno postanowiłem założyć w Internecie stronę, aby trochę więcej osób się o nas dowiedziało. - powiedział Katsuki nadal lekko zarumieniony.

- Wieprzu stoczyłeś się. - powiedział Yurio. Zignorował rzucone mu przez Viktora pytające spojrzenie.

Yuri poczuł ukłucie w sercu. Szybko się zganił za to w duchu. Co on sobie myślał? Przecież to było wiadome, że chodząca legenda nie zapamięta takiego marnego łyżwiarza, który był szósty na swoim jedynym finale seniorskich zawodów. Najpierw Yuri dwukrotnie odpadł tuż przed finałem, a gdy raz się udało zajął właśnie szóste miejsce. Następnych zawodów międzynarodowych już nie było...

Nagle do mężczyzny dotarło gdzie jest, z kim jest i dlaczego tu jest. Przecież Rosjanie pewnie padają z nóg, oczekując na pokoje a on tu stoi i opowiada o rodzinnym biznesie!

- Ah przepraszam! Pewnie jesteście zmęczeni, a ja was tu zatrzymuje bez potrzeby. - powiedział i pokłonił się, przepraszając. - Chodźcie. Pokaże wam wasze pokoje.

- W końcu wieprz się obudził. - powiedział cicho Yurio, jednak nikt na to nie zareagował.

Cała piątka ruszyła w stronę części z gościnnymi sypialniami gdzie znajdowała się jedyna sypialnia prywatna - ta należąca do Yuriego. Przez to, że Japończyk szedł jako pierwszy, a dwudziestoośmioletni Rosjanin jako ostatni, to nie widział jakim spojrzeniem ten obdarza jego głowę i ukryte pod trochę za dużą, niebieską bluzką plecy.



Note▪︎

Cześć

Drugie spotkanie naszych bohaterów już za nami. Yuri bardzo zdziwiony, a Viktor zadowolony z takiego obrotu spraw. 

Tak mnie naszło wczoraj, że w drugim rozdziale przez przypadek nawiązałam do sceny na lodowisku, gdy Viktor zbliżył się dość mocno (w sensie fizycznym) do Yuriego po pokazaniu mu choreografii do "Erosa". Efekt nie zmierzony. Naprawdę! Zapomniałam o tej scenie gdy pisałam tamten rozdział i dopiero to sobie uświadomiłam.

Do następnego, trzymajta się!

A może zdjęcie? [Vctuuri]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz