Obudziłem się, bo było mi za ciepło.
Podniosłem rękę w celu przetarcia twarzy i zrozumiałem, co mnie tak ogrzewa.
Do mojego torsu przytulona była Laura. Mimo rozczochranych włosów wyglądała ślicznie. Ale chwila, czemu ja o tym myślę? Nie mogę!
Chciałbym wstać, ale nie chcę jej obudzić...
Cóż, moje starania szlag trafił, bo po chwili wpatrywały się we mnie jej piękne, duże, czekoladowe oczy, którymi mnie oczarowała w tej kawiarni... CHWILA, CO?!
- Hej - szepnęła, po czym zasłoniła usta próbując ukryć ziewnięcie.
- Dzień dobry.
- Co ty taki poważny? Musisz się wyluzować. W końcu zabierasz mnie do wesołego miasteczka! - ekscytowała się. Miły widok.
- Ah, jestem poważny?
- Tak.
- Jest pani pewna, pani Marano?
- Skończ już.
- Nie. To mój dom. Będę robił w nim, co chcę.
- Dobra, dobra, nie bulwersuj się tak.
- Ja się bulwersuję? - spytałem, łapiąc jej nadgarstki i przyszpilając do łóżka. Kurcze, fajna taka zabawa.
Jednak na widok jej spojrzenia przestałem brać to za zabawę. Wpatrywała się we mnie błagalnie. Kurde, Lynch, nie patrz w te oczy, nie patrz...
- Hej wa... co się tu dzieje? - spytała Rydel wchodząc do pokoju i ratując moją reputację. Zerwałem się z łóżka, zabrałem ciuchy i zamknąłem się w łazience. Po chwili usłyszałem śmiech dziewczyn. Odetchnąłem z ulgą i wlazłem pod prysznic. Ach, miło. Było, aż jakiś palant spuścił wodę w kiblu obok i zalał mnie lodowaty strumień. Pisnąłem, a za ścianą rozległ się pełen nienawiści śmiech. Rocky...
Wyszedłem i owinąłem się ręcznikiem. Chwila, czy ja jestem głupi, czy może głupi? W pośpiechu zabrałem dwie pary dżinsów. Zapomniałem koszulki!
Aghhhhh.
Idiota.
Założyłem więc co miałem i wyszedłem z łazienki.
Od razu poczułem na sobie spojrzenie Laury. O cholera, patrzy na mnie. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem pierwszy lepszy t-shirt. Założyłem go i odwróciłem do szatynki, która dalej mnie obserwowała.
- Ładne przedstawienie. Najpierw udajesz Grey'a, a potem 'zapominasz' koszulki. Powinieneś zostać aktorem - stwierdziła. Wzruszyłem ramionami, po czym uśmiechnąłem się leniwie.
- Czy pani sugeruje, że powinienem zagrać w ekranizacji? - spytałem.
- Ah, za późno, już po premierze. Ale zrobiłbyś furorę.
- Ach tak?
- No tak. Przyznaj się, ile czasu spędzasz na siłowni?
- Zaskakująco mało, pani Marano, ponieważ w ogóle tam nie chodzę - odpowiadam z moim uśmieszkiem, który ostatnio posłałem... Eee... Jej.
- Mógłby pan przynajmniej nie kłamać, panie Lynch - prycha, a ja śmieję się pod nosem. - Weź przestań, albo przyjdę i...
- I co? - zapytałem patrząc na nią z zainteresowaniem. Boże, najgłupsza rozmowa jaką przeprowadziłem z dziewczyną!
- I... Cię połaskoczę, o!
- O nie nie nie, nikt mnie nie może łaskotać. Ani dotykać moich włosów.
CZYTASZ
Another Love - Raura
FanfictionRoss to dziewiętnastolatek którego całkiem niedawno rzuciła bardzo ważna dla niego dziewczyna. Chłopak popadł w lekką depresję i nie potrafi z niej wyjść, mimo tego, że rodzina stara się mu pomóc. Gdy udaje im się przekonać go, by wyszedł z domu poz...