Rozdział 21: "No to dawaj, zabij sobie brata, masz ich w nadmiarze."

506 43 0
                                    

Ross wpatrywał się w siedzącego przed nim Charles'a. Ten nerwowo skubał skórki przy paznokciach. 

    – Więc? – dopytywał się blondyn.

    – Zrobiliśmy dzisiaj badania twojej krwi – zaczął ciemnowłosy.

    – Yhm, bardzo ciekawe... Jeśli jest się lekarzem. NUUDYYY powiedz coś fajnego.

    – Zaskoczył mnie fakt, że twoja krew jest praktycznie taka sama jak moja – wyznał zirytowany wcześniejszą uwagą Charles. – Mówiąc 'praktycznie taka sama' mam na myśli 'widziałem kiedyś jak wygląda moja krew, zobaczyłem twoją, porównałem z moją, różnic brak'. Tylko tak mogę ci to wyjaśnić, ponieważ nie jesteś lekarzem - warknął, a młodszego aż wbiło w poduszki. 

    – Czy to oznacza coś konkretnego? – spytał cicho.

    – Myślałem o tym – przyznał Charlie i usiadł na krześle obok łóżka. – Jednak nie wiem, jak przekazać ci moje przemyślenia tak, żeby cię nie wystraszyć.

    – Czemu miałbym się bać? – prychnął młodszy z chłopaków.

    – Niech ci będzie. Słyszałem, że jesteś adoptowany. Wiesz, ja też. Moi rodzice zginęli w wypadku, ale ja już mieszkałem u babci. Oddali mnie, bo miał się urodzić mój młodszy brat. Wiem, że po ich śmierci trafił do naszej cioci, która nigdy mnie nie lubiła, obawiam się, że jego też, a później do domu dziecka. I wiem jeszcze jedno. Babcia powiedziała mi jak miał na imię – przerwał i spojrzał na niego poważnie.

    – Jeśli powiesz 'Ross' to uduszę cię poduszką.

    – No to dawaj, zabij sobie brata, masz ich w nadmiarze.


Tym czasem reszta odchodziła od zmysłów na korytarzu.

    – O czym oni tam gadają?! – oburzała się Rydel.

    – Blondi, usiądź i się uspokój – poprosił Rocky.

    – Łatwo ci mówić, ty zawsze miałeś go w d...

    – Sorry, ale coś się dzieje – upomniał ich Riker, a oni skierowali spojrzenia w stronę drzwi z sali, do której właśnie wchodził doktor Clark. Po chwili wytargał z niej oburzonego Fell'a i zaciągnął go do pokoju obok.

    – Co się tam stało?! – kontynuowała Delly, kiedy w drzwi uderzyła poduszka.

    – Chodź tu. – Ratliff złapał ją w pasie i posadził sobie na kolanach. – Uspokój się, wszystko jest raczej okej. – Ona oparła się o jego głowę i tak siedzieli przez chwilę. Laura i Riker patrzyli na nich z zazdrością. Vanessa w tym czasie stukała coś w telefonie. Rik westchnął i opuścił wzrok. 



Mark i Stormie próbowali ponownie wyciszyć się w kafeterii, całkiem nieświadomi, że Ross właśnie pobił stażystę. Pili sobie spokojnie kawę zagryzając ją ciastem czekoladowym, które ich przybrany syn tak chętnie pochłaniał. 

    – To jest naprawdę dobre – stwierdziła Stormie.

    – Nie mogę się nie zgodzić. A ta kawa... Po prostu niebo w gębie.

    – Taak... Jednak spokoju mi nie daje, co się tam może dziać. Ostatnio Riker prawie zabił Ross'a...

    – Spokojnie, przecież Złotowłosa nie zrobi krzywdy nikomu spoza jego rodziny, a Fell chyba w skład nie wchodzi, prawda? – stwierdził pan Lynch i odgryzł potężny kawałek ciacha.

Another Love - RauraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz