- Wstawaj!
- Dominica? - pytam zmieszana z wciąż przyciśniętymi do siebie powiekami.
- Tak, wstań - rozkazuje.
Czemu znowu się nie wyspałam?
- Która... - Przerwa na ziewnięcie. - Która jest godzina?
- Druga po południu. Jak możesz tak długo spać?
- Jak możesz mnie tak brutalnie budzić?! Nienawidzę, gdy ktoś na powitanie dnia rozsuwa żaluzje - jęczę.
- Przykro mi. - Wzrusza ramionami ze znaczącym uśmieszkiem.
- Nie wspierasz Blair w jej trudnych chwilach życia? Jak możesz, dziewczyna została pobita przez znaną psychopatkę Arię! - przedrzeźniam głos dziewczyny.
- Kto jej tam wierzy? - prycha rozbawiona i ściąga ze mnie kołdrę.
- Ej! - rzucam się na pościel mocno chwytając ją rękami.
- Druga po południu! Nie jadłaś śniadania, a na dole gotują już obiad! - gani mnie.
- Taa... Jednakże kochana przyjaciółeczko, otóż niestety nie mam zamiaru tam iść. Przykro mi, ale prędzej umrę tu z głodu. - Walę głową w poduszkę przyciskając się do niej kurczowo.
- Taa... - zaczyna prowokująco. - Jednakże kochana przyjaciółeczko, otóż niestety nie mam zamiaru cię tu zostawić. Przykro mi, ale jeśli w tej chwili nie ruszysz swojego tłustego tyłka, przyniosę smycz i będę cię ciągnąć jak psa - odrzekuje przesłodzonym głosikiem i ze złośliwym uśmieszkiem złego krasnala ogrodowego, zabiera mi poduszkę.
- Nie. Nigdzie nie idę.
- Idziesz.
- Nie - upieram się.
- Dobra! - wzrusza ramionami i odchodzi szybko do drzwi.
- Dobra! - wołam w odpowiedzi gdy już je zatrzaskuje.
Kiedy już myślę, że dała mi spokój, wraca ponownie.
- Nie miałam smyczy.
- Och. Ale wiesz, Blair znowu będzie narażona na niebezpieczeństwo z mojej strony.
- Już widzę nagłówki gazet głoszące "PSYCHOPATKA ARIA POWRACA BY DOPAŚĆ NIEWINNĄ NASTOLATKĘ" - odpowiada żartobliwie.
- Różnie bywa. - Wzruszam ramionami. - Kto wie, może serio powinnam ją dopaść.
- Jesteś okropna. Ale i tak byłabym ci za to wdzięczna. Nienawidzę jej. - Wybucha melodyjnym śmiechem.
Uśmiecham się, ale od razu posępnieję. Spuszczam głowę.
- Co? - pyta. - O co chodzi?
Wzdycham przełykając gulę w gardle.
- Nie wiem. Myślałam, że... Myślałam, że mi się układa z Dylanem. Najwyraźniej nie.
- Czemu tak sądzisz? - Siada na łózku koło mnie.
- Blair wspomniała o innej dziewczynie. Widziałam go z nią. Myślałam, że to jest jego siostra, ale najwyraźniej się znowu myliłam.
- Nie mów tak.
Zasłaniam twarz burzą brązowych włosów i pozwalam słonym łzom spłynąć po moich policzkach. Zaciskam zęby, by przypadkiem się nie zdradzić chlipnięciem. Jednakże Dominice wystarczyła sekunda, by się zorientować na co się zbiera.
- Hej, nie płacz.
- Chciałabym i może Blair jest okropna, ale... mówiła prawdę. On mi nic o niej nie mówił, zupełnie tak, jakby chciał coś... - Kolejne słowo ledwo przechodzi mi przez gardło. - ukryć.
CZYTASZ
Beyond Words
Fanfiction"Są rzeczy, których szczerze żałuję. Są takie, które chciałabym zmienić. Ale chociaż nie wiem jak bardzo miałabym przez niego cierpieć, nie chciałabym go nie znać."