Rozdział 15

164 10 7
                                    

Bardzo łatwo jest powiedzieć, że popełniamy jakiś błąd. Popełniłam parę własnych, których żałuję. Ale do błędów na pewno nie zaliczam znajomości z Dylanem. Zranił mnie. Wiem to na pewno. Ale jednak nie potrafię wymazać sobie sprzed oczu jego leżącego w szpitalu koło jego siostry. Dylan miał problemy, a ja nie byłam wystarczająca dla niego, by go zrozumieć i mu pomóc.

Nie chcę wracać do tych dni, w których cały czas płakałam. Nie chcę rozgrzebywać tych wspomnień, które tylko pogłębiają stare rany. Czas, by dać się im zagoić. Nauczyłam się tego, że czasami warto walczyć, ale dziś czas, by odpuścić. Jestem zmęczona walką o uczucie, jakie wieki temu narodziło się między małą Arią Caulfield i Dylanem Braddockiem. Wiem, że nie ma szans, bym do niego wróciła. Mimo wszystkich stereotypów ex chłopaka, nie chcę go stracić. Chłopak taki jak Dylan zdarza się raz na milion.

Bycie kochanym przez kogoś to cudowne uczucie. Nigdy nie czułam się tak lepiej, niż w momencie, kiedy Nash Grier pocałował mnie po raz pierwszy. Nie chodzi tu o pociąg cielesny ani nic z tych rzeczy. Po prostu kocham go czysto i wyraźnie, nigdy nie wiedziałam czegoś jaśniej. Jest to rzecz zupełnie pewna, że jestem w nim zakochana. Nie zamierzam bać się, że to zepsuję. Chcę go tylko dla siebie. Chcę iść po ulicy i spoglądać na ludzi z wyrazem twarzy mówiącym coś jak:

"Widzicie tę dziewczynę? Tak, to dziewczyna Nasha Griera"

Wszystko to stało się dla mnie jasne w tym jednym momencie. Wszystkie te uczucia, które dotychczas tłumiłam i dusiłam na wszelkie możliwe sposoby. A teraz kiedy tylko spoglądam na nasze splecione dłonie i czuję uniesienie i wdzięczność do niego, bo mam wrażenie, że nie zasługuję na niego w ani jednym procencie.

- Aria? - To głos Dylana, a nie Nasha.

- Hm?

- Więc między nami wszystko okay? - pyta niepewnie.

- Powiedzmy.

Nie mam pojęcia, gdzie może być Blair. Nagle zniknęła w środku lasu? Przepraszam, ale nie wyobrażam sobie jej uciekającej w środku nocy do samego serca jakiejś puszczy. Sama bym tam nie poszła, a co dopiero Blair, która dostaje zawału serca przy zobaczeniu pająka. Wątpię raczej w porwanie, ale coś tu się dzieje na rzeczy.

- Boję się o nią. - Sama nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek powiem to o zimnej suce, która jeszcze niedawno chciała mnie zatłuc za to, że zbliżyłam się do Nasha. Nienawidziłam jej, przyznaję to otwarcie, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby źle jej życzyć w jakikolwiek sposób.

 No, może niezupełnie.

Ale nie aż w takim stopniu!

Wtedy wracam myślami do Nasha i jego miny, gdy usłyszał, że Blair zniknęła. Ciekawe, czy kiedykolwiek łączyło ich jakieś silne uczucie. Albo wiecie co? Nie chcę się w to zgłębiać. Nash jest teraz ze mną czy jej się podoba, czy nie.

Ponure myśli i ponurą ciszę przerwały mroczne rozmyślania Dylana. Wbrew mojej woli musiałam to usłyszeć.

- A co, jeśli znajdziemy ją martwą w jakimś rowie?

- Boże, proszę, stop. Pewnie fotografuje niedźwiedzie albo coś równie głupiego. Im głupsze, tym bardziej prawdopodobne. Pewnie szukała zasięgu - podsuwam, sama nie wierząc w te głupoty. Sama się bardzo boję.

- Wiesz co? Ta ścieżka podświetlana trupiobladym światłem latarki wcale nie poprawia mi humoru. Te drzewa również. Wyglądają, jakby coś miało z nich wyskoczyć.

- Dylan, opanuj się. Nie rozumiem chłopaków, którzy chodzą na siłownię i udają mięśniaków, a kiedy nadchodzi niebezpieczeństwo, to są pierwsi do wiania.

Beyond WordsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz