Siedzę na podłodze w łazience, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Mam jedno pytanie: co robić? Nash dalej stoi w kuchni, Dylan pewnie poszedł, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Teraz przydałoby się, żeby ktoś lub coś zagłuszyło mój płacz.
Nie, nie zamierzam dłużej tu siedzieć i płakać w ukryciu.
Po paru minutach postanawiam wziąć się w garść i zacząć się normalnie zachowywać. Wycieram łzy i przygładzam włosy. Wreszcie staję na nogi i podchodzę do lustra.
- Aria, jesteś tam?
Przełykam ślinę i odpieram jak najbardziej opanowanym głosem na jaki mnie stać:
- Tak, daj mi sekundę. Już wychodzę.
Klatka piersiowa podskakuje mi spazmatycznie i wciąż drżą mi ręce.
- Jest okej?
- Okej. Czuję się dobrze. - Staram się wyregulować oddech i uspokoić trzęsące się ciało.
Nic nie jest okej. Słyszysz? Nic.
Może i jestem głupia, gadając sama do siebie w oczekiwaniu na odpowiedź, ale myślę, że nie jestem jedyną osobą, która tak robi, kiedy praktycznie nie wie, co zrobić. To zdanie nie ma sensu. Może domyślicie się, o co mi chodzi.
Tak, niektórzy ludzie nie mają do kogo się zwrócić, a ja próbuję ukraść światu dwie najlepsze osoby, które mnie bardzo kochają. Znaczy nie wiem jak tam Nash, ale po prostu nie mam pojęcia, na kim się skoncentrować. Kiedy inni ludzie rozpaczliwie szukają drugiej osoby, Aria siedzi sobie w łazience i płacze, bo poznała dwóch miłych chłopaków.
Dobra, jestem głupia. Ale muszę przyznać, że zawsze miałam niestabilną psychikę.
Otwieram drzwi, jakby nic się nie stało.
- Musimy powykrawać ciastka z foremek. - Odchrząkuję, nie dając śladu po moich łzach.
- Aria... - zaczyna Nash. - Czemu masz dobry nastrój i nagle on burzy się w ciągu pięciu sekund? Musisz mi powiedzieć.
Wywracam oczami i odwracam głowę do góry.
- Aria... - powtarza.
- Nie, Nash. - przerywam mu.
- Dasz mi dojść do słowa? - mówi i upewniając się, że już mu nie przerwę, kontynuuje. - Aria, kto to był?
Unoszę rękę do ust i zaczynam obgryzać paznokcie. Jego wzrok domaga się odpowiedzi.
- Dylan.
- Czego chciał? - pyta po chwili.
Znowu zapada cisza. Słyszę nieznośne tykanie zegara na ścianie, przypominającego mi, że czas upływa, a ja nadal milczę.
- Przeprosić.
- Wierzysz mu? - Zakłada ręce na piersiach.
- Tak. - Pociągam nosem.
- Co zamierzasz teraz zrobić?
- Nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć.
Kręci głową z niedowierzaniem.
- Jak długo ci to zajmie?
- Nash. Nie jestem na to wszystko gotowa. Jak inaczej mogłabym postąpić?
- Wiesz, muszę już iść.
- Co z zaproszeniami? - Unoszę głowę.
- Poradzisz sobie. - Wzrusza ramionami.
CZYTASZ
Beyond Words
Fanfiction"Są rzeczy, których szczerze żałuję. Są takie, które chciałabym zmienić. Ale chociaż nie wiem jak bardzo miałabym przez niego cierpieć, nie chciałabym go nie znać."