Nie wiem, w którym momencie Nash usiadł koło mnie.
- Dzisiaj wyjeżdżam.
Pochylam głowę i wbijam spojrzenie w zimny murek, na którym siedzę.
- Czemu przyjechałeś tu na tak krótki czas? - pytam nie wiedząc zbytnio, jakiej reakcji ode mnie oczekuje.
- Taki mieliśmy plan - odpowiada drętwo.
- Będzie mi się nudzić bez was.
- Zwłaszcza bez Blair - śmieje się ponuro. Nijaka pogoda udziela nam swojego nastroju.
Są takie dni, w których po prostu chce się żyć. Ten jest dziwny, blady, ponury, nastrojowy.
- Zatrzymajmy się gdzieś. Mamy czas, to nie koniec wolnego.
- Gdzie? - Między jego brwiami pojawia się zmarszczka.
- Nie wiem. Nie wiem. - Powtarzam dwa razy, rzeczywiście nie mając bladego pojęcia, gdzie moglibyśmy się zatrzymać.
- Dziwny dzień, prawda? - pyta patrząc niewidzącym wzrokiem daleko przed siebie.
- Tak, bardzo dziwny. Jak na 'od początku' zaczęliśmy bardzo szybko, wiesz? - Uśmiech gra mi w kącikach ust.
- Tak, zdecydowanie szybko - śmieje się. - Ale mi to nie przeszkadza - dodaje prędko.
- Mi w sumie też. Mogę jechać z wami? - pytam nieśmiało.
- Hmm... Trudne pytanie... - próbuje się droczyć.
Wtedy dzwoni jego telefon i wszystko obraca się w komedię. Chłopak wciska głośnomówiący.
- Nash?! - woła w telefonie czyiś zniekształcony głos.
- Tak? - opowiada lekko zaniepokojony tonem tej osoby. - Kto mówi?
- Carter. Miałeś przyjść do przyczepy o piątej rano! - jęczy zawiedziony.
- Nie, Carter, nikt mi o tym nie wspominał.
- Blair powiedziała, że wiesz!
Nie mogę się powstrzymać i wybucham głośnym śmiechem.
- Taa... Teraz już wszystko jasne! - mówię drwiąco.
W słuchawce rozlega się głos dziewczyny:
- Powiedziałam Dominice żeby mu przekazała, byłam zajęta pakowaniem. Nawet nie wiecie ile rzeczy mam ze sobą, i nawet nie próbujcie mnie wkurzyć gadaniną, że to przeze mnie - wybucha zdenerwowana.
- Okay, ale ja poprosiłam o to Matta - tłumaczy się Dominica.
- Ale ja kazałem Carterowi! - usprawiedliwia się chłopak.
- Ja nie mogłem i powiedziałem żeby Cam to zrobił.
Kłócące się głosy cichną i wszyscy wyczekują co powie Cameron.
- Ups.
Chowam twarz w dłoniach z niedowierzaniem.
- Namieszaliście okropnie - odpowiada Nash.
- Boże, serio? - pytam. - Tak w ogóle, to dalej nie wytłumaczyliście.
- Z tego co powiedzieliście, to nie przyjechałem do przyczepy o piątej rano. Jest szósta, to nie tak późno, ale znając was, to było wprowadzenie.
- Tak, zgadłeś, niestety. - Odchrzchąkuje Carter.
- I? - dopytuję się.
- Jesteśmy dużą grupą, bracie i wiesz,...

CZYTASZ
Beyond Words
Fanfiction"Są rzeczy, których szczerze żałuję. Są takie, które chciałabym zmienić. Ale chociaż nie wiem jak bardzo miałabym przez niego cierpieć, nie chciałabym go nie znać."