Sześćdziesiąt dwa

11 2 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Oddychała spazmatycznie, z trudem chwytając powietrze. Dłonie zacisnęła w pięści, obojętna na to, że przy okazji wbiła paznokcie w skórę. Jeśli miała do czynienia z Ciemnością, kilka zadrapań przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie.

Jeśli...

Jakaś część Eleny wciąż wątpiła, odrzucając to, co podsuwały zmysły. „Nie jesteś prawdziwy! Nie masz prawa tutaj być!" – miała ochotę zawołać, ale głos uwiązł jej w gardle. Jakby tego było mało, ciało i rozsądek wydawały się wiedzieć swoje. Jak inaczej miała wyjaśnić to, że niekontrolowanie drżała, świadoma wyłącznie narastającego z każdą kolejną sekundą strachu?

Nie sądziła, żeby Ciemności obowiązywały jakiekolwiek zasady – i to nawet takie, które ustaliła Selene. W napięciu czekała na jakikolwiek przebłysk świadomości, który świadczyłby o obecności bogini, ale nic nie wskazywało na to, żeby ta miała zainterweniować.

– Daj spokój. Gdyby to było takie proste, nie trudziłbym się – stwierdził mężczyzna, krzyżując ramiona na piersi. Zabrzmiał na co najmniej poirytowanego, jakby konieczność trwania w ciszy go męczyła. – Nie próbuj też wzywać Rafaela. To byłoby niefortunne, gdyby się tutaj pojawił i...

Zareagowała instynktownie. Błyskawicznie poderwała się na równe nogi, z trudem odzyskując równowagę. Zamachnęła się w momencie, w którym poczuła ciepło w dłoni, a Niebiański Ogień znikąd zmaterializował się w jej uścisku. W jakimkolwiek świecie się znajdowali, najwyraźniej przywoływanie energii przychodziło tu dużo naturalniej.

Spojrzenie Ciemności jedynie na ułamek sekundy spoczęło na ostrzu, które tak po prostu wycelowała w jego twarz. Oczy zabłysły – tylko na chwilę, ale tyle wystarczyło, by Elena pojęła, że był zaskoczony...

I rozbawiony.

A potem wybuchnął śmiechem i zrozumiała, że jej zachowanie nie robiło na nim żadnego wrażenia. Zanim zdążyła się zastanowić, Ciemność sięgnął ku niej, bez chwili wahania chwytając za miecz obiema rękoma. Nawet nie skrzywił się, kiedy ostrze zadrasnęło skórę na jego dłoniach. Elena z niedowierzaniem spojrzała na rany i płynącą krew. Uderzył ją jej zapach – inny niż ta Rafaela, bardziej upajający i tak bardzo nierzeczywisty...

Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej doświadczyła czegoś takiego. Ta krew... krew Ciemności... pachniała inaczej niż cokolwiek, co przyszło jej spotkać. Nawet inaczej niż Rafaela, choć do tej zdążyła przywyknąć i przecież byli do siebie tak podobni. Na moment zawahała się, nie czując ani niepokoju ani obrzydzenia. To było coś innego, choć nie potrafiła tego nazwać.

Zacisnęła usta, z trudem zmuszając się do zachowania neutralnego wyrazu twarzy. Wciąż trwali w tej dziwnej pozycji, oboje zaciskając dłonie na broni – ona na trzonku, podczas gdy nieśmiertelny z taką lekkością przytrzymywał ostrze.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz