Sto siedemdziesiąt jeden

12 0 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

„Nie jesteś mi obojętna..."

Zamknęła oczy. Zadrżała, ale nie próbowała ani bardziej odepchnąć Razjela, ani się od niego odsunąć. Nie żeby w ogóle mogła, skoro wciąż napierał na nią, pozostawiając zdecydowanie za mało miejsca między nim a laboratoryjnym stołem. Mimo wszystko nie zdołała wykrztusić z siebie nawet słowa, zbyt oszołomiona, może nawet bardziej niż wtedy, gdy pierwszy raz zaczęła próbować mierzyć się z pojęciem wpojenia.

Kiedy chodziło o Setha, w grę wchodziło coś, co przynajmniej teoretycznie mogła zrozumieć. Zdefiniowane pojęcie, proste zasady. I choć koniec końców wciąż nie potrafiła odpowiedzieć samej sobie na pytanie o to, czy z biegiem czasu zaczęła coś względem Clearwatera czuć, sama relacja jawiła jej się bardzo prosto. To, dlaczego chłopak się nią zainteresował, było dla Claire oczywiste.

Inaczej sprawy miały się z Razjelem.

Potrząsnęła głową, sama niepewna, co chciała w ten sposób osiągnąć – zaprotestować jego słowom czy jednak zmusić go do tego, żeby się wycofał. Mętlik w głowie nie ułatwiał, ale tego mogła się spodziewać. Od dłuższego czasu czuła, że przyjdzie jej mierzyć się z demonem i jego faktycznymi intencjami, ale zdecydowanie nie była na to gotowa. Nie w ten sposób, nie tak po prostu, chociaż...

Dlaczego miałby kłamać?

Ta myśl ją zaskoczyła. Oczami wyobraźni niemalże znów widziała lustro zawieszone w pustce i własne Odbicie. Marzyła, by jakimś cudem stanąć z tamtą Claire oko w oko i z nią porozmawiać. Co mam robić?!, tłukło jej się w głowie, choć przecież dobrze wiedziała, że nie dostanie odpowiedzi. W przypadku Claudii sugestie Odbicia okazały się aż nadto oczywiste, ale ten mężczyzna... Och, z nim wszystko było inne. On taki był.

Właśnie to, że wciąż nie rozumiała, okazało się najgorsze. Przez chwilę szukała jakiegoś wyjaśnienia – tego, co umknęło jej, kiedy jak pierwsza naiwna zaufała Deanowi. Blizna na piersiach znów zapiekła, więc bezradnie przycisnęła do niej dłonie, nerwowo zaciskając palce na przodzie bluzki. Czuła, że Razjel wciąż ją obserwuje, ale to działo się jakby poza nią, zwłaszcza że nie próbował naciskać. I choć była mu za to wdzięczna, jednocześnie chciała, by spróbował porządnie nią potrząsnąć, zwłaszcza jeśli chciał, by w końcu zdecydowała się mu odpowiedzieć.

– Ja tylko... – wykrztusiła, mocniej zaciskając powieki. – Nie wiem, co ci powiedzieć.

Nie wątpiła, że nie tego oczekiwał w odpowiedzi na swoje wyznanie, ale co innego miała zrobić? Wszystko wydawało się lepsze niż trwanie w ciszy. Na ustach wciąż czuła jego pocałunek, ale nie była w stanie stwierdzić, czy sprawiał jej przyjemność. Na swój sposób na pewno, ale...

Och, cholera, dlaczego miałby? Czemu z takim uporem lgnął do niej, tak naprawdę od pierwszej chwili, gdy...?

Otworzyła oczy, spoglądając wprost w błękitne tęczówki demona. Znów poraziła go ich jasność i spokój, z jakim na nią patrzyły. Zawahała się, na moment zaskoczona faktem, że Razjel nie sprawiał wrażenia urażonego tym, że mogłaby kazać mu czekać. Zupełnie jakby to, że w końcu zdobył się na konkretne wyznanie, w zupełności mu wystarczyło. Kto wie, może właśnie tak było, choć mogła się założyć, że taki stan nie będzie trwał w nieskończoność. Mogła uznać go raczej za kolejny półśrodek, ale i tak była za tę dodatkową chwilę wdzięczna.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz