Sto sześćdziesiąt

16 1 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Las okazał się nienaturalnie cichy. Poczuła się nieswojo, ledwo tylko znalazła się przed znajomym już domem. Co prawda zdążyła oswoić się z myślą, że Razjel osiedlił się w miejscu, które nie do końca wiązało się ze znaną jej rzeczywistością, coś w tej świadomości mimo wszystko przyprawiło ją o dreszcze. To, że demon wydawał się budzony, nagle w co najmniej niepokojącym nastroju, dodatkowo spotęgowało efekt.

Mimochodem pomyślała, że gdyby w tej chwili miała do czynienia z Rufusem, przynajmniej wiedziałaby, czego się spodziewać. Na tyle, na ile było to możliwe w przypadku kogoś, kto potrafił zmieniać nastroje ot tak. Jeśli zaś chodziło o tego mężczyznę...

– Teraz się boisz – ocenił, nagle przerywając przeciągającą się ciszę.

Potrząsnęła głową. Spojrzała na demona w roztargnieniu, mimowolnie skupiając wzrok na lśniących, błękitnych tęczówkach. Dookoła królowała przede wszystkim szarość, przez co jego oczy zdawały się wyróżniać. Fakt, że naprawdę przypominały bezchmurne niebo, wciąż wydawał się Claire co najmniej nienaturalny.

– To nie tak – zaoponowała, krzyżując ramiona na piersi. – Ale nie wiem, czy podoba mi się, że właśnie znów porywasz mnie bez wyjaśnienia.

– Sama się tutaj zaprosiłaś – przypomniał usłużnie. – Poprosiłaś o spotkanie, więc jestem.

To brzmiało prosto, kiedy mówił o tym w ten sposób. Kto wie, może z jego perspektywy faktycznie tak było.

– Myślałam... Sama nie wiem, ale niekoniecznie o tym – przyznała zgodnie z prawdą. – No i byłam pewna, że bardziej zainteresuje cię to, co znalazłam, więc... – zaczęła, ale tym razem Razjel zdecydował się jej przerwać.

– Wytrzymałem bez odpowiedzi dość długo, by dodatkowy dzień mnie nie zwabił. Zresztą to jest ważniejsze.

Spoważniał i to wystarczyło, by nabrała pewności, że nie zamierzał odpuścić. Zawahała się, ale tym razem powstrzymała od komentarza. W zamian po prostu stanęła przed demonem, próbując ocenić, co planował. Nic nie wskazywało na to, żeby wybierali się do lasu, co przyjęła z ulgą. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że gdyby zapuściła się zbyt daleko w gęstwinę, nie znalazłaby wyjścia – i to niezależnie od tego, w którą stronę przyszłoby jej uciekać.

Natychmiast oderwała wzrok od linii drzew. Nawet jeśli Razjel był w stanie wyczuć jej obawy, nie dał niczego po sobie poznać.

– Okej. Więc co teraz? – westchnęła, decydując się dać za wygraną.

Razjel odpowiedział jej jednym z piękniejszych uśmiechów. Nie odezwał się, w zamian jakby od niechcenia odsuwając się o kilka kroków. Stanął tuż przed nią, w pełni rozluźniony, to jednak ani trochę dziewczyny nie uspokoiło. Nie była pewna, czy podobał jej się sposób, w jaki na nią spoglądał.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz