Sto pięćdziesiąt dwa

7 1 0
                                    

Isabeau

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabeau

Poczuła muśnięcie lodowatych palców na dłoniach. Uniosła głowę na tyle, by przez rozstawione palce spojrzeć Dimitrowi w twarz. Wydawał się poruszony, ale mogła się tego po nim spodziewać. W tamtej chwili błogosławiła fakt, że nie był w stanie poczuć tego samego, co ona. Wątpiła, by był zachwycony, gdyby przyszło mu odkryć, co znaczyło zostać przebitym na wylot przez jakąś bliżej nieokreśloną broń.

– Nie krwawisz – stwierdził z ulgą. Też nie miała nic przeciwko temu, że przynajmniej ten jeden raz nie płakała krwią. – Beau, co...?

– Za chwilę – obiecała, krótko spoglądając mu w oczy.

Skinął głową, uspokojony. Wciąż kucał przed nią, będąc niczym swoista tarcza między nią a tym, co działo się dookoła. Oczywiście, że musiałam mieć wielkie wejście, pomyślała z przekąsem, przez moment mając ochotę wywrócić oczami. Nie żeby nie lubiła zwracać na siebie uwagi. Zawsze sądziła, że przemyślane spóźnienie dodawało kobiecie uroku, ale to... Cóż, nie miała pewności, czy wtoczenie się do salonu już i tak podenerwowanych wampirów, zaliczało do ściągających właściwą uwagę działań.

– Przyniosłam ci wilgotny ręcznik. Wiem, że czasami tego potrzebowałaś – usłyszała nieco niepewny, kobiecy głos.

Ponad ramieniem Dimitra dostrzegła Bellę. Wampirzyca w istocie ściskała w dłoniach wciąż mokry ręcznik, nerwowo tuląc go do piersi. Złociste spojrzenie utkwiła w Isabeau, zupełnie jakby podejrzewała, że ta za moment zrobi coś co najmniej dziwnego. A może po prostu martwiła się, że poza ugryzioną przez wilkołaka Joce, będą mieli dodatkowy problem.

Beau westchnęła. Siląc się na blady uśmiech, wyciągnęła rękę.

– Dzięki.

Nie płakała krwią, ale ciepła woda i tak przyniosła jej swego rodzaju ukojenie. Isabeau obmyła twarz, próbując doprowadzić się do porządku. W głowie wciąż miała mętlik, ale zdołała zapanować nad sobą na tyle, by w końcu się rozluźnić. Wciąż nie była pewna, czego tak naprawdę doświadczyła, nie wspominając o wskazaniu osoby, której mogłoby grozić faktycznie niebezpieczeństwo. Znów przymknęła oczy, próbując sobie przypomnieć szczegóły – pozornie nic nieznaczące, zwłaszcza że wizja sprowadzała się przede wszystkim do współodczuwania oraz urywków – ale mimo wszystko...

– Nawet gdybym miał wątpliwości, czy już jesteście, ciebie nie da się przeoczyć, sis.

Uśmiechnęła się pod nosem. Natychmiast poderwała się na równe nogi, wcześniej stanowczym gestem odsuwając dłonie Dimitra. Udało jej się wyprostować, co przyjęła z ulgą.

– Zawsze lubiłam efektowne wejścia – przypomniała, porozumiewawczo mrugając do Gabriela.

Wyglądał blado, ale to jej nie zaskoczyło. Fakt, że już od progu obdarował ją badawczym spojrzeniem, tym bardziej. Nie było mu do śmiechu, ale to też uznała za w pełni naturalne. Gdyby blisko dobę spędziła unikając snu i zadręczając tym, co mogło spotkać jedno z jej dzieci, pewnie wyglądałaby równie marnie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz