Dwadzieścia dwa

12 2 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Miałam wrażenie, że minęły wieki, odkąd ostatnim razem byłam w tym miejscu. Nerwowo zaciskając palce na poręczy, zeszłam po stromych stopniach, powoli zmierzając w ciemność. Jakaś cząstka mnie protestowała przed takim rozwiązaniem, całą sobą komunikując mi, że najpewniej oszalałam, ale stanowczo ją zignorowałam. Panujący w dole chłód również.

Wystarczyła chwila, by ciemność ustąpiła miejsca anemicznemu, przywodzącemu na myśl blask świecy światłu. Było coś kojącego w łagodnej poświacie i nie aż tak nieprzyjemnemu dla oka jak jarzeniówka oświetleniu. Nie miałam pojęcia, gdzie dokładnie znajdowały się czujniki ruchu, ale najwyraźniej sprawdzały się świetnie.

– Layla jeszcze tutaj nie była. Widzieliśmy się przez chwilę zanim popędziła zobaczyć się z Isabeau – wyjaśnił mi ze spokojem Rufus. Śledziłam każdy jego ruch, kiedy ruszył przodem, podążając w głąb laboratorium. Coś w widoku chaotycznego wnętrza i pozastawianych blatach niezmiennie sprawiało, że czułam się nieswojo. – Równie dobrze mogę porozmawiać z tobą. Poniekąd zaangażowałaś się bardziej.

– W co? W moją uczelnię? – rzuciłam bez przekonania.

Nagle zwątpiłam w to, czy faktycznie chciałam dowiedzieć się, co wampir chciał mi pokazać. Zwykle połączenie Rufusa, laboratorium i... cóż, mnie, kończyło się naprawdę źle. Przystanęłam przy schodach, niespokojnie wodząc wzrokiem dookoła i próbując stwierdzić, czy miałam jakiekolwiek powody do niepokoju. Widok książek, dziwnych sprzętów czy kolorowych fiolek nie był w tym miejscu niczym nowym, ale to bynajmniej nie dodało mi pewności siebie. Nie, skoro wciąż nie miałam pojęcia, czego powinnam spodziewać się po szwagrze.

– Sama dopiero co zarzuciłaś, że zbyt długo to ciągnę. Dlaczego macie do mnie pretensje nawet wtedy, gdy jednak staram się pomóc? – mruknął, wznosząc oczy ku górze. – To wbrew wszystkiemu nie jest mi na rękę, Nessie. Chwiejne hybrydy, swobodnie biegające po metropolii... Sama najlepiej wiesz, co to oznacza. Zwłaszcza po tej historii z łowcami.

Zacisnęłam usta. Och, o tym akurat nie musiał mi przypominać. Co prawda od jakiegoś czasu nie mieliśmy żadnych informacji o kolejnych posunięciach tych ludzi, ale cisza wcale nie była aż taka kojąca, jak mogłoby się wydawać. Zbyt wielkie zaufanie do śmiertelników już raz okazało się zgubne.

Rufus nie czekał na moją odpowiedź, najpewniej w ogóle jej nie potrzebując. Wzdrygnęłam się, kiedy nagle przemknął przez laboratorium, materializując się przy jednym z blatów.

– Zacznijmy od tego – zaproponował, wracając do mnie.

W roztargnieniu spojrzałam na niewielki przedmiot, który trzymał w dłoniach. Rozpoznałam go i to bez większego problemu – mały pilot albo... głośnik, jak zasugerowała Alice. Serce zabiło mi szybciej ze zdenerwowania, gdy przypomniałam sobie jego działanie. Gdybym była wówczas materialna i nie zdołała czegokolwiek zrobić, żeby to urządzenie wyłączyć...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz