Snape chodził wokół biurka, przy którym siedziałam naprzeciwko jego pustego fotela. Jak się domyślam, wymyśla coś okropnego.
-Może mi Pani opowiedzieć o tym, co powiedział Pan Malfoy?- zapytał po chwili.
-Draco powiedział, że wyczuł Pan w amortencji...mnie...ponieważ czuł pan róże czereśnie i..pergamin?- pokiwał głową- A ja kocham róże, mam czereśniowy błyszczyk, a pergaminu aż nadużywam do zapisywania przepisów na eliksiry, które zmieniam jak już pan wie.
-Też robiłem to w twoim wieku...i teraz jestem Mistrzem Eliksirów.. może tobie też uda się to osiągnąć- powiedział spokojnie, i nie tak oschło jak zwykle.- a co do słów Dracona...jest to bardzo możliwe. -powiedział niskim głosem nachylając się do mnie. - Nigdy nie wiadomo... -spojrzał mi prosto w oczy.- I szczerze nie mogę doczekać się twojego eliksiru. Ma bardzo ciekawe zastosowanie, i nie ma żadnej podobnej do tej mikstury.
-Możliwe?..-patrzałam na niego- em.. tak, tak. Nie wymyślałam go długo, robiłam tylko to co czuję i wpadnie do głowy. Ale ma bardzo ciekawy kolor, ale to zobaczy Pan po lekcjach, jak przyniosę. -oznajmiłam nauczycielowi.
-Jasne. I tak naprawdę nie dam ci kary, bo nic złego nie zrobiłaś. A ja coś nielegalnego w tej szkole, już tak.-powiedział a ja nie domyśliłam się o co chodzi.- możesz iść, spotkamy się po kolacji, także zaczekasz przed Wielką Salą. -powiedział, a ja wyszłam i pędem pobiegłam do dormitorium chłopców, po Dracona.-Draco, Draco! Nie uwierzysz!!-piszczałam podekscytowana.
-Jeju...co jest? Pocałował cię?-zaśmiał się chłopak.
-Co? Nie! Pochwalił mnie! I powiedziałam mu o takim jednym eliksirze który stworzyłam, jest jak Veritaserum ale mówi się o tym co się czuje do danej osoby, której patrzysz...a zresztą! Powiedział, że chce spróbować, i że spotkamy się po kolacji przed Wielką Salą i pójdziemy do jego gabinetu tak jak przed chwilą.-opowiedziałam szybko.
-No dobra dobra, ciekawe co wyzna- zaśmiał się- a co mówił o tej amortencji z korytarza?
-Ah... powiedział że to możliwe, i nic nie wiadomo.- powiedziałam a Draconowi w oczach zabłysły iskierki.
-Merlinie! Nina on coś do ciebie czuje! Jestem pewien!- mówił z ekscytacją.
-Draco...wolę się tak nie cieszyć, bo co jak...
-Czekaj. Ty. Coś. Do. Niego... Merlinie! Ma wychlać ten twój eliksir! A ty masz mi wszystko potem opowiedzieć, ze szczegółami!- mówił jak najęty.
-Oj dobra dobra... i tak, mam coś do niego.- przyznałam się.
-No przecież ja to wiem. Od dobrych dwóch lat!- powiedział znów podekscytowany.
Przewróciłam oczami. Pora iść na kolejne lekcje...Lekcje mijały dosyć szybko, a ja stresowałam się prezentacją eliksiru. No bo mam pokazać mój wyrób samemu Mistrzowi tej dziedziny! To taki stres! Co jak powie coś typu „Beztalencie!" Albo „To nawet nie jest jak eliksir, tylko ścieki!"... Merlinie pomocy!
Nadeszła pora kolacji, spędzałam ją jak zwykle, z Draco przy stole. Jedliśmy zwykłe kanapki, nigdy nie jedliśmy dużo bo po prostu małe ilości nam wystarczały. Znów zauważyłam wzrok Severusa.
-Draco...bo on ciągle patrzy...- powiedziałam szeptem przyjacielowi.
-Nina nie dramatyzuj. Może się facet zakochał, pierwszy raz od jakichś szesnastu lat... a jak już mówimy o pierwszym razie... może dzisiaj ten tego..- powiedział z nutką rozbawienia w głosie.
-Malfoy!- zaśmiałam się- Nie wymyślaj takich rzeczy, to nielegalne... właśnie! Snape powiedział mi wtedy, u niego, że nie da kary bo nic nie zrobiłam, a on tak, nielegalnego w tej szkole!- powiedziałam nagle przypomnianą rzecz.
-Ooooh czekaj czekaj czekaj... co tu jest nielegalne... palenie, jak wszędzie... chodzenie po ciszy nocnej...wchodzenie dziewcząt do dormitoriów chłopców i na odwrót...wstęp na trzecie piętro...bycie nauczyciela z uczenni- Nina. To jest to.
-Draco... zobaczę za chwilę...muszę zaraz iść przed Salę i pójdziemy. Potem ci opowiem, obiecuję.-powiedziałam.
-Trzymam za słowo, jestem ciekaw tego co zrobi nietoperz- zaśmiał się lekko i puścił oczko.Wyszłam przed Wielką Salę, tak jak wcześniej nauczyciel wyszedł sekundę po mnie. Skierowaliśmy się do gabinetu, a tam wyjęłam torbę z eliksirem, przepisem na niego i składnikami. Wyciągnęłam z torby fiolkę i podałam nauczycielowi.
-Jakby pan chciał, mogę też uważyć, mam przepis i składniki.
-Będziesz mogła. -powiedział przyglądając się eliksirowi.- rzeczywiście, imponujący wygląd...przeważnie eliksiry są jasne, a ten jest dosłownie kruczoczarny, z ciemno zielonymi przebłyskami.
-Wiem, też mnie to z początku zdziwiło.-powiedziałam także patrząc na eliksir.
-Dobrze. W takim razie... mogę spróbować?- zapytał czarnowłosy.
-Oczywiście, proszę spojrzeć mi w oczy dopiero po chwili od połknięcia mikstury. Smak też będzie dopiero po dwóch sekundach. -poinformowałam profesora.
-Jasne.- powiedział i wypił dawkę eliksiru.- Mm...rzeczywiście smakuje jak czereśnie, a pachnie jak róże...mógłby mieć kolor różowy... tak właściwie, to wiesz dlaczego ma taki kolor?- zapytał patrząc w dół, żeby jeszcze nic nie mówić przez działanie eliksiru.
-Tak, eliksir czasem przejmuje barwę nie od składników, a od upodobań stwórcy. Przeważnie ma kolory znaczące dla osoby którą...kocha lub nadzwyczaj lubi.- odpowiedziałam.
-Dokładnie..-oznajmił i uniósł głowę tak, że patrzył na mnie, ale nie w oczy. Odwróciłam wzrok ze stresu.- Hej, spójrz na mnie.- powiedział... całkiem miło. Uniosłam wzrok tak, że teraz patrzeliśmy sobie prosto w oczy.
-Może Pan mówić.- nie odrywałam wzroku z jego czarnych oczu.
-Tak, wiem...-oznajmił- Jesteś fascynująca...uzdolniona i utalentowana...kocham osoby, które mają takie pasje i poświęcają się im tak, jak ty...po prostu...kocham ciebie.- powiedział spokojnie, jego aksamitnym głosem, a mnie zamurowało. Po powiedzeniu prawdy eliksir przestał działać, a nauczyciel nadal patrzał mi w oczy.
-Myślę... że działa.- powiedział unosząc kącik ust.
-Czyli Amortencja... to prawda..?- zapytałam szerzej otwierając oczy.
-Najprawdziwsza prawda.- powiedział a ja poczułam gorąco na policzkach.
-Teraz możesz uważyć eliksir. -podał mi kociołek.- Spokojnie, to twój, wziąłem go z klasy. Przeczuwałem, że weźmiesz składniki.-powiedział to, jakby czytał mi w myślach.
-Dziękuję.- powiedziałam i odebrałam kociołek, dodawałam składniki odpowiednio z moim przepisem. Nauczyciel uważnie przyglądał się temu co robię, co jakiś czas rzucał uwagi, ale pozytywne.
-Już. -oznajmiłam po skończeniu, nauczyciel spojrzał na miksturę.- Wyszła.
-Wiesz co powiem, przez patrzenie mi w oczy? Szok. -powiedział a ja lekko się uśmiechnęłam.
-Możliwe. -odpowiedziałam tak samo, jak profesor wcześniej.
________________________________
979 słów
CZYTASZ
𝐇𝐢𝐬 𝐬𝐩𝐞𝐥𝐥𝐬 || 𝐒𝐞𝐯𝐞𝐫𝐮𝐬 𝐒𝐧𝐚𝐩𝐞
FanfictionHogwarcki Mistrz Eliksirów...uczy w tej szkole już dobre dziesięć lat, a nadal tęskni za zielonooką rudą dziewczyną...A może znów się zakocha? W blondynce o niebieskich, przygaszonych oczach, bladej cerze i lekko zadartym nosem? Ale... sporo młodsze...