Ostatnimi czasy dni mijały monotonnie, można by to nazwać rutyną, która prześladowała praktycznie wszystkich.
Może kiedy Czarny Pan jeszcze istniał było strasznie, ale teraz, kiedy wszystko było spokojnie...było aż zbyt spokojnie.
Wszyscy szukali zajęcia, co prawda zakochani nastolatkowie chodzili na błonia o zachodzie słońca, co nawet Severus Snape musiał przyznać, było pięknym widokiem.
Inni chodzili na zajęcia dodatkowe, takich udzielali Filius i Minerwa. Nina razem z Severusem po prostu spędzali ze sobą czas. Raz na błoniach, raz w jego kwaterach a czasem nawet w sali eliksirów. Oboje mieli zapał do tworzenia mikstur, co bardzo im obojgu pasowało. Jednym razem, kiedy robili eliksir miłosny Severus zamyślił się, co było po prostu dziwaczne, przecież to nietoperz z lochów! On? Zamyślić? Niemożliwe! A jednak... Tak więc przez jego zamyślenie się, eliksir wybuchł tworząc różową chmurę oparów, oraz dziwne zachowanie (co było skutkiem ubocznym przedawkowania mikstury).~Wspomnienie~
Nagle w laboratorium zrobiło się różowo. Nina, która była w składziku po składniki do uzupełnienia półek akurat weszła. Snape, gdy tylko ją zobaczył od razu oczy mu błysnęły. Zaczął iść do niej ''drapieżnym'' krokiem. Nie ukrywajmy, troszeczkę się wystraszyła. Jego wzrok, był taki jakby chciał ją pocałować, pchnąć na ścianę, rzucić na łóżko i ''wziąć'' nawet na blacie obok kociołków, a to wszystko jednocześnie!
-S..Severusie? W-wszystko dobrze...?- zapytała drżącym głosem cofając się równo z jego krokami w przód.
-Mm...oczywiście- odpowiedział głębokim głosem a Nina wpadła na ścianę.
-Sev..p-przestań...proszę- wybełkotała patrząc w jego czarne jak bezdenna studnia oczy.
-Kochanie...przecież nic ci nie zrobię...nic złego...-powiedział przybliżając się tak bardzo, że mimo swojego położenia, przylegająca do ściany Nina chciała cofnąć się jeszcze bardziej.
W końcu nie wytrzymał i pchnął ją na ścianę zachłannie i namiętnie całując. Black oddała pocałunek, ale nadal przerażona. Odsunęła od siebie mężczyznę, ale ten nie dawał za wygraną. Zostawiał mokre pocałunki na jej szyi, lekko ją podgryzał i zostawił kilka malinek. Po jakimś czasie nadal przytrzymując ją przy ścianie Severus oparł się kolanem między jej nogami i spojrzał w oczy.
-Wiesz jak bardzo cię kocham...?- wyszeptał jej do ucha muskając kosmykami włosów twarz młodej kobiety.
-Wiem..ja ciebie też...ale ja jeszcze n-nie chcę...znaczy...ja nie potrafię.- powiedziała jąkając się na co nietoperz zareagował złośliwym uśmiechem.
-Ja cię nauczę~.-powiedział nisko.
-Z pewnością, ale nie uważasz, że można to zostawić n-na p-później..?- zaproponowała wystraszona.
-Można by było tak zrobić...ale nie.-i znów pocałował dziewczynę, ta odepchnęła go lekko i przypomniała coś sobie. Niespodziewanie uderzyła go w twarz, a Snape prawie upadł. Po kilku sekundach jednak wstał otrząsając się z transu.
-Ja...ja wiem, że ty masz potrzeby, jesteś dorosłym mężczyzną, rozumiem to. Przecież każdy czegoś potrzebuje, racja?-mówiła szybko i bez zastanowienia- ja chętnie bym to... z tobą zrobiła, ale nie chcę..żebyś się zawiódł...po prost- przerwał jej mówiąc...
-Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć...to amortencja, wiesz że jak się przedawkuje...dzieją się dziwne rzeczy z człowiekiem...-wyjaśnił swoje zachowanie patrząc na nią, ale już nie drapieżnie tylko spokojnie, z widoczną troską.
-Wybuchła..?- zapytała po chwili.
-Zamyśliłem się...oh nie patrz tak na mnie! To że uchodzę za zimnego dupka bez uczuć nie znaczy że nie mam naturalnych ludzkich odruchów!- powiedział z lekką urazą.
-Przecież ja tak nie myślę. Wiesz co...?
-Słucham?- spojrzał pytająco w jej oczy.
-Może zapomnijmy o tym...wydarzeniu..?- powiedziała niepewnie.
-Jeszcze raz cię przepraszam. Nie panowałem nad sobą.- zaczął się tłumaczyć profesor- nie chciałem, znaczy chciałem ale nie w taki sposób- pierwszy raz widziała to, jak Snape jest zestresowany- wiesz że chcę mieć rodzinę, ale nie tak...znaczy tak bo tak to się robi...w sensie.. ah co ja najlepszego wygaduję?!- skarcił się po chwili monologu.
-Severusie. Też chcę rodzinę, taką własną. Ale poczekajmy może aż skończę szkołę?- powiedziała patrząc mu w oczy.
-Tak. Jasne. Oczywiście- odpowiadał szybko.Po tej sytuacji Snape bał się do niej zbliżyć, bał się, że przez głupi błąd, jakim był wybuch eliksiru, straci kolejną kobietę. Co prawda Lily obraziła się za nazwanie jej szlamą, a to co innego niż nieopanowanie emocji i chęci.
Przepraszał Ninę jeszcze kilkaset razy, nie dało się tego zliczyć. Ale jego myśli były błędne, dziewczyna zrozumiała że to przez opary Amortencji i wybaczyła mu tak naprawdę od razu.
Severus w końcu uwierzył w wybaczenie i cieszył się, że ma przy sobie taką osobę jak ona.Nauczyciel właśnie przechodził przez korytarz, którym w tym momencie przebiegał nie kto inny, jak Potter. Mistrz Eliksirów zatrzymał go i obdarzył spojrzeniem godnym Bazyliszka.
-Co robisz, Potter?- zapytał z przekąsem.
-Panie Profesorze, śpieszę się na lekcję OPCM'u.- wyjaśnił chłopak.
-Powiedzmy, że wierzę. Dwanaście punktów od Gryffindoru.- powiedział twardo a z pojemnika wypełnionego rubinami ubyła określona liczba.
Potter westchnął i poszedł dalej, bez zgody nauczyciela przez co Snape znacząco się zdenerwował. Lepiej teraz nie było mu stanąć na drodze. Nawet jeśli zobaczyłby Puchona, odjąłby punkty Domu Lwa. Chłopak działał na niego jak dropsy na Dumbledora. Szał, ale nie pozytywny, tak jak szał na punkcie dziewczyny. Szał, który doprowadzał do białej gorączki. Jego podobieństwo do Jamesa prześladowało Snape'a, a oczy przypominały o dawnej miłości do rudowłosej. Pogodził się ze stratą po wyznaniu uczuć do jego aktualnej i najszczerszej miłości.
Snape śnił o posiadaniu rodziny, jego sny były urocze. Naprawdę. Na przykład ten!~
Snape siedział przy stole nauczycielskim w Wielkiej Sali, podczas obiadu. Nagle do stołu podeszła nowa nauczycielka eliksirów, która pracowała wspólnie z Severusem.
-Sev, powiedz im coś! Biegają po całym zamku, martwię się, co jak coś sobie zrobią?- mówiła kobieta.
-Pani Snape, jestem pewny tego, że dziewczynki nic sobie nie zrobią, zamek jest w miarę bezpieczny.- powiedział spokojnym tonem upijając łyk wina.
-W miarę?! Severusie! Jak możesz tak bardzo zignorować swoje własne córki!- palnęła z oburzeniem.
-Oh Nino! Przestań już..- chciał coś powiedzieć, ale do Wielkiej Sali wbiegły dwie dziewczynki. Jedna mająca dwa lata, a druga cztery.
-Mamo! Lilka znowu wylała na mnie sok!- skarżyła się czterolatka, co wywołało „Awww" wśród uczniów Hogwartu. Kobieta westchnęła.
-Emmo, Lily ma dopiero dwa lata, bądź odpowiedzialną starszą siostrzyczką i traktuj to z wyrozumiałością- powiedziała przyjaźnie Nina. Snape wstał od stołu, a to już wywołało niepewne spojrzenia uczniów. Jednak złapał młodszą córkę w ramiona i podrzucił ją w górę. Po złapaniu jej ucałował dziewczynkę w czoło i się uśmiechnął.
-Tatusiu! Puść!- śmiała się Lilyann.
-Nie ma mowy.- powiedział swoim niskim głosem profesor, na co uczniowie od razu zmienili nastawienie z przerażenia na rozczulenie, za co oberwali od Snape'a mroźnym spojrzeniem. Była Pani Black przewróciła oczami kładąc dłoń na swoim lekko zaokrąglonym brzuchu, gdzie rósł mały Tobias Snape.
-Dobrze dziewczynki, dajcie tatusiowi zjeść obiad, potem się z wami pobawi.- zapewniła Nina i uśmiechnęła się do córeczek.
-Ty też masz coś zjeść, Nino. -odezwał się Dumbledore patrząc na nią i na Severusa na zmianę.
-Albusie, nie jestem głodna...-posłała dyrektorowi lekki uśmiech.
-Nosisz pod sercem Snape'a juniora, zjedz coś słodkiego. Może nie będzie gorzki jak tatuś.- powiedział Drops, czym wywołał lekki śmiech nawet u Mistrza Eliksirów.
-Może tu masz rację.- przyznał nietoperz.
-Wiem.- puścił oczko starszy czarodziej na co zaśmiała się i złapała babeczkę ze stołu, po czym wyszła z Sali odprowadzając córki do kwater należących do niej i Snape'a. No i oczywiście ich małej, własnej rodziny.
Snape odprowadził wzrokiem swoje trzy panie i syna w jednej z nich, uśmiechnął się pod nosem i wrócił do jedzenia uświadamiając sobie, że nareszcie ma swoją rodzinę, żonę którą kocha nad życie, dwie córki tak bardzo podobne do ich mamy, oraz syna który jeszcze nie zobaczył tego świata.
~Chciał, bardzo chciał. Oraz miał nadzieję, że sen nie jest jedynie jego wyobrażeniem ale też przyszłością. No może oprócz tego, że Tobias będzie wyglądał jak Nina. No niechże chociaż jedno dziecko będzie podobne do ojca!
________________________________
1270 słów
CZYTASZ
𝐇𝐢𝐬 𝐬𝐩𝐞𝐥𝐥𝐬 || 𝐒𝐞𝐯𝐞𝐫𝐮𝐬 𝐒𝐧𝐚𝐩𝐞
FanfictionHogwarcki Mistrz Eliksirów...uczy w tej szkole już dobre dziesięć lat, a nadal tęskni za zielonooką rudą dziewczyną...A może znów się zakocha? W blondynce o niebieskich, przygaszonych oczach, bladej cerze i lekko zadartym nosem? Ale... sporo młodsze...