Wszyscy, którzy mieli ochotę na wyjście do miasteczka stali przed bramą Hogwartu wraz z opiekunami domów.
Zbliżała się wiosna, dlatego uczniowie jak i nauczyciele byli ubrani tak, żeby nie było ani za zimno ani za gorąco, przeważnie była to bluza, koszula lub cienka kurtka.-Dobrze...skoro wszyscy już tu jesteśmy, możecie wejść do powozów. W jednym maksymalnie piątka uczniów, żebyście się nie pościskali- przewrócił oczami Snape.
Kiedy wszyscy zajęli miejsca powozy ruszyły.
Widać było, że niektórzy są zdziwieni, bo uważają, że powozy prowadzone są...same z siebie, bez niczego co je ciągnie.-Serio? Przecież to niemożliwe! Coś musi je prowadzić!-kłócili się Ślizgoni w jednym z pojazdów.
-No ale co w takim razie?? Bo ja nie wiem!
-A ja wiem? Ehh...koniec, zapytajmy Nietop- Snape'a.
-Racja, lepiej spytać-przytaknął chłopiec.Severus siedział wraz z Niną, z którą prowadził dosyć przyjemną rozmowę.
-Widzisz je?-wskazał na Testrale ciągnące powozy.
-Tak...widzę.-westchnęła-To ciekawe stworzenia, nieprawdasz?
-Zgadzam się, to interesujące, że widzą je tylko ci, którzy widzieli śmierć...
-Zawsze byłam ciekawa jak to możliwe. Severusie? Kogo śmierć widziałeś..?-zapytała ale po chwili szybko dodała- Przepraszam! Nie powinnam pytać o takie rzeczy!
Snape pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
-Zdecydowanie za dużo mnie przepraszasz, a pytanie nie jest zakazane, więc można je zadawać. Widziałem Lily.-odpowiedział patrząc w oczy dziewczyny.
-...przykro mi.-spojrzała na niego.-Ja widziałam mamę...
-Musiało cię to zaboleć, ale cię rozumiem.
Powiedział i przytulił ją do siebie ramieniem składając na czubku głowy delikatny pocałunek. Zwrócił tym gestem uwagę uczniów, ale tylko przewrócił oczami i posłał im złośliwy uśmiech.Po półgodzinnej podróży dojechali na miejsce.
Uczniowie rozeszli się do sklepów i uliczek wraz z nauczycielami. Niektórzy, żeby dać nauczycielom spokój chodzili z prefektami domów.Snape wraz z narzeczoną tak jak się umówili spotkali się przy strumyku, o którym mówiła Nina.
-Rzeczywiście, pięknie tutaj...-przyznał rację mistrz eliksirów.
-Przecież wiem!-zaśmiała się Black co odwzajemnił jej towarzysz.
-Wiesz...boję się przyszłości. A jeśli twoje słowa to nie bajka, boję się w nią spojrzeć.-wyznał po chwili ciszy.
-Tak myślisz? Tu są tylko pojedyncze obrazy...całe wydarzenia rzadko..bardzo rzadko.
Profesor po namyśle spojrzał w wodę i ujrzał kilka obrazów. Otworzył szerzej oczy.
-Coś się stało?-zapytała zdezorientowana Nina.
-Nie..tylko widziałem..coś.-odpowiedział szybko.W tym samym czasie w Trzech Miotłach Draco wraz z Hubertem pili sok dyniowy i jedli ciastka z czekoladą.
-No nie gadaj!-powiedział Grey z pełnymi ustami.
-No na serio!-odpowiedział w takim samym stanie Malfoy.
-Nie wierzę ci. Udowodnij.
-Idioto jak możesz nie wierzyć że cię kocham?
-Normalnie! Udowodnij!-powtórzył Puchon.
W odpowiedzi otrzymał pocałunek na ustach.
-Wystarczy tyle?-uniósł brew Dracon.
-Nie.-zaprzeczył kręcąc głową.
Blondyn westchnął i ponowił „zapewnianie"
-Ehh. Ujdzie.-usłyszał jako odpowiedź.Wycieczka dobiegała końca, Snape jeszcze tak jak zamierzał kupił garnitur w sklepie Madame Malkin. Po zakupie już wszyscy ruszyli z powrotem do Hogwartu. Podróż powrotna trwała dłużej niż przyjazd, ponieważ było już ciemno, a Testrale zachowały bezpieczną prędkość chodu.
Kiedy uczniowie porozchodzili się do dormitoriów a nauczyciele do kwater Snape wraz z Niną udali się w swoje ulubione miejsce spotkań.-Ahh...-westchnął mężczyzna-wiesz, że jak byłem mniejszy to często siedziałem tu z Lily?
-Tak, opowiadasz o tym za każdym razem, kiedy tu jesteśmy. Czy ja coś dla ciebie znaczę? Ciągle mówisz o Lily!
-Jasne że znaczysz, i to bardzo bardzo dużo.-powiedział poważnie mierząc ją wzrokiem.
-Tak? To dlaczego ciągle słyszę Lily to..Lily tamto...?-uniosła brwi.
-...po prostu jesteś zazdrosna.
-Nieprawda!-krzyknęła na niego.-Nigdy nie będę ani nie byłam zazdrosna.
-Pff.-prychnął.-Czemu myślisz że mi na tobie nie zależy?
-Bo ciągle o niej mówisz. Czasem zastanawiam się, czy jesteś zaręczony z Lily czy ze mną...-spojrzała mu w oczy a on spojrzał na nią z troską.
-Kochanie, gdybyś dla mnie nic nie znaczyła, to czy zobaczyłbym tamtą rzecz w rzece?-zapytał a ona pokręciła głową na nie.-Albo czy zrobiłbym to?-powiedział i delikatnie ją pocałował.
-No dobrze. Ale co widziałeś?
-Wiesz...to było dziwne, ale widziałem ogród przed naszym domem, a potem w tym ogrodzie nas, którzy gonili malutkie dzieci...przypominało to moje sny.-opowiedział a dziewczyna się zaśmiała.
-Widziałam coś bardzo podobnego, nawet identycznego.-Snape przewrócił oczami i przytulił ją do siebie patrząc na pokryte gwiazdami niebo.Natomiast Draco i Hubert inaczej spędzili ten późny wieczór. Na kłótniach.
-Jak mogłeś mi to zrobić?!-dopytywał Ślizgon
-Jesteś fałszywym idiotą!-krzyczał Puchon.
-Serio? A ty bezużyteczną szlamą!-spojrzał na niego lodowatym spojrzeniem.- Mam cię dosyć.
-Ja ciebie też!-powiedział Grey i wyszedł z dormitorium wraz z hukiem.
________________________________
751 słów
CZYTASZ
𝐇𝐢𝐬 𝐬𝐩𝐞𝐥𝐥𝐬 || 𝐒𝐞𝐯𝐞𝐫𝐮𝐬 𝐒𝐧𝐚𝐩𝐞
FanfictionHogwarcki Mistrz Eliksirów...uczy w tej szkole już dobre dziesięć lat, a nadal tęskni za zielonooką rudą dziewczyną...A może znów się zakocha? W blondynce o niebieskich, przygaszonych oczach, bladej cerze i lekko zadartym nosem? Ale... sporo młodsze...