Park Jimin, jako jeden z najwybitniejszych, jak i najmłodszych wynalazców w Seulu. Od 2014 roku wraz z grupą naukowców z jego wydziału, pracują nad projektem, stworzenia robota na wzór człowieka. W 2018 roku ich ciężka praca zostaje ukończona sukc...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dwa miesiące później...
Jimin jak zawsze o ósmej rano wszedł do budynku uniwersytetu, lecz zdziwiło go to, że nie ma na swoim miejscu w głównym holu tej wnerwiającej recepcjonistki, która zawsze go zaczepiała. Ogólnie coś dla Park'a tutaj nie grało, było dziwnie cicho jak i powietrze wydawało się ciężkie.
Ignorując to dziwne uczucie, poszedł w stronę sali Jungkook'a.
- Jestem Jungkook i mam dla ciebie twoje ulubione bułeczki.- Powiedział z uśmiechem, idąc w stronę biurka, nie zwracając uwagi czy jego podopieczny leży w łóżku.
Gdy nie dostał odpowiedzi, odwrócił się zdziwiony i spojrzał na łóżko, które było puste. Szybko podszedł do pustego łóżka, biorąc w swoją dłoń wyrwany wenflon. Zszokowany, spojrzał na podłogę, która jak wchodził do sali, była czysta, a teraz na niej było widać smugę krwi, ciągnącej się do drzwi i na korytarz.
Jimin w przekonaniu, że Jungkook wyszedł w tamtą stronę, spanikowany szukając pomocy, powędrował w tamtą stronę za śladem krwi.
Idąc za śladem, coraz bardziej czuł, jak w głowię, powoli zaczyna mu się kołować. Gdy doszedł do drzwi sali numer "97" oparł się o framugę drzwi, łapiąc się jedną ręką głowy, lecz gdy jego wzrok się wyostrzył w ciemność, wręcz go zamurowało na tamten widok i ignorując ból głowy, podbiegł do leżących na ziemi zakrwawionych ciał, z których z szyj leciała nadal krew.
- Co jest kurwa.- Ukucnął zszokowany przy jednym z ciał pracowników tej placówki, zdejmując swoją bluzkę, by zatamować krwawienie.
W tym samym czasie zatrzasnęły się z głośnym hukiem drzwi, a w ciemności było można zobaczyć dwa niebieskie punkty, z czasem z ciemności zaczęła wyłaniać się sylwetka, którą Park od razu rozpoznał.
- Jungkook..- Cicho wymamrotał do siebie i wstał z kolan, nie tracąc ze wzroku zakrwawionego młodszego. Lecz młodszy jak torpeda odbiegł do niego i rzucił ciałem Jimina o ścianę.
- Oj Park, ty naprawdę myślałeś, że będziesz mną rządzić. - Patrzył młodszy z kpiną na starszego, kopiąc go w brzuch i patrząc, jak wypluwa z ust własną krew.
- Czemu to robisz.- Wysapał cicho, wycierając z kąta ust krew. Lecz nie dostał, odpowiedzi tylko poczuł, jak ostrze przebija jego skórę na szyi, a po sali wybrzmiał jego krzyk.
ღ
Park z krzykiem obudził się w swoim dużym łóżku. Jego oddech był przyśpieszony, a całe jego ciało było spocone.
- Ja pierdole.- Usiadł na łóżku, spoglądając w okno, starając się stopniowo umiarkować oddech.
Od jakiegoś tygodnia, Jiminowi śnił się cały czas ten koszmar i zawsze budził się z krzykiem. Nie wiedział, czym to było, spowodowane, ale zaczynało go to irytować, bo czasem widział tego Jungkook'a ze znów w tym prawdziwym Jungkook'u. Chociaż, że młodszy był zawsze potulny, ale może głęboko w duszy skrywał się ten młodzieniec ze snów?
Pomijając te myśli, Park wstał z łóżka, gdy zauważył godzinę, która wybijała na zegarku. Podszedł do szafy i wybrał z niej standardowo jeansy oraz do tego szarawy sweter.
Podczas prysznicu, który był niezbędny, mężczyzna myślał nad tym, kiedy zabrać Jungkook'a za mury uniwersytetu. Gdyż potrafił chodzić, lecz przez te sny, też obawiał się tego, że jeśli będzie dawał mu za wiele swobody to stanie się tak jak w śnie.