Park Jimin, jako jeden z najwybitniejszych, jak i najmłodszych wynalazców w Seulu. Od 2014 roku wraz z grupą naukowców z jego wydziału, pracują nad projektem, stworzenia robota na wzór człowieka. W 2018 roku ich ciężka praca zostaje ukończona sukc...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Po zakończonym wywiadzie Jungkook szybko powędrował do pomieszczenia, mając nadzieję, że starszy tam na niego czekał. Rozejrzał się po pokoju, nie widząc na żadnej z kanap Parka. Zaczepił jednego z mężczyzn.
- Przepraszam, czy widział pan, czy pan Park Jimin był tutaj, czy gdzieś nie poszedł?- Powiedział do jednego ze scenografów w podeszłym wieku.
- Widziałem jak, wychodzi z budynku.- Odpowiedział, zgadnie z prawdą. - Dziękuje.- Jungkook odpowiedział szybko i pobiegł do drzwi, zabierając swoją kurtkę z wieszaka po drodze.
- Cholerami. - Powiedział cicho, gdy zobaczył, że nie ma pojazdu Parka na parkingu. Czy naprawdę Jimin był aż tak zły na niego, że zostawił go samego pośrodku wielkiego miasta? Jungkook wiedział, że nie powinien tego mówić, ale nie spodziewać się takich konsekwencji.
Chłopak sięgnął do kieszeni swojej kurtki po telefon i od razu wybrał numer do Jimina.
Pierwszy sygnał.. Drugi.. Trzeci.. Abonament chwilowo niedostępny.
Jungkook nerwowo podrapał się po tyle swojej głowy, nie miał kompletnie pojęcia co robić, nie znał dokładnego adresu mieszkania starszego, a jak nie odebrał, to chyba nie chce go na razie rozmawiać, a tym bardziej widzieć. Postanowił więc przejść się już oświetlonymi ulicami Seulu.
Ze względu, że akurat w tym czasie była zima w Korei, sama kurtka nie starczała, aby ogrzać ciało Jungkooka, które już delikatnie dawało znać, że jest wychłodzone. Zmarznięty usiadł na jednej z ławek znajdujących się w parku, delikatnie spuszczając swoją głowę do dołu, patrząc na rozładowany telefon w swoich dłoniach, na którego ekran zaczęły spadać zimne płatki śniegu.
Jimin
Gdy usłyszałem słowa Jungkooka, jakie powiedział przed kamerami, byłem zdziwiony, jak i po części zły, przez co wyszedłem z budynku. Kierując się od razu do swojego samochodu, nie zwarzając na to, że młodszy nie będzie miał czym wrócić do domu. Nie odbierałem od niego telefonu, nie chcąc rozmawiać na ten temat przez telefon, chciałem poczekać, jak wróci do mojego mieszkania.
Dopiero jego nieobecność zaczęła mnie martwić, gdy było już całkowicie ciemno na dworze, a go nadal nie było. Wtedy sobie zdałem sprawę, że Jungkook nie znał mojego adresu i na pewno nadal na mnie czekał pod budynkiem. Wziąłem swój telefon w dłoń i wykręcając numer młodszego, zarzuciłem na siebie ciepły płaszcz.
Abonament chwilowo...
Usłyszałem tylko ten wnerwiający głos sekretarki.
- Cholera.- Powiedziałem cicho i zamykając na klucz drzwi mieszkania. Zbiegłem schodami na dół klatki, w której mieszkałem i wsiadłem do samochodu, jadąc w kierunku budynku. Mając nadzieję, że młodszy czeka na mnie w środku.
ღ
Od godziny błądziłem w okolicach danego budynku, szukając Jungkooka, który mógł przechadzać się pobliskimi ulicami. Bo przecież nie mógł daleko odejść.
- A może tam jest.- Podjechałem na pobocze, wychodząc z samochodu, zakładając przy tym czapkę na moje ciemne włosy, kierując się w głąb parku. Mając nadzieję, że znajdę na jednej z ławek chłopca. Było cholernie zimno, a dobrze pamiętając, nie założył nic oprócz kurtki. W Korei zimą dni są ciepłe, ale noce są okropnie zimne, wystarczy kilka godzin a organizm człowieka dostać niezłej hipotermii.
Po wędrowaniu kilkunastu minut po parku zerknąłem na postać siedzącą na ławce pod latarnią, poszedłem tam szybko, mając przeczucie, że to Jungkook. Nie myliłem się, to był młodszy, siedział skulony na ławce, trząsący się z zimna.
Od razu po zobaczeniu tego widoku nałożyłem na jego głowę czapkę, biorąc go na ręce, niosąc go do samochodu.
- Przepraszam cię Kookie.- Cicho szepnąłem pod nosem i cmoknąłem go w czoło, patrząc, jak chłopiec wtula się w mój płaszcz, nie przestając iść w kierunku samochodu. W tej chwili dziękowałem sobie samemu, że utrzymywałem wagę chłopaka, przez co był leciutki.
Delikatnie posadziłem drobnego chłopca na siedzeniu obok kierowcy, idąc samemu usiąść od strony kierowcy. Przed wyjechaniem na drogę, jeszcze przez chwilę spojrzałem na bladszą skórę młodszego niż miał zazwyczaj, delikatnie przejechałem swoją dłonią po jego policzku i ustawiłem klimatyzacje na ciepły nawiew. Zaczynając się kierować w stronę mojego mieszkania.
Jungkook
Gdy się obudziłem następnego ranko w łóżku. Otworzyłem oczy, upewniając się, czy przypadkiem ktoś nieznajomy nie zabrał mnie do siebie, ale na szczęście rozpoznałem swój pokój, co mnie delikatnie uspokoiło. Tylko nie wiedziałem, w jaki sposób się w nim znalazłem.
Powoli usiadłem na miękkim łóżku, oglądając się na boki. Z lewej strony ciała mogłem, zauważył jak hyung śpi oparty o łóżko, jego pozycja była bardzo nie typowa, ale nie ukrywając, wygląda uroczo jak śpi, z delikatnym uśmiechem, który też był bardzo uroczy. Delikatnie pogłaskałem go po jego ciemnych włosach z uśmiechem, kładąc się z powrotem na łóżku, przymykając oczy.
Do moich uszu doszedł cichy chichot, otworzyłem oczy, spoglądając od razu prosto w oczy Parka, na co delikatnie zabrałem swoją rękę z jego włosów. - Nie śpisz już?- Powiedziałem, odwracając wzrok.
- Tak i czemu zabrałeś rękę, było mi przyjemnie. - wydął dolną wargę przez co, wyglądał jeszcze bardziej uroczo z tymi roztarganymi włosami. Wstał z podłogi, na której siedział i usiadł na skraju łóżka, na którym leżałem.
- Przepraszam Kookie, że wczoraj się tak zachowałem, ale trochę zszokowało mnie to, co powiedziałeś.- Spojrzał w moje oczy znowu i pociągnął za moją rękę, abym usiadł, co uczyniłem. - Nic nie szkodzi, przecież nie spodziewałeś się, że twój wynalazek będzie czuł na twój widok dziwne uczucie, którego nie może zrozumieć.- Zaśmiałem się cicho, spoglądając na Jimina. Który nic nie mówił tylko, wbił się po chwili w moje usta.