Wyjątkowo krwawy dzień

143 8 1
                                    

Było już grubo po północy, a my szliśmy korytarzem. W tym momencie bardzo przestrzegaliśmy regulaminu szkolnego zabraniającego wychodzenia po 22 (wyczujcie ten sarkazm).

-Nic wam nie jest? - zapytałam (nadal zła)

-Nie

-Nic

Ja miałam rozciętą rękę, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Przecież i tak teraz wszyscy śpią i nikt nie będzie pytał co się stało, prawda?

-Uwaga! - syknęłam - Filch idzie.

Ukryliśmy się w jakiejś sali. Woźny poszedł dalej, a my wyszliśmy.

-Dobra - zarządziłam - Tu się rozdzielamy. Ja idę do siebie, wy do siebie. I ani słowa o tym, co tam się zdarzyło! Nie chcę jutro od nikogo rządnych pytań - wyjaśniłam i udałam się w stronę piwnic.

Ostatnio było sporo z perspektywy Anastazji, ale teraz wrócę do głównej bohaterki...

*Angelina*

-Gdzie żeście sie włóczyli?!? - zapytałam wściekła

Po kolacji (na której nie było ani Harrego, ani Rona, ani Anastazji) stwierdziłam, że zaczekam na chłopaków w pokoju wspólnym Gryffindoru.

Jeśli chodzi o Anastazję, to pogadałam z tym Włochem, Ivo. Powiedział, że nie widział mojej siostry. Ale chyba stwierdził, że zaczeka na nią w pokoju wspólnym Puchonów.

Wracając...

-My? - zapytał Ron - nigdzie! Tak sobie tylko... No, my.. tego... Byliśmy...

-W kuchni! - wpadł mu w słowo mój brat

-A Anastazja?

-Nie mam pojęcia

Potem zrobiłam im wykład na temat tego, że nie powinni tak sobie chodzić po Hogwarcie w nocy! Zwłaszcza, że na wolności jest ten cały potwór z komnaty tajemnic.

Mam nadzieję, że Ivo faktycznie czeka na Anastazję i zrobi jej niezłą awanturę. Czy tylko ja tu mam choć trochę rozumu?

Kilka dni później...

Z tego co wiem, to Ivo też chciał się dowiedzieć gdzie byli. I skąd to wielkie rozcięcie na ręce mojej siostry, ale nie chciała powiedzieć. Wykpiła się tym, że jest strasznie zmęczona, a potem znajdywała coraz to nowe wymówki.

Dzisiaj miał być mecz Quidditcha. Jednak zanim się rozpoczął McGonagall oznajmiła, że został odwołany. A potem ja razem z Harrym, Ronem i Anastazją poszliśmy z nią do skrzydła szpitalnego.

Okazało się, że ten potwór z komnaty tajemnic spetryfikowarł Hermionę.

Wieczorem McGonagall przyszła do pokoju wspólnego Gryffindoru oznajmić, że nie wolno nam wychodzić stamtąd. Tylko na posiłki i lekcje.

-To straszne! - mówiłam podczas odrabiania zadania domowego na eliksiry - Hermiona leży w skrzydle szpitalnym, po szkole plącze się jakiś potwór, a w dodatku mogą ją zaraz zamknąć!

-Ta - mruknął Ron - I jeszcze nam każą się eliksirów uczyć...

-Ron, błagam cię

Po chwili mój brat z Ronem zerwali się z miejsc i pod pretekstem zmęczenia poszli na górę.

Gdy wracałam z biblioteki usłyszałam komunikat

Proszę wszystkich uczniów, o udanie się do dormitoriów.
Nauczycieli zaś na korytarz na pierwszym piętrze!

Potęga trójki | Angelina PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz