*Harry*
Na szczęście uchyliłem się przed urokiem Malfoy'a. Ale niestety na jego twarzy zobaczyłem wredny uśmiech i w momencie uświadomiłem sobie, że Angelina pewnie nie zdążyła odejść. Jak na potwierdzenie tego usłyszałem jak ciało uderza o podłogę.
Podbiegłem do siostry. Na szczęście ten kretyn nie chciał mnie zabić (albo chciał tylko nie miał na tyle odwagi) i An żyła.
Minęła jednak minuta, a ja nie mogłem jej obudzić. Spanikowany ruszyłem z nią do skrzydła szpitalnego. Tam jednak okazało się, że takie przypadki są bardzo rzadkie i moja siostra koniec końców wylądowała w św. Mungu.
Jak tylko dorwę tego pajaca...
-...Harry!!!
-Mhm... tak - odburknąłem udając, że słuchałem tego, co mówiła Hermiona.
-Ale co tak? - zdziwiła się (chyba mi to słabo wyszło)-przecież o nic cię nie pytałam.
-Ciągle myślisz o Malfoy'u? - bardziej stwierdził niż zapytał Ron.
-Ta... - nie bardzo miałem ochotę na rozmowę z kimkolwiek.
-Nie myśl już o tym - poprosiła Hermiona
-Jak mam nie myśleć o tym, że przez tego gnoja moja siostra leży w Mungu i nikt nie wie co jej jest?!?
To był koniec naszej rozmowy, bo zerwałem się i poszedłem do dormitorium.
Nie chciałem, żeby ktokolwiek zobaczył, że płaczę. Tak ja płakałem (no... może nie płakałem, ale z oczu kapały mi łzy). Chyba jeszcze nigdy nie płakałem tak na serio (chyba, że za rodzicami, dawno temu).
A teraz... miałem ochotę po prostu zgnieść tego ****************(tu wstaw kilka przekleństw).
Muszę znaleźć Malfoy'a i się z nim rozmówić. I to zaraz.
Poszedłem na kolację, ale nie miałem ochoty na nic. Nagle zauważyłem, że ten kretyn wychodzi z wielkiej sali. Sam. Już widziałem co zrobię.
Zająłem czymś Rona i Hermionę (żeby go nie widzieli, bo poszliby za mną) i pod pretekstem długiego dnia i zmęczenia udałem nie za nim.
Okazało się, że przewidział, że to zrobię i czekał koło schodów.
-No proszę, Potter. Pozdrów siostrę.
-Co jej zrobiłeś?
Cisza...
-NO MÓW-ryknąłem
-Nie emocjonuj się tak. I tak nikt jej nie pomoże.
-Co chcesz przez to-
-A nawet jeśli - przerwał mi - to i tak nie dasz rady z nią normalnie porozmawiać.
-A to niby czemu?
-Pomyśl.
I odszedł do pokoju wspólnego Slytherinu zostawiając mnie samego.
Kilka miesięcy później...
Już grudzień. I święta. Ale to nie będzie miły czas. Nie taki jak wcześniej. Bo nie będzie ze mną An. Nie będzie miał kto się śmiać z naszych nieudanych prób przetransmutowania jakieś rzeczy w coś innego. Nie będzie miał kto pouczyć się z Hermioną, i zrobić czegoś głupiego z Fredem i Georgem.
To nie będą udane święta. To będą najgorsze święta (nie licząc tego, że spędzę je u Weasleyów).
W każdym razie podczas wspólnych przygotowań nikt się za bardzo nie odzywał. A może to ja się wyłączyłem. Nie wiem, ale wiem jedno: gdyby Angelina tu była... no właśnie, "gdyby". Ale jej nie ma.
Już kilka miesięcy leży w Mungu i uzdrowiciele nie wiedzą co (tak do końca) jej jest. To straszne...
23 grudnia, 19:45...
Jutro wigilia, a ja wcale nie czuję tej świątecznej atmosfery. Jest mi cholernie przykro. I jestem zły na siebie. Jakbym zamiast się odsuwać odbił zaklęcie nic by się nie stało. Ale jestem głupi!
-Harry - odezwała się Hermiona, nie zareagowałem - Harry!!!
-Co?
-Mówię coś do ciebie!
-A co konkretnie?
-Mamy dla ciebie niespodziankę.
-Nie mam nastroju na niespodzianki.
-Zobacz - Hermiona pokazała mi list ze... św. Munga. Pisali, że Angelina się obudziła.
-Idziesz z nami? - zapytała Hermiona
-Nie, to wy idziecie ze mną - zaśmiałem się. Od razu wrócił mi dobry humor.
Nie wiedziałem jeszcze jak się zdziwię jak się spotkam z siostrą...
Wpadliśmy do Munga, i od razu zwróciliśmy uwagę wszystkich dookoła, bo było już mocno po 20:00 i raczej nikogo już tam nie było, a poza tym zachowywaliśmy się chyba trochę za głośno, bo pierwsze co powiedział portier to "proszę o ciszę".
Gdy dowiedzieliśmy się, że An leży w sali 23 od razu tam pobiegliśmy. Za nami pobiegł jakiś uzdrowiciel coś krzycząc. Wpadłem do sali, reszta została wysłuchać uzdrowiciela, który jakimś cudem nas dogonił.
Dopadłem lóżka siostry i się do niej uśmiechnąłem.
-Jak się czujesz?-zapytałem.
Jej odpowiedź bardzo mnie zdziwiła...
**************************
Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodobał i nie był jakiś nudny/beznadziejny (mi osobiście się podoba).
Do następnego!
CZYTASZ
Potęga trójki | Angelina Potter
Short StoryJest to moja pierwsza książka, więc nie czytaj tego, bo nawet psycholog już nie pomoże. 11 lat temu potężny czarodziej zabił jej rodzinę. Przeżyła tylko ona i jej brat. Ale... czy na pewno? Może ktoś jeszcze żyje? W dzień 11 urodzin jej brat dostaj...