Perspektywa Lily
Obudziłam się dziś koło 9:00. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół. Rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu, zwanym kuchnią. Czyżby kolejny dzień spędzę samotnie? Przygotowałam kawę i zajęłam miejsce przy wysepce kuchennej. Nagle usłyszałam, że ktoś odklucza drzwi. Liam? Westchnęłam głęboko, lecz kiedy zobaczyłam kto opiera się o framugę drzwi, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.:
- Co tak tu cicho?
- Mieszkam sama, wiesz...
Harry spojrzał na mnie z ciekawością, a na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmieszek. Spoglądałam na niego, czekając aż coś powie.:
- Możemy to zmienić. - przegryzając wargę, zaczął do mnie powoli podchodzić. Położył dłoń na moim karku i delikatnie przyciągnął do siebie, całując moją szyję.:
- Wprowadź się do mnie.
- Słucham?
- Wprowadź się do mnie. - powtórzył, nie spuszczając ze mnie swojego wzroku. Już myślałam, że żartuje, ale On zaskoczył mnie po raz kolejny...
- Przecież to genialny pomysł. Nie dość, że będę miał cię blisko siebie, to możemy nadrobić stracony czas...No.. wiesz....
Rozmawiaślimy jeszcze z dobre 30, ustalając, że da mi jeszcze trochę czasu na decyzję. Postanowiliśmy również iść na spacer, ale najpierw musiałam się przebrać. Będąc w pokoju, podeszłam do szafy i wybrałam jeansowe rurki, niebieski sweter w gwiazdki i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie wcześniejsze ubrania i ruszyłam pod prysznic. Po 10 minutach wyszłam spod prysznica, otuliłam swoje ciało białym, puchowym ręcznikiem. Gdy tylko weszłam do pokoju, zastygłam w miejscu. Mianowicie w pokoju, na łóżku ot tak sobie siedział Harry.:
- Yhm H-harry?
- Tak, kochanie... - zaczął i gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, na jego twarzy zagości delikatny rumieniec.:
- Och, to ja poczekam..
Zanim zdążyłam zareagować Brunet wyszedł z pokoju. Ubrałam wcześniejsze przygotowane ubrania, nałożyłam delikatny makijaż. Patrząc w lustro, stwierdziłam, że wyglądam dobrze, zeszłam schodami do Harry'ego, który zdążył już ochłonąć. Zakluczyłam dom i ruszyliśmy w stronę parku.:
- Co będziemy robić później? - zapytałam zaciekawiona. Chłopak położył swoją dłoń na moim biodrze, przyciągając mnie do siebie.:
- Hmm co byś powiedziała na to by odwiedzić Zayn'a?
- Czy to on? - wskazałam chłopaka idącego w dość szybkim krokiem przed nami.:
- Nie. - odpowiedział nagle wkurzony. Gdy tylko nieznajomy był już obok nas, Harry przyciągnął mnie do siebie.:
- Proszę nie odzywaj się i mi zaufaj, dobrze?
- Ale..? - szturchnęłam go lekko oburzona.:
- Żadnego "ale", Lily. - odpowiedział bardziej do siebie niż do mnie.:
- Styles! Dobrze, że cię widzę. - zaczął Blondyn z wyczuwalną irytacją.:
- Czego chcesz, Niall? - przerwał mu Loczek, który z sekundy na sekundę robił się bardziej wkurwiony.:
- Ej, spokojnie! Chciałem ci tylko przypomnieć, że Jace jest w Londynie i cię szuka. - mówiąc to ruszył pewnym ktokiem przed siebie.:
- A zapomniałbym... Ciebie również odwiedzi, kwiatuszku! - skierował te słowa do mnie. O co tu chodzi? Jaki Jace..?
- Harry?
Ku moje zdziwieniu chłopak, bez słowa ruszył do przodu, zostawiając mnie w tyle. Po chwili zatrzymał się i wypuszczając ciężko powietrze, usiadła na ławce. Postanowiłam do niego podejść.
Perspektywa Harry'ego
Po spotkaniu Nialla'a, wiedziałem, że dzisiejszy dzień mam do dupy. Postanowiłem ochłonąć by nie wybuchnąć przy Lily. Nie chciałem by się mnie bała. Po chwili poczułem, jak dziewczyna mnie przytula.:
- W porządku?
- Tak, nic mi nie jest... Wybacz za tą sytuację. Nie miałem pojęcia, że Nialla jest w mieście.
- Nie szkodzi, ale.. Kim on był?
- Mój były kumpel. - odpowiedziałem z irytacją w głosie, a widząc niepokój w oczach Lily, przytuliłem ją mocno do siebie, całując w czoło.:
- Wybacz, ptaszyno, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać. Choć tuż za rogiem jest księgarnia, w której możemy poczytaj, jak i wypić coś ciepłego.
Gdy tylko zakończyliśmy rozmowę i opuściliśmy park, miałem w głowie tylko jedną myśl.:
"Nie pozwolę nikomu, a zwłaszcza Jace'owi położyć choćby palca na mojej Lily, malutkiej i kochanej Lily.. Choćbym miał umrzeć"!
Ok, ważna sprawa!
Prawdopodobnie rozdział na "Promises" zamieszczę w niedziele, albo w następnym tygodni, gdyż piszę na telefonie. A uwierzcie palce bolą niemiłosiernie... Do następnego^^