Ostateczna Walka

50 4 2
                                    

Obudziłam się w domu Fleur i Billa Weasleyów. Przy mnie czuwał Edward.
-O siostrzyczko obudziłaś się już. Jak się czujesz?- spytał.
-W miarę. Tylko bark mnie boli.- jęknięłam.
-Nic dziwnego. Ta Lestrange nie szczędziła sobie. Twoja rana już się prawie zagoiła, bo Bill wsmarował specjalne ziele szybko gojące. No jeszcze do tego właściwy eliksir.
-Wspaniale. A gdzie jest Anna?- spytałam.
-Jest z Harrym. Siedzą przed domem...


~Miesiąc później~
Znaleźliśmy już prawie wszystkie Horkruksy. Został jeden. I on ma się znajdować podobno w szkole. Jak pomyślę o tym że musimy tam wracać to nasz mnie głowa boli. Spakowani już stoimy i żegnamy się z gospodarzami.
-Wpadajcie częściej! Jak spotkacie jakiegoś Weasleya pozdrówcie go od nas! Pa!- krzyknął Bill. A my teleportowaliśmy się do wioski Hogsmeade. Wszędzie pusto i zimno. Aż nie podobne. Okna przybite deskami. Opatuliłam małą szczelniej. Nagle usłyszeliśmy głośne śmiechy. Ukryliśmy się za jakimiś meblami. Można było rozpoznać w tym miejscu że to niegdyś była restauracja. Stoły były przykryte prześcieradłami. Weszli tam. Zaczęli każde z nim po kolei ściągać zasłony. Nagle drzwi przed nami lekko się uchyliły. Widniał tam jakiś starzec który machał do nas abyśmy weszli do środka. Na kolanach przecząłgaliśmy się tam.
-Dziękujemy Panu za ratunek.- powiedział Ron.
-Zara. Pan to Aberforth Dumbledore. Jest Pan bratem Albusa.- powiedziałam.
-Ee tam. Może i jestem Dumbledore. Ale nie powiedziałbym że ten stary dureń jest moim bratem.- wychrypiał.
- A to dlaczego?- spytała Hermiona.
-Odwróciłem się od niego! To stary zagorzały kretyn! Przez niego zginęła Ona- powiedział pokazując na obraz. Widniała na nim kobieta.
-To Ariana Dumbledore. Ich siostra.- dodałam.
-Pomoże nam Pan dostać się do Hogwartu?- spytał Potter.
-A to dlaczego?
-Bo Sam-Wiesz-Kto powrócił? W zamku jest ukryta pewna rzecz. Jak ją zdobędziemy i zniszczymy będzie zwykłym człowiekiem.- rzekł Edward.
-Musi nam Pan pomóc!- dodała Hermiona. Starzec wskazał na obraz. Kobieta odchodziła, a potem zaczęła wracać. Nagle wrota się otworzyły a w nich był Neville?
-Neville!- Krzyknął Ron.
-Chodzcie! Tędy dostaniemy się do szkoły. Tylko trochę ciasno ale daje radę.- powiedział a my wpakowaliśmy się do środka. Przechodziliśmy przez ten tunel jakby nie miał końca. Longbottom kazał nam poczekać.
-Ej mam dla was niespodziankę!- krzyknął.
-Oby nie fasolę z puszki- zaśmiał się jak zapewne Seamus.
-Sami zobaczcie!- powiedział a wtedy wyszliśmy.  Rozległy się brawa i krzyki. Nagle wpadła Ginny.
-Eej! Snape wie że widziano Harrego w Hogsmeade.- powiedziała z przejęciem. Nagle zobaczyła nas- A jednak to prawda- rzuciła się na szyję Wybrańcowi. Każdego po kolei wyściskała. Podbiegła do mnie Klara.
-Annabelle! Jak dobrze cię widzieć! Dlaczego uciekłaś?- spytała. Wzięłam ją na bok i usiadłyśmy.
-Otóż posłuchałam rozmowę Draco z Astorią. On chciał mnie wrobić w zabójstwo i zabrać mi dziecko.- powiedziałam płacząc.
-Co?! Draco?! Kochana. Ty się zorientuj czy przypadkiem się ktoś za niego nie podszył. Wierzysz że Malfoy byłby do tego zdolny? Wolne żarty! Kochana on cały czas chodził i płakał! Tak Malfoy płakał. Był bardzo wredny dla każdego. On się powoli rozsypywał. - mówiła.
-Nnnaprawde? Nie przyszło mi nawet...- nie dano było mi dokończyć bo ktoś krzyknął.
-BELLA?!- usłyszałam. Spojżałam a parę metrów ode mnie stali Ami, Blaise i Teo. Dałam Klarze małą i rzuciłam się do nich. Pierwszą przytuliłam Ami a potem Blaisa. Wyjaśniłam im wszystko. Powiedzieli mi to samo co Klara. Nagle dobiegł nas słuch że Snape woła wszystkich do WS. ( OD AUT. TAK WIEM ŻE TO JEST NIEZGODNE Z FILMEM/KSIĄŻKĄ ALE ZOBACZCIE. KAŻDY JAKBY PISAŁ WSZYSTKO CO JEST ZGODNE Z HP TO TYLKO WYSZŁO BY Z TEGO HP.. BAWMY SIE!)(Ps. Ustalmy że Dumbledore uciekł a Elficcy żołnierze zostali oszołomieni). Poszliśmy do WS. Przebraliśmy się w szkolne szaty i ustawiliśmy się w szeregach. Klara ukryła się z Anną w pokoju.
-Podobno w wiosce Hogsmeade dzisiaj rano widziano Harrego Pottera. Kto co kolwiek wie niech wystąpi z szeregu. Teraz.- powiedział wolno.
-Widać Panie profesorze że ma Pan słabe zabezpieczenia.- powiedział Harry wychodząc z szeregu. Drzwi się otworzyły i weszli przez nie Aurorzy. Wszyscy śmierciożercy uciekli. Snape walczył z McGonagall ale też uciekł. Każdy zaczął wiwatować. Nagle drzwi WS się rozstąpiły i wszedł przez nie Dumbledore.
-Coś mnie ominęło?- spytał na co każdy się zaśmiał. Nagle poczułam ból w głowie. Rozejrzałam sie. Każdy. Usłyszałam głos Voldemorta mówiący aby wydać Harrego Pottera. Potem cisza. Wszyscy zaczęli przygotowania do Ostatecznej Bitwy z Voldemortem. Podeszłam do Blaisa.
-Diable? Jest Draco w szkole?
-ehh jest. Ale uwierz mi. Bardzo z nim krucho. Zaszywa się gdzieś. Prawie wogóle go nie widuje.- powiedział.
-Bella!- krzyknął Harry.
-Tak?
-Chodź z nami.- powiedział a obok niego stał Dumbledore. Poszliśmy na Wierzę Astronomiczną.
-Bardzo dziękuję wam kochani. Za to że znaleźliście prawie wszystkie Horkruksy. Został jeden. Jest on... Szybko schowajcie się. Na dół!- powiedział szeptem. A my z Harrym udaliśmy się pod podłogę. Wszedł tam Malfoy.
-O Draco. Co cię do mnie sprowadza?
-Nie udawaj już!- popatrzyłam na niego. To nie był mój Malfoy. Ten jest o wiele chudszy, bladszy, opadłe policzki i jego oczy. Spuchnięte i czerwone.
-Draco nie musisz tego robić. Jest wyjście z tej sytuacji.
-Nie mów tak! Nie ma wyjścia!
-Draco zawsze jest jakieś wyjście. Każdy uczeń Hogwartu zawsze otrzyma pomoc. Nawet ten dobry czy zły.
-Pomoc?! Gdzie byłeś jak jej potrzebowałem?! Straciłem miłość życia! Straciłem dziecko! Ktoś mnie w to wrobił! Nie było cię wtedy!- krzyczał, płakał. Nagle wszedł Snape, Bellatrix, Greyback i Alecto.
-O witaj Bellatrix. Przedstawisz mnie swoim przyjaciołom?
-Bardzo chciałabym Albusie ale obawiam się że nie mamy czasu. Zrób to Draco.- niemogłam tego dalej słuchać. Nagle usłyszałam Avada Kedavra. Snape go zabił. Dumbledore nie żyje...













Harry pobiegł za nimi. Ja poszłam odnaleźć ciało Dyrektora. Zbiegli się wszyscy. Ja nie tracąc czasu poszłam poszukać Harrego. Znalazłam go po godzinie. Rozmawiał z Luną.
-Chodź Annabelle. Wiem gdzie jest ostatni Horkruks! Rozmawiałem z Szarą Damą. Jest w Pokoju Życzeń!- Pobiegliśmy tam po drodze zgarniając Rona i Hermionę. Weszliśmy tam i zaczęliśmy szukać. Po paru minutach znalazł się. To był diadem Roweny Ravenclaw.
-O proszę. Kogo my tu mamy?- usłyszałam głos którego pragnęłam. Lekko wyjrzałam zza filara. Harry, Ron i Hermiona stali na przeciwko Draconowi, Blaisowi i Goylowi. Bardzo się bałam. Draco podniósł różdżkę. Wycelował w nich. Gadali cię do siebie.
-Draco... Odłóż to.- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Annabelle .ja..
-Wiem. Wszystko wiem kochanie. Nie zrobiłeś tego. Słyszałam jak mówiłeś to Dumbledorowi zanim... Nie jesteś zły. Pamiętasz? Masz wspaniałą córkę.  Dla nie...- nie dokończyłam bo zaczęło się palić! Wybiegliśmy szybko z pomieszczenia. Ale zaraz. Goyle..  zaczęłam płakać. Ktoś mnie przytulił. Poczułam że to on. Mój zagubiony chłopiec. Wtuliłam się w niego.
-Kocham cię.  Nie opuszczaj mnie już.- powiedziałam.
-Nigdy cię nie opuszczę.
-Draco. Pora iść.- powiedział Blaise.
-Macie wrócić! Obaj!- krzyknęłam. Pocałowałam Malfoya i poszli. A my ruszyliśmy w swoje strony. Hermiona i Ron poszli do Komnaty Tajemnic aby zniszczyć Horkruks. A my z Harrym zostaliśmy. Usłyszeliśmy głos. Ten sam. Mówił aby Harry stawił się w zakazanym lesie.
-Bella ja muszę. Obiecuję wrócę.- powiedział i obiegł. Ja poszłam dalej. Na zewnątrz była rzeź. Nawet niewiem kiedy to się wszystko zaczęło. Rzucałam zaklęcia we wszystkich Śmierciożerców. Nagle zostałam złapana przez Greybacka.
-Idziesz ze mną laluniu. Czarny Pan cię oczekuje.- i zemdlałam. Obudziłam się na dziedzińcu zamku. Byłam przykuta łańcuchami.
-Obudziła się! Ta co da mojej armii nieśmiertelność!- krzyknął Voldemort.- Klaro. Pozwól.- Na dziedziniec wkroczyła Klara?! Miała moją córkę!!!
-NIEEE. ZOSTAW JĄ TY POTWORZE!- krzyczałam. Ona podała mu ją. Złapał ją a ona... Zamieniła się w proch...
-NIEEE!!- łzy ciekły mi nie kontrolowanie. Voldemort wyjął różdżkę.
-Teraz twoja kolej. AVADA KEDAVRA!- krzyknął. Zamknęłam oczy. Usłyszałam odgłos spadającego ciała. Otworzyłam oczy przede mną leżał Draco.. nie ruszał się..
-Draco?! Malfoy obudź się!!- krzyknęłam. Nagle poczułam jak łańcuchy rozluźniają się. Byłam wolna. Wyjęłam różdżkę.
-JESTEM SKOŃCZONA! SŁYSZYSZ MNIE?! JESTEM SKOŃCZONA!- celuje różdżką w NIEGO. rzuciłam Avade.
-STRACIŁAM WSZYSTKO WIĘC TY TAKŻE!- Voldemort rozpadł się w pył.. ja podbiegłam do Draco.
-Jeszcze nie jest za późno.- powiedział głos za którym tęskniłam.
-Tato?- odwróciłam sie. Obok mnie klęczał Carlise. Mój tata. Za nim moja mama Esme, Jasper, Alice, Rosalie i Emmet.
-Wy żyjecie? Myślałam że wy.. dostałam list..
-Chicho kochanie. Teraz ważniejszy jest Draco.- Tata wstrzyknął mi serum wampirze. Nie miałam wyboru. Musiałam ugryźć Draco..

Robię korektę pierwszych rozdziałów
Ps. To jest ostatni rozdział. Następny to będzie już EPILOG ale nie co dłuższy

,,Dwa Światy" ~ Draco Malfoy/ Legolas [ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz