*Adrien*
Obudził mnie dźwięk budzika i szarpanie mnie za włosy przez plagga. Stworzonko wyglądało na zdenerwowane.
-Adrien! Ty leniu! Wstawaj!- krzyczało nieustannie kwami.
- Plagg, o co ci chodzi, co się stało?- powiedziałem zaspanym głosem.
- Jestem głodny! Rusz dupsko i przynieś więcej camemberta!- dokazywał.
Powoli się podniosłem, przeciągając się i ziewając kilka razy. Podszedłem do dużej szafki i spojrzałem na zapas sera. Zostało tylko kilka opakowań. Rzuciłem kawałek wygłodniałemu kotu.
Trzeba mu dokupić jedzenia, bo nie da mi spokoju- pomyślałem.
Spojrzałem na zegar, stojący na szafce nocnej. Wskazywał 7:15. Udałem się więc do łazienki, uprzednio wyciągając jakieś ubrania z szafy. Gdy już się ubrałem, przeczesałem delikatnie moje złote włosy, będące w nieładzie.
Po ogarnięciu się, wyszedłem z pokoju w stronę jadalni. Przy dużym stole pełnym naczyń i sztućców, jak co ranek, czekała Nathalie z planem dnia.
- Dzień dobry Adrien.- przywitała się.- Ma dzisiaj mamy zaplanowane zajęcia w godzinach 9- 13, szermierkę o 16 i chiński na 17:30. Materiału którego nie zdążymy zrobić na lekcji, nadrobisz sam.- wręczyła mi tablet z planem kolejnego, nudnego dnia.
Skończywszy jeść śniadanie, wróciłem do sypialni. Włączyłem telewizje i uprzątnąłem książki i zeszyty z biurka.
*Marinette*
- Marinette! Obudź się!- mówiła piskliwym głosem do mojego ucha Tikki.
Czując małe rączki biedroneczki szarpiące delikatnie moje kosmyki włosów, zerwałam się na równe nogi.
- Znowu się spóźnię! Pani Mendelejev mnie zabije!- histeryzowałam, zbiegając po drabince mojego łóżka. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam czarną koszulkę i dopasowane jeansy. Wzięłam także dwie skarpetki nie do pary.
- Trudno- odparłam w myślach.- lepsze takie skarpetki niż wrzaski nauczycielki chemii.
Przebrałam się w wybrane wcześniej ubrania oraz związałam włosy w luźny kucyk. Nie miałam czasu zjeść pierwszego posiłku. Stojąc przy drzwiach wsunęłam na felerne skarpetki, czarne trampki i skierowałam się do wyjścia.
Dotarłam do sali minutę przed dzwonkiem.
- Marinette, prawie spóźnienie.- burknęła wściekła jak zawsze fioletowowłosa zołza od chemii i fizyki.- za karę idziesz do odpowiedzi.
No całe szczęście, że Kot dał mi wczoraj lekcje. Nie zdałabym.- powiedziałam w myślach.
Podeszłam więc do blatu nauczycielki, głośno przełykając ślinę ze stresu.
...
- Marinette, jestem pod wrażeniem.- odparła pani.- otrzymujesz 5. Gratuluję.
Z niedowierzaniem kierowałam się do ławki, powtarzając w myślach: Dzięki kocie, dzięki kocie.
Mendelejev nie pytała mnie o nic do końca lekcji, więc miałam już spokój. Następną lekcje mieliśmy fizykę, więc nauczycielka zatrzymała nas w klasie. Od tych męczarni uratował mnie dzwonek na przerwę.
Rozmawiałam dużo z przyjaciółmi na przerwach, a następnie wracaliśmy na lekcje. Gdy zajęcia dobiegły końca, wybiegłam z klasy niezwykle szczęśliwa. Koniec tych męczarni! I mamy teraz weekend!
- Wyglądasz jak pięciolatek, który dostał lizaka.- zaśmiała się Alya.
*Adrien*
Skończyłem lekcje z Nathalie, więc miałem trochę wolnego czasu. Tylko co ja miałem zrobić mając szlaban od ojca i nie móc wychodzić z domu (nielicząc sesji i innych zajęć)?
CZYTASZ
✔𝓜𝔂 𝓹𝓻𝓲𝓷𝓬𝓮𝓼𝓼~𝓜𝓲𝓻𝓪𝓬𝓾𝓵𝓸𝓾𝓼 𝓵𝓪𝓭𝔂𝓫𝓾𝓰✔
FanfictionParyż. Miasto miłości. Marinette to piętnastoletnia dziewczyna chodząca do liceum. Ma złamane serce i problemy w szkole, związane z Lilą. Czarny kot, chłopak więziony przez konserwatywnego ojca, nieznoszącego sprzeciwu. Razem z biedronką, czyli jeg...