10.

937 40 58
                                    

*Adrien*

Obudził mnie dźwięk budzika i szarpanie mnie za włosy przez plagga. Stworzonko wyglądało na zdenerwowane.

-Adrien! Ty leniu! Wstawaj!- krzyczało nieustannie kwami.

- Plagg, o co ci chodzi, co się stało?- powiedziałem zaspanym głosem.

- Jestem głodny! Rusz dupsko i przynieś więcej camemberta!- dokazywał.

Powoli się podniosłem, przeciągając się i ziewając kilka razy. Podszedłem do dużej szafki i spojrzałem na zapas sera. Zostało tylko kilka opakowań. Rzuciłem kawałek wygłodniałemu kotu.

Trzeba mu dokupić jedzenia, bo nie da mi spokoju- pomyślałem.

Spojrzałem na zegar, stojący na szafce nocnej. Wskazywał 7:15. Udałem się więc do łazienki, uprzednio wyciągając jakieś ubrania z szafy. Gdy już się ubrałem, przeczesałem delikatnie moje złote włosy, będące w nieładzie.

Po ogarnięciu się, wyszedłem z pokoju w stronę jadalni. Przy dużym stole pełnym naczyń i sztućców, jak co ranek, czekała Nathalie z planem dnia.

- Dzień dobry Adrien.- przywitała się.- Ma dzisiaj mamy zaplanowane zajęcia w godzinach 9- 13, szermierkę o 16 i chiński na 17:30. Materiału którego nie zdążymy zrobić na lekcji, nadrobisz sam.- wręczyła mi tablet z planem kolejnego, nudnego dnia.

Skończywszy jeść śniadanie, wróciłem do sypialni. Włączyłem telewizje i uprzątnąłem książki i zeszyty z biurka.

*Marinette*

- Marinette! Obudź się!- mówiła piskliwym głosem do mojego ucha Tikki.

Czując małe rączki biedroneczki szarpiące delikatnie moje kosmyki włosów, zerwałam się na równe nogi.

- Znowu się spóźnię! Pani Mendelejev mnie zabije!- histeryzowałam, zbiegając po drabince mojego łóżka. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam czarną koszulkę i dopasowane jeansy. Wzięłam także dwie skarpetki nie do pary.

- Trudno- odparłam w myślach.- lepsze takie skarpetki niż wrzaski nauczycielki chemii.

Przebrałam się w wybrane wcześniej ubrania oraz związałam włosy w luźny kucyk. Nie miałam czasu zjeść pierwszego posiłku. Stojąc przy drzwiach wsunęłam na felerne skarpetki, czarne trampki i skierowałam się do wyjścia.

Dotarłam do sali minutę przed dzwonkiem.

- Marinette, prawie spóźnienie.- burknęła wściekła jak zawsze fioletowowłosa zołza od chemii i fizyki.- za karę idziesz do odpowiedzi.

No całe szczęście, że Kot dał mi wczoraj lekcje. Nie zdałabym.- powiedziałam w myślach.

Podeszłam więc do blatu nauczycielki, głośno przełykając ślinę ze stresu.

...

- Marinette, jestem pod wrażeniem.- odparła pani.- otrzymujesz 5. Gratuluję.

Z niedowierzaniem kierowałam się do ławki, powtarzając w myślach: Dzięki kocie, dzięki kocie.

Mendelejev nie pytała mnie o nic do końca lekcji, więc miałam już spokój. Następną lekcje mieliśmy fizykę, więc nauczycielka zatrzymała nas w klasie. Od tych męczarni uratował mnie dzwonek na przerwę.

Rozmawiałam dużo z przyjaciółmi na przerwach, a następnie wracaliśmy na lekcje. Gdy zajęcia dobiegły końca, wybiegłam z klasy niezwykle szczęśliwa. Koniec tych męczarni! I mamy teraz weekend!

- Wyglądasz jak pięciolatek, który dostał lizaka.- zaśmiała się Alya.

*Adrien*

Skończyłem lekcje z Nathalie, więc miałem trochę wolnego czasu. Tylko co ja miałem zrobić mając szlaban od ojca i nie móc wychodzić z domu (nielicząc sesji i innych zajęć)?

✔𝓜𝔂 𝓹𝓻𝓲𝓷𝓬𝓮𝓼𝓼~𝓜𝓲𝓻𝓪𝓬𝓾𝓵𝓸𝓾𝓼 𝓵𝓪𝓭𝔂𝓫𝓾𝓰✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz