*Następnego dnia- sobota*
Po przebudzeniu wstałem z łóżka, wziąłem szybki prysznic oraz zjadłem śniadanie. Gdy skończyłem się ogarniać była godzina 10:00. Dzisiaj miałem odwiedzić Marinette, więc musiałem się przygotować. Plagg oczywiście od rana mi gadał o Marichat, ale niespecjalnie go słuchałem. Odrobiłem wszystkie lekcje, co zajęło mi jakieś dwie godziny. W międzyczasie zdążyłem zjeść obiad.- Pora odwiedzić Marinette- odparłem, po zrobieniu wszystkich wymienionych wcześniej czynności.- Plagg, wysuwaj pazury!
*Marinette*
Siedziałam przy biurku i zastanawiałam się, czy Czarny Kot na pewno przyjdzie.
- Czekałaś na mnie Księżniczko?- usłyszałam za plecami znajomy głos. Była tylko jedna osoba, która mnie tak nazywała.
- Bałam się, że nie przyjdziesz. Co tak późno Dachowcu?- podeszłam do niego i pstryknęłam w dzwoneczek zawieszony na jego szyi. W jego oczach, spoglądających w moje, widziałam iskierki radości.
- Koty mają swoje tajemnice- zażartował.- To co, idziemy?
- Ale gdzie?- zapytałam, nie wiedząc co miał na myśli.
- Chyba nie myślisz, że po prostu będziemy siedzieć w domu? Gdyby tak było, nie pytałbym czy masz jakieś plany- wyjaśnił pokrótce.
- Okey, a gdzie idziemy?- spytałam.
- Zaufaj mi- rzekł i pociągnął mnie delikatnie za rękę w kierunku klapy, prowadzącej na balkon.- Gotowa?- upewnił się, kiedy byliśmy już na świeżym powietrzu.
- Jasne- odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak wziął mnie na ręce i skakał ze mną po dachach. Chwilę później wylądowaliśmy w pobliskim parku. Odpowiadało mi to, ale martwiła mnie jedna rzecz.- Kocie, a nie boisz się, że ktoś nas zauważy? W końcu Paryż to miasto pełne ludzi.
- I tak tamten post na Biedroblogu widzieli już prawdopodobnie wszyscy, więc nie ma się czym przejmować- powiedział i odstawił mnie na podłogę. Posłałam mu ciepły uśmiech, jako odpowiedź. Spacerowaliśmy wolno, a rozmowa jakoś się potoczyła. Dyskutowaliśmy o wszystkim, ale także o niczym.
- Kocie, możemy sobie kupić bubble tea?- zapytałam, przerywając dotychczasową konwersację.- Tam jest budka- wskazałam palcem na stoisko, oddalone o kilka metrów.
- Jasne, czemu nie- odpowiedział, a ja przytuliłam go pośpiesznie i pobiegłam, aby zająć miejsce w kolejce. Po drodze zauważyłam pewnego chłopaka o rudych włosach i grzywką, zakrywającą oko.
*Czarny Kot*
Poszedłem za nią, bo nie miałem nic innego do roboty. Przeszedłem obok jakiegoś rudzielca, który wyraźnie ślinił się na widok Mari. Nie mogłem tego znieść, zatem podszedłem do niego, starając się uspokoić. Był tak zapatrzony w moją księżniczkę, a raczej jej ciało, że nie zauważył, kiedy stałem z dwa metry przed nim.
- Jeszcze raz na nią spojrzysz, a stanę się twoim najgorszym koszmarem- burknąłem z poważnym wyrazem twarzy. Rudy spojrzał na mnie, na początku z pogardą, ale po kilku sekundach zdał sobie sprawę z tego, kim jestem i przełknął głośno ślinę.
- Kocie chodź, bo zaraz kolejka się wydłuży!- zawołała Marinette w oddali.
- Już idę Księżniczko!- krzyknąłem, posyłając jej szeroki uśmiech. Na moment odwróciłem spojrzenie na młodego chłopaka, żeby się upewnić, iż zrozumiał. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem w kierunku granatowowłosej. Po drodze, spojrzałem kątem oka na miejsce, w którym stał czerwonowłosy, ale już go tam nie było.
CZYTASZ
✔𝓜𝔂 𝓹𝓻𝓲𝓷𝓬𝓮𝓼𝓼~𝓜𝓲𝓻𝓪𝓬𝓾𝓵𝓸𝓾𝓼 𝓵𝓪𝓭𝔂𝓫𝓾𝓰✔
FanfictionParyż. Miasto miłości. Marinette to piętnastoletnia dziewczyna chodząca do liceum. Ma złamane serce i problemy w szkole, związane z Lilą. Czarny kot, chłopak więziony przez konserwatywnego ojca, nieznoszącego sprzeciwu. Razem z biedronką, czyli jeg...