23.

712 43 65
                                    

*Marinette*
Czułam się już trochę lepiej, a także nie chciałam opuszczać szkoły, gdyż nadrabianie lekcji w domu wcale nie jest takie przyjemne. Postanowiłam wrócić dzisiaj do szkoły. Czarny Kot opiekował się mną bardzo dobrze, skoro tak szybko mi się poprawiło. Nadal nie mogłam uwierzyć, że zasnęliśmy razem. Nie wiem, czy powinnam była się na niego kłaść. No, ale czasu nie cofnę. W jego towarzystwie czułam się ostatnio jakoś inaczej. On chyba też. Rok temu nie dałby mi kwiatów. Właśnie! KWIATY! Zapomniałam je wstawić do wazonu!

Natychmiast pobiegłam sprawdzić, czy przypadkiem jeszcze nie zwiędły. Na szczęście miały się dobrze. Nalałam wody do wazonu i wstawiłam do niego bukiet. Były piękne. Różowy to mój ukochany kolor. Wracając...
W nas obojgu zaszła jakaś zmiana, a raczej w naszym zachowaniu, gdy spędzamy wspólnie czas. On stał się bardziej romantyczny, częściej się przytula, całuje mnie w dłoń lub w czoło. Traktuje mnie, jako Marinette, tak, jak traktował mnie, jako Biedronkę. No właśnie, traktował. Teraz nie widujemy się często w postaci superbohaterów. Ostatnio widział mnie, jako Biedronkę, tamtego dnia, kiedy był wywiad. No i wtedy się pocałowaliśmy. Co we mnie wstąpiło?! To jest ta moja zmiana w zachowaniu w stosunku do Kota? Tym razem naprawdę muszę porozmawiać z Tikki. Ona wie wszystko i umie rozwiązać każdy mój problem.

- Cześć Marinette!- O wilku mowa. Kwami się obudziło.- Wstałaś już?

- Hej Tikki- przywitałam się.- Tak, jak słyszysz wstałam.

- Na pewno chcesz iść dzisiaj do szkoły?- upewniła się biedroneczka z ciastkiem w rączce i podleciała do mnie.

- Tak. Nie lubię mieć zaległości- odparłam i podeszłam do szafy, by wybrać jakieś ubrania na dzień dzisiejszy. Wyjęłam ciemne luźne jeansy, czarny top i czarno- granatową koszulę w kratę. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Wpakowałam potrzebne na dzisiaj książki do plecaka i zeszłam na śniadanie. Tym razem to tata przygotowywał śniadanie. Był wyraźnie zaskoczony widząc mnie tak wcześnie.

- Hejka córciu- przywitał się, smażąc coś na patelni.- Co ty dzisiaj tak wcześnie wstałaś?

- No jakoś tak wyszło. W końcu poszłam wcześniej spać, bo byłam chora- odparłam, zatajając wątek o pewnym, całkiem przystojnym, blondynie.

- Byłaś? Już ci lepiej?- zapytał z niedowierzaniem.

- Tak, dzisiaj nawet idę już do szkoły.- oznajmiłam, a tata nałożył mi na talerz jajecznicy.- Dzięki Tato

- Nie ma sprawy. Smacznego Marinette- i zabrał się za jedzenie.

- Smacznego- odpowiedziałam i chwyciłam za widelec. Po kilku minutach dokończyłam posiłek i udałam się do mojego pokoju. Siedziałam jakiś czas na mediach społecznościowych. Spojrzałam na zegarek i wskazywał godzinę 6:48. Uznałam, że skoro mam jeszcze ponad pół godziny do wyjścia do szkoły, mogę ten czas wykorzystać na powtórzenie fizyki, ponieważ obawiam się, że ta wredota będzie pytać.

***

Wybiła godzina 7:30, co oznaczało zbliżające się lekcje. Wyszłam z domu i poszłam w kierunku szkoły. Weszłam do budynku i spacerowałam po głównym placu szkoły. Z czasem moi rówieśnicy przyszli do liceum. Wszyscy byli jeszcze zaspani. Rozpoczęła się pierwsza lekcja, jaką była geografia. Po lekcji, oczywiście czas na przerwę. Alya postanowiła spędzić dzisiaj czas ze swoim chłopakiem. Przechadzałam się po korytarzach, aż nagle napotkałam moją klasę stojącą w kółku. Podeszłam bliżej i dostrzegłam Lilę w tłumie ludzi. Jak zwykle kłamała. Gdy mnie zauważyła, wydostała się z otaczającego ją okręgu osób i podeszła do mnie.

✔𝓜𝔂 𝓹𝓻𝓲𝓷𝓬𝓮𝓼𝓼~𝓜𝓲𝓻𝓪𝓬𝓾𝓵𝓸𝓾𝓼 𝓵𝓪𝓭𝔂𝓫𝓾𝓰✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz