Poród

13 4 1
                                    


 Nie ukrywam było cholernie ciężko. Ból, płacz i na koniec zemdlałam zanim pokazali mi dziecko.  

Obudzili mnie po dość długim czasie. 


PJ był cały i zdrowy. Co ciekawe był cały z atramentu.  Nawet wokół główki mu lewitował. Teraz wiem czemu tak dużo nim wymiotowałam. 

- Cieszę się, że nie zdecydowałam się na te leki. - Powiedziałam to w stronę siedzącego obok mnie Errora. 

Lekarka i M krążyły sprzątając po sobie i pakując przyrządy. Error w tym czasie chwycił mnie za nie trzymającą PJ rękę i pocałował mi dłoń milcząc z wzruszeniem na twarzy.  



- Ja też.  Nie wiem jak by to wpłynęło na to dziecko. I lepiej, że nie wiemy.  Moje gratulacje. - Uśmiechnęła się do mnie spod maski i poszła wsadzać resztę nie zużytej gazy do torby. 


- Muszę zabrać na chwilę malca. Powinnaś odpocząć.-  Ta młoda podeszła do mnie i spokojnie wszystko powiedziała jakby te słowa były niczym innym niż wyuczoną formułą.

- Dobrze.- Kiwnęłam jej zgadzając się by powoli podniosła PJ z moich ramion. -  Error idź z PJ ja nie mogę. - Podałam jej ostrożnie zawiniątko wysyłając Errora w przeszpiegi. Sama byłam jeszcze zmęczona i obolała. Mimo to nie mogłam zasnąć byłam zmęczona jedyne na co mogłam patrzeć to na uchyloną framugę za którą Error i ta moda lekarka o czymś rozmawiali wsadzając PJ do przenośnego inkubatora.  Też chce wiedzieć o czym rozmawiają, to moje dziecko. Ale jestem za ciężka bym mogła się podnieść to takie nie sprawiedliwe. 





















*Error


Zabrała go do tego inkubatora i wywołała jego statystyki po czym się podłączyła go jego kodu. Bardzo przypominał mi w niektórych miejscach Inka.  

- Czy ma te same obciążenia co Ink? Czy on też musi ...- Zaprzeczyła mi głową. 

- Nie musisz. Nie jest naznaczonym nie musi ładować akumulatorów. - O czym ona...

- Co?-  Przecież naznaczony dawno uciekł. Pewnie już zdołał pochwycić kogoś i przejąć jego tożsamość ukrywając się.

- To co słyszysz. To dziecko naznaczonego. Nie jest obciążony innym światem więc nie musisz dla niego zdobywać energii życiowej istot żywych z tego świata. - 

Nie wierze. 

- Nie, proszę sobie nie żartować. I mówić powarzeni, tu chodzi o moje dziecko i Inka.

- Zdrowe.  Niech odpocznie w inkubatorze. Puki co oboje muszą być zmęczeni porodem. Zwłaszcza matka.  - Była obojętna jakby nie słyszała moich słów. - Proszę puki co nie ingerować w ich sen. Powinni teraz odpoczywać zwłaszcza teraz.  Pomoc po porodowa jest wsparciem i obowiązkiem partnerskim.-   Wyszła z spokojem do Inka po czym razem z Zielarką jej coś mówiły. 


Zerknąłem na dziecko w inkubatorze wierciło się ale nie płakało. Było widocznie zmęczone może nie miało na to sił albo po prostu zasypiało.


Po drugiej stronie ekranu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz