Ojciec czy Nie ?

8 2 0
                                    




Masowałam Gradienta po plecach kiedy ten jeszcze wymiotował.  

- Nie chcę już.-   Znów szlochał. Ale na to już nie poradzę. Jest chory.


- Mami! Ten pan kłamie!-   PJ ? 


- PJ? Co się stało? Kto kłamię?-   Spojrzałam w stronę drzwi.  PJ chwilę stanął po czym wbiegł do pokoju i powiesił się na mojej nodze.


- Mówi, że jest tatą! Ale on nie jest Tatą!-    Zanosiło mu się na płacz. 

- PJ spokojnie.  - Posadziłam go na kolanie i przytuliłam do piersi nie przestając masować pleców położonego bokiem do mnie Gradienta. Był widocznie zmęczony powtarzającą się czynnością robił przerwę na oddech i chwilowy odpoczynek. PJ odwrócił jego uwagę od wiaderka co go uspokoiło powstrzymując szloch chorego. 


 Za to starszy się rozpłakał.  Error co do cholery?


- PJ jest tu z tobą?-  Teraz przyszło trzecie dziecko. 


- Tak.  Daj nam chwilę. -  Kiwnął głową i poszedł schodząc z widoku. 


- To nie tata!- Znów zawył.

- Skarbie ale to jest tata.-   I co ja mam teraz z nim zrobić?

Na moje słowa zawył jeszcze głośniej. 

- To jest tata?-  Gradient  spojrzał na mnie pytająco. 

- Tak. Wczoraj wrócił. -  Uśmiechnęłam się do Gradienta kiedy PJ znów krzyczał, że to nie on jest tatą. 


- Chcę zobaczyć tatę.-  Po tym zdaniu zwymiotował i znów zaczął szlochać.

- Skarbie zawołam ci go dobrze?-  Spojrzałam na moje małe biedactwo przy tym poklepując  PJ łapiącego dech. 

Kiwnął mi główką, przy widocznym delikatnym odruchu wymiotnym. Jak to jest, że mimo iż chore ma siłę na spotkanie z ojcem?  


- ERROR !!! CHODŹ !!!-   Nie będę się po niego ruszać. I tak jestem zmęczona całą tą sytuacją. 




Przyszedł niepewnie widocznie czując, że nie wie co miałby zrobić ale przyszedł na zawołanie. Jak pies. Boże od kiedy jestem taka wredna?  


- Zostań z Gradientem. Ja wezmę PJ.  W razie czego krzycz. - Z delikatnym uśmiechem pokazałam by się nie bał po czym odwróciłam głowę do mojego wykończonego maleństwa. 

- To samo do ciebie. Muszę zając się twoim braciszkiem.  Tata ci opowie bajkę.- Pogłaskałam moje dzieci po główkach.  Mimo krzyku sprzeciwu z  strony PJ.  Swoją drogą ciekawe czemu PJ nie wieży, że Error jest jego tatą. 

 Spojrzałam na Errora i nie wykazywał żadnych oporów. Stał w framudze patrząc  się na tą scenę.

-Nie idź.- Gradient złapał mnie za spodnie.

- Pozwól mi uspokoić braciszka. Będziesz miał całego tatę dla siebie.-  Znów go pogłaskałam.

- Wrócisz ?-  Jejku skarbie. 

- Tak skarbie wrócę.-  Cmoknęłam go i szybko wstałam by PJ mi się nie wyrwał z złości. I tak był już wystarczająco zignorowany.  W tym czasie Error wszedł do środka i wdzięcznie kiwną mi głowom gdy się mijaliśmy. 













PJ wzięłam na dwór.  Usiadłam z nim na leśnej huśtawce. Nie oderwał się od mojego ramienia.  Mimo, że przestał płakać tylko pociągał nosem i wtulając się pokazywał focha. 


- Nie wiem czemu go nie akceptujesz. Ale chociaż daj mu szansę. Nie jest zły i może się dogadacie. -   Podtrzymując mu plecy rozsiadłam się wygodnie na ciut za ciasnej huśtawce. 


- Nie! To nie tata! - Pokazał mi szybko swoją różowiutką od płaczu twarz i znów się wtulił. 

-  Czemu  tak mówisz ? -  

Nie zdążył mi odpowiedzieć bo znów się rozpłakał. Przytuliłam go i pozwoliłam w spokoju wypłakać.  To będzie ciężki czas dla nas wszystkich. 






Po drugiej stronie ekranu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz