Fresh

8 2 1
                                    



Prawie po 2 latach i trzech miesiącach po porodzie zadzwoniłam do niego. Odebrał zadziwiająco szybko. Był zdyszany i wyraźnie zdezorientowany. 


- Dzień dobry Fresh.-  Mówiłam jak potłuczona.  Albo całkowicie nie przygotowana. 

- INK!  Jak się czujesz? Wszystko w porządku ? Długo cię nie było.-

Taaa. Zapomniałam o innym życiu niż poza zamkiem koszmarów. Swoja drogą nie pamiętam kiedy ostatnio mi się coś śniło. 


-  Tak u mnie w porządku.  Error i ja mamy już drugie dziecko.  Nazywa się Gradient.  Aktualnie śpi. Wybacz, że dopiero teraz dzwonie. - Przerwał mi i chyba dzięki temu się jeszcze nie pogrążyłam. 


-   2 ! Znaczy, że urodziłaś już PJ! Wow moje gratulacje spóźnione ale są.  Na długo zniknęłaś. Wszyscy myślą, że nie żyjesz.  -

Fack faktycznie. Ale uznałam by nikomu nie mówić. Po za tym i tak dzwonię nie naradzając się z nikim. Odradzili by mi to a ja chcę jednak uczestniczyć w misjach z resztą zwłaszcza Errorem.

- Wybacz ukrywałam się. Teraz mogę mieszkać w zamku BAD GAY.  - Zaśmiałam się delikatnie rozładowując atmosferę. 


Jak ty to osiągnęłaś?!

 Był pod wrażeniem. Dlaczego? O mało nie zsikałam się w gacie kiedy błagałam szefa by mi pozwolił tu zamieszkać. 

- Wiesz może wpadniesz na herbatę. Opowiem co i jak.-  Brzmię jak nastolatka zapraszająca skrytą miłość do siebie na randkę. Co ze mną nie tak? 

Chyba ta izolacja od wszystkich poza grupy tak na mnie wpłynęła. 


- Z miłą chęcią. Właśnie jakbyś szukała niańki wiesz zawsze do twojej dyspozycji. -

Co? Szybki jest. 

- Żartujesz?! Chciałam cię poprosić byś mi pomógł kiedy ja i Error...- Zawahałam się, przecież może mnie odkryć. - Będziemy na randce.-  Dobrze ze zabrzmiałam jakby była zażenowana. 


- Bez problemu. Za chwilę  będę by wszystko omówić, jeśli ci pasuje.  - 

Co z nim? Jest zbyt szybki. 

- Tak jasne. Będę przy drzwiach frontowych z dziećmi. - 

Poprawka z dzieckiem. Jedno śpi drugie robi huragan w pokoju. 




Gradient spał w łóżeczku więc mogłam go na chwilę zostawić. PJ za to bawił się papierowymi samolocikami jakie nauczył się składać. Ciekawe skąd Error zna origami...



- PJ będziemy mieli gościa pójdziesz się ze mną przywitać?-  Stanęłam w framudze do dziecięcego pokoju.

  Mimo, że przychodnia jest nie czynna on zawsze lubi tu zaglądać i nie mamy nic przeciwko temu. Szuflady w przychodni są albo zamknięte labo puste. Jedynie zioła są na wyciągnięcie ręki ale jak powiedział PJ "śmierdzą". 


-  Mh-  Przytaknął i podszedł do mnie by chwycić mnie za rękę. 

- Mamo kim są goście?-  Spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami.

- To osoby z zewnątrz które chcą się z tobą spotkać. -  Spojrzałam w jego stronę z swoim uśmiechem kochającej mamy.

- Co to zewnątrz ?-  Nie przestawał odrywać wzroku powoli ze mną idąc korytarzem. 


- To wszystko poza naszym domem. -  Czy ja go kiedykolwiek zabierałam do innych AU?


- Nawet Fred?-   Co, kto?

Fred? Fred. Fred...

Żaba z podwórka! Ah zapomniałam.  Czasem w wilgotne poranki widzimy żaby i on je musiał po nazywać. Ciężko mu było być jedynym dzieckiem. 


-  Fred.. Tak nawet Fred.  Kiedy cię odwiedza jest twoim gościem a kiedy ty jego, to jesteś gościem Freda. - 


PJ na tą odpowiedź się uśmiechnął i radośnie zaczął podskakiwać. Po czym się zastanowił.

-  Mamo a czy ty i tata jesteście gośćmi kiedy wracacie z zakupów?-  Skąd on bierze takie pytania?

- Nie bo tu mieszkamy i jesteśmy rodziną.-  Pstryknęłam go delikatnie w nosek. 

- A  Killer i pan Dust to też rodzina?- Zapytał kiedy masował swój nosek rączką.

  Orz dobre pytanie.  

- To skomplikowane ale tak to rodzina. Ale nie na papierze. -   Jejku a on się dopiero rozkręca. 











Po drugiej stronie ekranu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz